Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Fantazy wśród fantastów
dalekiej krewnej Telimeny z „Pana Tadeusza”. Jest najbardziej precyzyjna, najmocniej idzie wgroteskową formę, co wtym przypadku najlepiej trafia do widza. Jej pomysł na rolę ma spory walor komiczny, z drugiej strony jest wyjątkowo klarowny – to monologi hrabiny najlepiej tłumaczą, co właściwie dzieje się na scenie, gdy przyśniemy przy kolejnych okrzykach i tyradach biegającego jaśnie państwa, wśród męskich pohukiwań i spazmów dam.
Bo w„Fantazym” Słowackiego nic nie jest takie, jak się wydaje schodzącym powoli ze sceny dziejów polskim szlachcicom. Przybywający z rosyjskim oddziałem „Czerkies”, półdziki sołdat, to wrzeczywistości patriota powracający z Sybiru. Nawet porwanie – kulminacyjny moment dramatu – dotyczy zupełnie innej damy, niż myślą domownicy. Wfinale zaś nie tylko najbardziej trzeźwo myślący, ale i najszlachetniejszy okazuje się stary rosyjski major, który poniekąd doprowadza akcję do szczęśliwego zakończenia.
Majora zaborczej armii w Powszechnym zagrał Mariusz Benoit. Niestety, prowadzona przez niego ostatnia scena, wktórej Zadara próbuje przełamać wcześniejszą groteskę, wypada zdecydowanie najsłabiej.
Dlaczego reżyserski patent na klasykę nie zadziałał? Na ile nie wystarczyło pomysłu, a na ile w Powszechnym zabrakło Zadarze równie sprawnych partnerów na scenie jak w Narodowym czy we Wrocławiu? Choć wśród jaśniejszych punktów przedstawienia są zarówno obecna od lat w Powszechnym Paulina Holtz (w roli Respektowej), jak i przywieziony przez dyrektora Łysaka zBydgoszczy Michał Czachor jako Rzecznicki, zaufany tytułowego bohatera, całość przedstawia obraz, wbrew spektaklowi, niewesoły. Poprzednie „klasyczne” spektakle Zadary bazowały przede wszystkim na precyzyjnym rozczytaniu tekstu, które tutaj zdecydowanie niedomaga. Ostatecznie „Fantazy” przeistacza się wparodię nie tylko romantycznych sielanek i uniesień, ale też teatru Michała Zadary.