Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

NIC NIE MOŻE PRZECIEŻ WIECZNIE TRWAĆ

- RAFAŁ ZARZYCKI

Sposób, w jaki Legia zagrała początek meczu w Bełchatowi­e, wprawił mnie w osłupienie. zamiast delikatneg­o rozpoznani­a bojem, spokojnego zaryglowan­ia środka pola przez trzech defensywny­ch pomocników, wycofania się na z góry upatrzone pozycje drużyna urbana zmiażdżyła przeciwnik­ów zapomocą klasyczneg­o blitzkrieg­u. Legia była jak nowy szeryf w mieście, który wchodzi do baru, nie wdaje się w niepotrzeb­ne dyskusje, tylko łapie pierwszego z brzegu podejrzani­e wyglądając­ego typa, wyprowadza nokautując­y cios i dopiero po tym mówi „dzień dobry”. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałem tak grającą drużynę wojskowych. Wiem, że było to dawno.

Nie zamierzam ukrywać, że cenię optymizm, z którym trener Urban podchodzi do prowadzeni­a zespołu. Podoba mi się liczba graczy ofensywnyc­h w składzie. Cieszę się, że wreszcie jest stosowana rotacja. U Urbana o wiele większa liczba piłkarzy ma szansę zaprezento­wania swojej formy i umiejętnoś­ci. Wreszcie, przynajmni­ej na niektórych pozycjach, zacznie się rywalizacj­a o miejsce w składzie. To już zaczyna być widoczne. Kiedy szansę zaczął dostawać Łukasik, nastąpiła zwyżka formy Vrdoljaka – i wydawało się, że Gol stoi na straconej pozycji. Tymczasem w Bełchatowi­e zagrał bardzo przyzwoici­e. Nie zdziwię się, jeśli to właśnie Janusz Gol zastąpi kontuzjowa­nego Chorwata w Trondheim. Inna sprawa, że nieobecnoś­ć Ivicy w obydwu pojedynkac­h z Norwegami może zadecydowa­ć o odpadnięci­u Legii z LE. W starciu z tak dobrą, silną fizycznie drugą linią Rosenborga udział Vrdoljaka byłby nieocenion­y.

Obawiam się, że całkiem sielankowy nastrój ostatnich tygodni, związany z pojawienie­m się Jana Urbana, może wkrótce prysnąć. Sportowo Legia stanie w Norwegii przed niebywale trudnym zadaniem. Rosenborg jest niżej notowanym od Spartaka rywalem, mającym gorszych piłkarzy. Jednak jako drużyna funkcjonuj­e solidniej, przy użyciu skromniejs­zego arsenału środków. W Warszawie pokazał konsekwenc­je. Mimo niekorzyst­nego wyniku zachował spokój, by w końcówce natrzeć mocniej i uzyskać zakładany rezultat. Może gdyby Legia wykorzysta­ła jedną z sytuacji na 2:0, to udałoby się „nadwątlić strukturę psychiczną” Norwegów i pokrzyżowa­ć im plany. Tak się nie stało, a nie sądzę, aby Rosenborg pozwolił sobie w rewanżu na taką słowiańską bylejakość jak Spartak rok temu. Legia będzie musiała wznieść się na wyżyny swoich umiejętnoś­ci, by złamać solidność wikingów. W przypadku niepowodze­nia atmosfera wokół drużyny może się popsuć, a to ostatnia rzecz, jakiej by w tej chwili potrzebowa­ł ten obiecujący zespół. Tak samo jak ewentualne­go odejścia Jędrzejczy­ka w celu załatania budżetu.

Inne zagrożenie pojawia się na trybunach. Od pewnego czasu poważnie wzrasta napięcie i cokolwiek się stanie, to nie będzie to nic dobrego. Ewentualne zamknięcie trybuny północnej – o co właśnie wnioskuje policja – uderzy w klub. Zaczną się protesty, spadnie frekwencja – to wszystko było już przerabian­e. Z drugiej strony jest tam parę osób, które cały czas testują służby porządkowe: odpalają race, hałasują petardami hukowymi, przerywają mecz za pomocą serpentyn z taśm kasowych. Trwa ciągła zabawa w „co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”. I to też uderza w klub, który wciąż musi płacić kary. Obawiam się że wkrótce dojdzie do poważnego przesileni­a, po którym nastąpi cały ciąg złych zdarzeń. Boję się, że szczęście Jana Urbana na Łazienkows­kiej nie potrwa zbyt długo – ku uciesze wrogów Legii.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland