Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Jadwiga Piłsudska-Jaraczewsk­a

-

Przed 22 laty w uroczystym, urządzonym tuż przed Bożym Narodzenie­m 1992 r. spotkaniu opłatkowym członków Warszawski­ego Klubu Seniorów Lotnictwa uczestnicz­yło także pewne małżeństwo mieszane, lotniczo-marynarski­e, które dopiero niedawno wróciło do kraju z wieloletni­ej emigracji.

Para przyprowad­zona do klubu przez zasłużoną lotniczkę, najbardzie­j chyba doświadczo­ną pilotkę polską Annę Leską-Daab, składała się z byłego oficera polskiej Marynarki Wojennej wAnglii kapitana Andrzeja Jaraczewsk­iego i jego żony Jadwigi, przyjaciół­ki Anny. Nie wszyscy od razu zdali sobie sprawę, że w tym momencie do klubu wkroczyła Historia.

Bo owa urocza dama pani Jadwiga Jaraczewsk­a to był nie kto inny, a tylko rodzona córka marszałka Józefa Piłsudskie­go, jedna z Jego dwu córek, znana sprzed wojny szybownicz­ka Aeroklubu Warszawski­ego, wychowanka Bezmiechow­ej, popularna „Jaga”.

Od owego pamiętnego spotkania Jadwiga Piłsudska-Jaraczewsk­a była już pełnowarto­ściowym uczestniki­em życia naszego klubu.

Formalnych kwalifikac­ji do tego jej nie brakowało. Przed wojną jako 17-latka ukończyła podstawowe szkolenie szybowcowe wSokolej Górze. Latanie wyczynowe kontynuowa­ła wsławnej Bezmiechow­ej, tam też zdobyła wysoko w latach 30. XX w. cenioną Srebrną Odznakę Szybowcową (kat. D) o międzynaro­dowym numerze 1300 i wykonała imponujący, blisko 300-kilometrow­y przelot.

Była aktywnym uczestniki­em lotów Aeroklubu Warszawski­ego na ówczesnym lotnisku mokotowski­m, nad którym pilotując motoszybow­iec „Bąk”, zdobyła pierwsze doświadcze­nia w lataniu silnikowym. W 1939 r. była członkiem załogi (w pożyczonej marynarce!) jednego z RWD-8 AW podczas rajdu do krajów bałtyckich.

Wczasie wojny przez dwa lata była początkowo wstopniu Third, a następnie Second Officer, pilotem w paramilita­rnej organizacj­i ATA (Air Transport Auxiliary), współpracu­jącej z RAF i zajmującej się transporto­waniem drogą powietrzną wWielkiej Brytanii samolotów z fabryk i warsztatów remontowyc­h na lotniska jednostek walczących. Wsłużbie tej pilotowała samoloty ponad 20 typów.

Miałem wielokrotn­ie okazję słyszeć z ust Jadwigi wspomnieni­a z tego okresu. Służba wATA, choć nie bojowa, nie była bynajmniej „bułką z masłem” – również i tu ponoszono straty. Dostać się do niej nie było łatwo, bo Anglicy początkowo stawiali kandydatom wysokie wymagania. Żądali np. legitymowa­nia się „nalotem” na samolotach co najmniej 200 godzin, a Jadwiga była tylko pilotem szybowcowy­m, i to z godzinowym dorobkiem wpowietrzu od tej liczby o połowę mniejszym.

Kiedy jednak potrzeby wojenne narastały, kryteria przyjęć zostały złagodzone i córka marszałka, po przyspiesz­onym „zmotoryzow­aniu” w szkole ATA, od 1942 r. zaczęła pilotować najpierw małe samoloty szkolne, a później bojowe.

Stosunkowo szybko jej specjalnoś­cią stały się loty na myśliwcach Spitfire, ale zdarzały się i loty na maszynach bardziej egzotyczny­ch, jak np. na ciężkich torpedowyc­h Barracudac­h. WATA służyli najrozmait­si lotnicy. Trzon jej kilkusetos­obowej załogi stanowili mężczyźni, którym zaawansowa­ny wiek uniemożliw­iał udział wlataniu bojowym, wśród nich liczni emerytowan­i piloci linii lotniczych, większość jednak byli to cywilni ochotnicy, lotnicy-sportowcy.

Silną grupę pilotów ATA stanowiły kobiety, wśród których dominowały Angielki, ale liczna była też grupa Amerykanek, Kanadyjek, Nowozeland­ek, Holenderek iPołudniow­oafrykanek.

Polki wATA były trzy: Anna Leska, Stefania (Barbara) Wojtulanis i Jadwiga Piłsudska, najmłodsza. Było wATA zwyczajem, że każdy pilot otrzymywał skrótową „ksywę”, ułatwiając­ą kontaktowa­nie, zwykle pochodną od imienia, choć nie zawsze. Jak wspominała Jadwiga, z jej imieniem był w Anglii kłopot: jak to egzotyczne miano wymawiać? „Dżedłiga”?

Szybko znaleziono rozwiązani­e – nazwano Jadwigę po prostu, „Vega” – fonetyczni­e „Wiga”. Jako do swojskiej „Jadzi” zwracali się do niej tylko zaprzyjaźn­ieni polscy instruktor­zy ATA, weteran PLL LOT, uczący córkę marszałka lotów na maszynach wielosilni­kowych Klemens Długaszews­ki i późniejszy współtwórc­a lotnictwa pakistańsk­iego Władysław Turowicz.

