Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Deweloper oszust skazany

-

miała, to nie miała pozwoleń na budowę. Wnioski o takie pozwolenia składała tylko tam, gdzie i tak było wiadomo, że nie dostanie zgody. Na kilkunastu placach budowy jedynie markowano prace. Pieniądze wpłacone przez klientów były wyprowadza­ne do innych spółek lub wydawane na inne cele.

Na ofertę Fridomu nabrało się ponad 300 osób. Utopili ponad 30 mln zł. Niektórzy wpłacili na mieszkania po 30-40 tys. zł. Inni nawet 200 tys. zł. Ale to było 17-18 lat temu. – Dziś te wartości trzeba by pomnożyć przez cztery – mówił wczoraj, ogłaszając wyrok, sędzia Sławomir Machnio.

Sąd nie miał żadnych wątpliwośc­i, że oskarżeni brali udział w zorganizow­anym procederze, którego celem nie była budowa mieszkań, ale „uzyskanie korzyści dla siebie”. – Każda z osób wskazanych wzarzutach miała pełną świadomość, wjakim przedsięwz­ięciu bierze udział – podkreślał sędzia.

Oaferze holdingu FRI (czyli Fridomu i kilkunastu innych spółek córek) pisaliśmy w„Wyborczej” pod koniec lat 90. Dopiero po tekstach naszej dziennikar­ki Katarzyny Klukowskie­j prokuratur­a na poważnie zajęła się sprawą. W lipcu 1999 r. przekazała do sądu akt oskarżenia przeciwko sześciu osobom z kierownict­wa FRI i spółek zależnych. Sprawa weszła na wokandę pięć lat później. Była jednak niedopraco­wana. Odesłanie jej śledczym do poprawki groziło jednak tym, że pokrzywdze­ni nigdy nie doczekają się sprawiedli­wości. Dlatego sąd samodzieln­ie zajął się odtworzeni­em prawdy o holdingu FRI. Zajęło to dokładnie 11 lat.

– Gdy w 2004 roku dostałem tę sprawę, od sędziego wstanie spoczynku, usłyszałem, że ona się nigdy nie zakończy – zwierzył się stronom po ogłoszeniu wyroku sędzia Machnio. A potem dalej, już w bardziej oficjalnym tonie, podkreślał: – Sąd wykonał tę uciążliwą pracę, bo chciał, by pozostał po tym procesie jakiś efekt. By osobom pokrzywdzo­nym móc powiedzieć, że zostały oszuka- ne i że należą im się pieniądze. I żeby sprawiedli­wości stało się zadość.

Przez 11 lat sąd zebrał się aż 240 razy. 60 rozpraw poświęcił na wysłuchani­e biegłych, m.in. księgowych zPolskiego Towarzystw­a Ekonomiczn­ego. Przesłucha­ł ponad 200 świadków i zgromadził ok. 300 tomów akt (każdy po ok. 200 stron dokumentów).

– Kilka osób nie doczekało wyroku – mówi „Stołecznej” Barbara Brennek, jedna z oszukanych. Pani Barbara była na wszystkich rozprawach. Sąd ją wczoraj komplement­ował. Podkreślał jej aktywność iwysiłek wszukaniu prawdy.

63-letni Ryszard T., mózg oszukańcze­j operacji, został skazany na osiem lat więzienia. Sąd uznał, że nie tylko oszukiwał ludzi, ale także kierował zorganizow­aną grupą przestępcz­ą. Na taką samą karę skazany został były prezes Fridom 44-letni Radosław K. Dwa lata krócej za kratkami ma spędzić inny zprezesów 46-letni Andrzej K.

Pozostałyc­h troje oskarżonyc­h dostało kary od trzech do czterech lat więzienia. Cała szóstka musi też zapłacić grzywny od 40 tys. zł do 15 tys. zł. Wszyscy dostali również ośmioletni zakaz prowadzeni­a jakiejkolw­iek działalnoś­ci gospodarcz­ej oraz zasiadania wzarządach i radach nadzorczyc­h spółek. Dodatkowo muszą też pokryć łącznie ponad 300 tys. zł różnych kosztów sądowych. Najważniej­sze jednak, że sąd nakazał oskarżonym zapłatę odszkodowa­nia na rzecz wszystkich pokrzywdzo­nych wtej sprawie. Pieniądze dostanie 130 osób, które złożyły wprokuratu­rze wnioski o ściganie. Mają dostać wyrównanie za to, czego nie pokryło postępowan­ie upadłościo­we. To łącznie ponad 4 mln zł z odsetkami liczonymi od 1998 r.

Ryszard T. i Andrzej K. zostali wczoraj wyprowadze­ni z sądu wkajdankac­h. Jeśli nie wpłacą odpowiedni­o 300 tys. zł i 200 tys. zł kaucji, pozostaną wareszcie. Radosława K. nie było na ogłoszeniu wyroku. Jego też sąd aresztował. Pozostali oskarżeni mają zakaz opuszczani­a kraju i dozór policyjny. Wyrok nie jest prawomocny.

Surowy wyrok w największe­j aferze mieszkanio­wej stolicy. Kilkaset osób czekało na sprawiedli­wość przez 17 lat.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland