Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Plac utopiony wszalecie
Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania torpeduje planowaną modernizację placu Trzech Krzyży. Firma sprzedała działkę w strategicznym punkcie placu. Żeby przeprowadzić przebudowę placu, miasto będzie musiało ją odkupić
Chodzi o drobny skrawek gruntu z adresem przy ul. Żurawiej, na którym znajduje się dawny szalet miejski. To 74 m kw., którymi zarządza MPO. Spółka wystawiła działkę na sprzedaż zceną wywoławczą przekraczającą 670 tys. zł. Niedawno sfinalizowała transakcję. Kto kupił nieruchomość, za ile? – Szczegółowe informacje na temat transakcji są objęte tajemnicą handlową – stwierdza Katarzyna Mućka z działu komunikacji społecznej MPO. Sprzedaż działki – jak wyjaśnia – wynika z„polityki restrukturyzacji majątkowej”.
Zaniedbany plac Trzech Krzyży miał przejść generalny remont. Miasto dwa lata temu ogłosiło konkurs urbanistyczny na projekt modernizacji, która miała nadać placowi rangę jednego znajbardziej reprezentacyjnych rejonów miasta. Pierwszą nagrodę otrzymała pracownia Janusza Klikowicza, która zaplanowała plac omonumentalnej skali. Wmiejscu, gdzie dziś stoi szalet, przewidziano wjazd na podziemny parking rozciągający się pod placem.
Przebudowa placu miała być przeprowadzona przed Euro. Z powodu oszczędności odłożono ją na bliżej niesprecyzowaną przyszłość, ale nikt planów modernizacji nie odwołał. Jeżeli ratusz będzie chciał ją kiedyś zrealizować w takim kształcie, jaki przewiduje zwycięski projekt, działkę sprzedaną przez MPO będzie musiał odkupić.
– Jeżeli planuje się modernizację placu polegającą na tym, że ma to być duża ogólnodostępna przestrzeń miejska, wtedy każdy ruch oznaczający przekazanie własności części terenu w ręce prywatne komplikuje osiągnięcie celu – mówi zaskoczony Klikowicz.
– Będę się starał nie używać epitetów – mówi urbanista Grzegorz Buczek. – To kolejny przykład tego, że wWarszawie polityka gruntowa – o ile wogóle można oczymś takim mówić – jest zupełnie oderwana od polityki przestrzennej. Nie podejmuje się wyprzedzająco decyzji służących realizacji pewnej zaplanowanej wizji kształtu miasta. Przestrzeń kreują działania o charakterze absolutnie doraźnym. Taka krótkoterminowa perspektywa się mści, realizacja miejskich priorytetów robi się droższa i bardziej skomplikowana.
– Mylne jest podejście, że miejska spółka to dla samorządu łatwiejszy partner do rozmów, że można jej nakazać posunięcia niekorzystne dla niej finansowo, na przykład oddanie gruntu na pl. Trzech Krzyży po ulgowej cenie. My mamy zarabiać pieniądze, a nie dbać o politykę kulturalną czy ład architektoniczny miasta – mówi Sławomir Michalak, prezes MPO. Przekonuje: – Sprzedaż działki nie utrudni zagospodarowania placu. Ten grunt od dawna