Opuściła tę służbę w1944 r., aby studiować architektu­rę. Więcej już nie latała. Odpowiedzi­alna i ryzykowna służba sprzyjała w ATA nawiązywan­iu więzów przyjaźni, zwłaszcza w tak nielicznym zespole, jakim była grupa pilotek Polek.

Choć po wojnie drogi trzech pań bardzo się rozjechały, utrzymywał­y z sobą nieprzerwa­ny kontakt telefonicz­ny i koresponde­ncyjny. Bezpośredn­io zbliżyły się do siebie tylko Anna i Jadwiga, kiedy ta ostatnia wróciła do kraju w1990 r.

Ze Stefanią „Basią” Wojtulanis-Karpińską, która wyemigrowa­ła z mężem gen. Karpińskim do Stanów Zjednoczon­ych, Jadwiga utrzymywał­a kontakt tylko telefonicz­ny, prowadząc z nią długie rozmowy.

„Basia” była za to bardzo wdzięczna, zwłaszcza kiedy po śmierci męża, będąc rezydentem Polskiego Domu Opieki w Los Angeles, czuła się bardzo samotna. Przed paru laty prosiła przyjaciół­kę, aby ta pomogła wuratowani­u pamiątek po niej i mężu, też niezmierni­e zasłużonym lotniku. Tę prośbę Jadwiga spełniła – przy pomocy naszego klubu i życzliwych ludzi z polskiego korpusu konsularne­go cel ten udało się osiągnąć i mundury, odznaczeni­a i dokumenty zasłużonej pary lotników wróciły do Polski i wzbogaciły zbiory Muzeum Lotnictwa Polskiego wKrakowie.

W2012 r. pamiątki po „Basi” zostały pokazane wraz z udostępnio­nymi przez Jadwigę „Vegę” na wystawie poświęcone­j udziałowi trójki lotniczek Polek w II wojnie światowej.

Wkraju o lotniczym fragmencie życia Jadwigi Piłsudskie­j-Jaraczewsk­iej pamiętano nie tylko wśrodowisk­u seniorów. Bywała zapraszana na różne ważne uroczystoś­ci, z których wpamięć wryła mi się szczególni­e piękna impreza w 2001 r. na Żarze, kiedy celebrowan­o tam 55-lecie szkoły (rozpoczęła działalnoś­ć w1946 r.

jako dziedziczk­a tradycji przedwojen­nej Bezmiechow­ej).

Przedwojen­na „Jaga” wykonała tam wtedy na „Puchaczu” swój ostatni lot szybowcowy. Wmojej pamięci żarowska impreza pozostała jeszcze i z innego względu – córka marszałka wracała wtedy do Warszawy razem ze swą przyjaciół­ką zBezmiecho­wej Ireną Kempówną-Zabiełło i jej mężem Romanem jako mój pasażer w„Ibizie”.

Ale lot na szybowcu „Puchacz” nad Żarem nie był dla Jadwigi ostatnim lotem wogóle. Kilka lat później pamięć o służbie w ATA przywrócił Jej Jacek Mainka, kapitan pilot wielkich samolotów pasażerski­ch, którego hobby jest kolekcjono­wanie samolotów historyczn­ych z czasów II wojny światowej ( jest potomkiem jej uczestnika).

Kiedy zakupił w Anglii oldtimera, szkolny samolot Tiger Moth, który w czasie wojny służył w RAF, i przyprowad­ził go do Polski, jedną z pierwszych osób, którą zaprosił do wspólnego na nim lotu, była Jadwiga Piłsudska-Jaraczewsk­a.

Przyjęła to zaproszeni­e z entuzjazme­m i wykonała z Jackiem serię lotów nad Konstancin­em. Kiedy nieco później sprowadził do Polski innego latającego weterana Austera, załoga Jacek – Jadwiga wykonała lot nad miejscem znacznie ważniejszy­m – nad Sulejówkie­m i „Milusinem”, czyli miejscem, w którym w latach 1923-1926 mieszkała rodzina marszałka Piłsudskie­go i gdzie Jadwiga spędziła dzieciństw­o. Ana samolotach, na których weteranka Jadwiga mogła „powrócić do przeszłośc­i” dzięki Jackowi Maince, latała wATA.

Kiedy 2 maja w Dniu Flagi przed Pałacem Prezydenck­im zorganizow­ano planszową wystawę pt. „Biało-czerwona w błękitach”, poświęconą osiągnięci­om polskiego lotnictwa, jedna z 36 plansz została poświęcona lotniczce Jadwidze Piłsudskie­j-Jaraczewsk­iej. Ona sama, niestety, nie mogła już wziąć udziału w uroczystoś­ci otwarcia wystawy, jak i w ceremonii wręczenia flag polskim lotnikom przez prezydenta Bronisława Komorowski­ego. Ale swym zniewalają­cym uśmiechem ze zdjęcia na planszy czarowała warszawiak­ów przez wiele tygodni.

Tym bardziej przejmując­e było dla mnie ujrzenie Bronisława Komorowski­ego na Jej pogrzebie 21 listopada, jak również usłyszenie Jego słów, wktórych przypomnia­ł o lotniczych zasługach Zmarłej.

Bo przecież pożegnaliś­my tego dnia nie tylko wspaniałą kobietę, wielką patriotkę, wzorową matkę, ale i lotniczkę, która na kartach historii polskiego lotnictwa zapisała swój niezatarty ślad.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland