Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
KUMULACJA WWC
nie należy do miasta, w latach 90. przeszedł na własność MPO. Za jego przejęcie miasto musiałoby nam wypłacić takie samo odszkodowanie, jakie będzie musiało zapłacić podmiotowi, któremu go sprzedaliśmy. Może zresztą nie będzie musiało płacić, jeżeli wprojekcie modernizacji placu dopuści, by powstał tu lokal gastronomiczny.
Wostatnich dniach to kolejna kontrowersyjna decyzja MPO. W poniedziałek spółka sprzedała szalet zajmowany przez klub Plac Zabaw w parku Agrykola. Dopiero w przeddzień zbierania ofert poinformowała jego najemców oprzeznaczeniu budynku do sprzedaży – którzy inwestowali w klub, a kilka tygodni wcześniej przeprowadzili remont. Właściciele klubu przegapili ogłoszenia osprzedaży wgazetach. Można ich zrozumieć – zajmują się rozrywką, nie śledzą stron z ogłoszeniami o nieruchomościach. Jednak zdumiewające jest, że sprzedaż szaletu na pl. Trzech Krzyży zaskoczyła miejskich urzędników. Przecież wradzie nadzorczej MPO zasiada Renata Tomusiak, szefowa miejskiego biura nadzoru właścicielskiego. Oddelegowana została tam dwa lata temu przez Hannę Gronkiewicz-Waltz po to, by – oironio – miasto skuteczniej kontrolowało spółkę.
– Plac Trzech Krzyży to jeden zostatnich elementów Traktu Królewskiego, który jeszcze nie odzyskał należnej mu rangi. Szkoda, że MPO stawia przed nami konieczność rozwiązania problemów, których jeszcze wczoraj nie było – mówi gorzko Marek Mikos, szef miejskiego biura architektury.
DARIUSZ BARTOSZEWICZ
„Pieniądze nie śmierdzą” – tej złotej maksymie zdają się hołdować szefowie Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, wyprzedając rodowe srebra, czyli szalety miejskie.
Klub Plac Zabaw, który wypączkował ze szpetnej wygódki, MPO sprzedało w przetargu za 400 tys. zł.
Teraz wystawiło pod młotek szalet na pl. Trzech Krzyży. Poszedł za 600 tys. zł. Pomijam, że okolica nasiąknięta jest historią. Ikażdy varsavianista wie, albo przynajmniej powinien, że na placu stał najpierw grzybek, w którym romanse nawiązywali panowie nieznający jeszcze słowa „gej”. Kiedy historyczny obiekt trafił na zwałkę, ktoś wjego miejscu zapalał znicze. Wzruszająca historia.
Ale nie wyparcie eterycznego grzybka przez solidny, murowany szalet z knajpą działającą na wprost lokalu Szparka w tej historii jest najważniejsze. Ratusz w 2010 r. rozstrzygnął konkurs na przebudowę placu Trzech Krzyży. Wygrała koncepcja architekta Janusza Klikowicza z monumentalną przestrzenią dla pieszych pośrodku ograniczoną szpalerem drzew. Samochody, zgodnie z oczekiwaniami władz miasta, miały się znaleźć na wielkim parkingu podziemnym pod placem. Tak się składa, że w kluczowym miejscu, gdzie planowany jest zjazd do gigantycznego garażu, stoi szalet MPO. By się dało przebudować plac Trzech Krzyży zgodnie ze zwycięskim projektem, ratusz będzie musiał w przyszłości wykupić szalet z rąk prywatnych. Awtedy, jak się można domyślać, wartość zawalidrogi może wzrosnąć. Bo pieniądze nigdy nie śmierdzą, awbranży nieruchomościowej zawsze najważniejsza jest lokalizacja.