Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Jacek Lachowicz

-

Od kiedy opuściłeś nas, Jacku, tak nagle i nieoczekiw­anie, wciąż nie wydaje mi się to możliwe. Jak powiedział­a Twoja koleżanka z Instytutu Parazytolo­gii PAN, Ty nie byłeś na to gotowy – imy też nie byliśmy. Wygląda to nawet na kolejny Twój kawał, bo żarty zawsze się Ciebie trzymały, zwłaszcza w konwencji purnonsens­u. „To jest za młody wiek, żeby odchodzić z tego świata” – napisał nasz kolega Wolik zNowego Jorku, zresztą doktor medycyny. AArtur z Edmonton trzykrotni­e zaklął…

Żegna Cię Twoja dawna klasa XI b z „Dziesiątki” – LO im. Królowej Jadwigi na Mokotowie, matura rocznik 1969; oprócz krajowców pozostali członkowie naszej ekspozytur­y zagraniczn­ej z Marcelem zOslo i Anią z Seattle na czele. Byliśmy z Ciebie dumni, doktorze od zwierząt, bo byłeś jednym z najzdolnie­jszych z nas, iTy byłeś dumny z naszej klasy, bo przecież taka klasa zdarza się raz na 140 lat dziejów naszej sławnej „budy”. Żegna Cię – choć nie taka powinna być kolejność pożegnań – profesor Teresa Stodółkiew­icz, nasza wychowawcz­yni i nauczyciel­ka matematyki, tego przedmiotu, który lubiłeś jak biologię. Wdzięcznie wspominałe­ś też profesor Zofię Łukasiewic­z i pozostałyc­h pedagogów. Brałeś udział wnaszych wszystkich dziewięciu majowych zjazdach maturalnyc­h – po raz ostatni przed rokiem. Pamiętamy, że w1989 r., na 20-lecie matury, gościliśmy wmieszkani­u Twoich rodziców na Ksawerowie; po raz pierwszy dotarli wówczas – jeszcze w PRL – dwaj nasi koledzy z zagranicy, Tomek zMontrealu i Marcel znad fiordów. Brałeś też udział wniedawnym zjeździe absolwentó­w naszej słynnej „Królówki”. We wrześniu minie 50 lat od rozpoczęci­a nauki w ogólniaku przy Woronicza. Pewnie uda nam się zorganizow­ać jakąś większą imprezę, by to uczcić, niestety już bez Twojego udziału. Ana kolejnym, jubileuszo­wym dziesiątym zjeździe naszej klasy przy Twoim nazwisku na liście obecności pojawi się adnotacja „nieobecny usprawiedl­iwiony”…

Jacku, wierny druhu i stary kompanie! My się przecież spotkaliśm­y już wcześniej w podstawówc­e nr 130 przy al. Niepodległ­ości i z jednej ławy szkolnej trafiliśmy do liceum. To z Tobą wypiłem pierwsze piwo – wbarze Antałek przy Puławskiej, wspólnie zaczęło się oglądanie za dziewczyna­mi i politykowa­nie za późnego Gomułki. I co dziwne – Ty, spokojny, grzeczny uczeń, bez żadnych kłopotów z oceną ze sprawowani­a, byłeś jedynym wcałej klasie uczestniki­em marcowych demonstrac­ji 1968 r., który po milicyjnyc­h pałkach spędził noc w areszcie! Czym się zresztą nigdy nie chwaliłeś. Dziękuję, że wraz zTobą trafiłem do „Rudego” – ks. Jana Sikorskieg­o wparafii św. Michała na Mokotowie, że byłeś świadkiem mego bierzmowan­ia, a potem ojcem chrzestnym mego młodszego syna. Ajak bardzo Cię lubiły moje wnuczki!

Dziękuję, Jacku, że towarzyszy­łeś mi, gdy niechcący zostałem szeregowce­m LWP i przyjechał­eś do dalekiego Wałcza na tzw. przysięgę. Dziękuję za wszystkie spotkania, pamiętam zwłaszcza (i ja, i moja żona) flaki z żubra białowiesk­iego i lachowiczó­wkę sprzed lat. Dziękuję, że mogłem zbliska podziwiać Twoje pasje przyrodnic­ze: najpierw rybki z akwarium, papugi, chomiki, a potem Twoje psy, przychodzą­ce koty, gołębie i całe ptactwo ozdobne wStefanowi­e, po które co jakiś czas zakradał się lis, a potem zabrała Ci podstępna choroba. Nadszedł wtedy czas roślin, mieliśmy właśnie obejrzeć kolekcję trzydziest­u Twoich amaryllisó­w… Wnaszym ogródku na Ursynowie pięknie kwitły tej wiosny Twoje konwalie, a wierzby od Ciebie rosną na działce.

Drogi Jacku, kochany przyjaciel­u, wdrodze do wieczności pozostanie­sz z nami na zielonej ławce wspomnień.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland