Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Majówka nad Wisłą
ważna część naszej tożsamości, określa życie wstolicy – uważa Przemek Pasek z fundacji Ja Wisła.
Sam organizuje rejsy edukacyjne dla dzieci. Całe klasy wchodzą na pokład i zamieniają się wmarynarzy. Część zajęć odbywa się wstarorzeczu Wisły nad Jeziorkiem Czerniakowskim. – Trzeba pamiętać, że nasze jeziorko ma ponad 6 tys. lat, jest starsze niż piramidy egipskie! – podkreśla Pasek. – Dzieci są tymi lekcjami zachwycone, boją się głównie nauczyciele.
Krowa płynie na wyspę
Z Andrzejem Stańskim z fundacji Szerokie Wody umawiam się wPorcie Czerniakowskim. Trudno mi go znaleźć, więc dzwonię. – Ma pani Wisłę przed sobą? Świetnie, to proszę iść w kierunku Gdańska – słyszę.
Jest specjalistą od tradycyjnych łodzi. To drewniane baty i pychówki z ożaglowaniem rozprzowym, lejtaki, krypy i galary. Tradycyjne łodzie żeglugi śródlądowej powoli wracają nad Wisłę. Inawet pokazujemy je za granicą. Rok temu na największy festiwal flisacki na świecie do Francji popłynęły dwie repliki napędzanych żaglami rozprzowymi historycznych łodzi. W trzy miesiące pokonały 2,7 tys. km. – Zachwyciły Francuzów, były dla nich piękne i egzotyczne – mówi Stański.
Tradycyjne łodzie drewniane są długie i wąskie, żeby dobrze się nimi manewrowało na Wiśle. Jeszcze wlatach 50. ubiegłego wieku przewoziły ludzi iprodukty spożywcze na trasie Warszawa – Sandomierz. Do lat 70. drewniane baty ipychówki woziły turystów między Kazimierzem Dolnym a Janowcem. Mogły zabrać na pokład jednocześnie nawet 22 osoby. Poza sezonem letnim transportowały warzywa do Warszawy.
WPorcie Czerniakowskim można takie łodzie obejrzeć. Pychówki to niewielkie, kilkumetrowe łodzie, które kiedyś przewoziły siano i produkty spożywcze. – Żeglarze odpychali się od dna długim drewnianym wiosłem, stąd ich nazwa – wyjaśnia Stański.
Baty są większe, mają od 10 do 20 m długości. Służyły do wydobywania i transportowania piasku zdna rzek oraz przewozu krów na pastwiska na wyspy.
Relaks za Łazienkowskim
Tradycyjne drewniane łodzie żeglarskie budowało się z sosny i uszczelniało żywicą lub smołą. I tak też pachnie wporcie, gdzie trwają przygotowania do nowego sezonu na Wiśle. Okutani wochronne kombinezony pasjonaci szlifują wnętrza łódek i smołują ich spody.
Na ludzie pływających na tradycyjnych łodziach mówi się „drewniaki”. Jest nim też fotograf „Wyborczej” Jacek Marczewski, który rok temu razem z zaprzyjaźnionym szkutnikiem wpółtora miesiąca zbudował własną pychówkę. – Część „drewniaków” podchodzi do pływania komercyjnie, nastawiają się na turystów. Łodzie są zadaszone i można wnich zorganizować nawet wieczór panieński. Ale są też wariaci, którzy nie patrzą na pieniądze – podkreśla Stański.
I zerka na naszego fotografa. – Pychówki mają wiele zalet: są tanie, proste wobsłudze i można nimi pływać po Wiśle bez żadnych uprawnień – mówi Marczewski. – Za mostem Łazienkowskim jest już prawdziwa, piękna niczym jakaś Amazonia. Cisza, ptaki śpiewają. Na brzegu można rozpalić ognisko i upiec kiełbaski. Czasami prosto po pracy pędzę do portu, biorę łódź i przez kilka godzin po prostu się relaksuję.
Czas na pływające bankiety
Przybywa też imprez flisackich. Fundacja Szerokie Wody od lat organi- rozpocznie się już 28 kwietnia. Imprezy taneczne odbędą się m.in. w klubach Pomost 511 i Hocki Klocki przy bulwarze Flotylli Wiślanej.
(Port Czerniakowski, ul. Solec 8) 1 i 3 maja zaprasza na rejsy za jeden uśmiech (godz. 12-14) oraz warsztaty wodniackie dla małych i dużych (godz. 15). 5 maja odbędą się rejsy z przewodnikiem iBarką (godz. 16-18) oraz pokaz filmu „Nóż wwodzie” Romana Polańskiego (godz. 20). 6 maja – Tiszert Market (godz. 12-19).
Rejsy wycieczkowe po Wiśle. Sezon zaczyna się 29 kwietnia i potrwa do 10 września.
Tram – w każdy weekend będzie wypływał z przystanku przy moście Poniatowskiego. Z perspektywy Wisły będzie
zuje imprezę żeglarską Zielone Świątki na Urzeczu i Flis Festiwal w Gassach pod Konstancinem. Stański wyprawił też pierwszą wEuropie rzeczną pielgrzymkę: kilkadziesiąt osób popłynęło z Gassów do bazyliki katedralnej wPłocku.
Od roku między Wawrem aWilanowem działa tradycyjna przeprawa promowa dla pieszych i rowerzystów. Rejs trwa tylko kilka minut. – WWarszawie brakuje tylko nocnej żeglugi, możemy pływać najpóźniej godzinę po zmroku. Tymczasem winnych europejskich miastach nocne życie na rzekach kwitnie. Organizowane są pływające bankiety, kolacje i imprezy – wyliczają moi rozmówcy. można podziwiać m.in. Stare Miasto, Stadion Narodowy, Bibliotekę Uniwersytetu Warszawskiego.
Bezpłatne promy na Wiśle. „Wil kursuje na trasie Podzamcze Fontanny – zoo, „Pliszka” przewozi pasażerów na trasie most Poniatowskiego – Stadion Narodowy, „Słonka” pływa na trasie Cypel Czerniakowski – Saska Kępa, „Turkawka” na trasie Nowodwory – Łomianki. Wszystkie promy pływają w weekendy i dni świąteczne i mogą zabrać pasażerów wraz z rowerami.
Statkiem „Zefir” do Serocka. Będzie wypływał o godz. 9.30 z przystani na Kanale Żerańskim w okolicy przystanku Cementownia 02, o godz. 12.30 przybije do brzegu w Serocku, a o 14.30 wyruszy z powrotem do Warszawy. „Zefir” będzie pływał w weekendy i dni świąteczne oraz dodatkowo 2 maja, 16 czerwca i 14 sierpnia.
– Wychowujemy pierwsze pokolenie mieszczuchów, którzy nie będą się bać Wisły – mówi Damian Jakubowski, instruktor szkółki żeglarstwa tradycyjnego ibezpłatnych warsztatów „Okrętowy cieśla, potrzebny od zaraz!”. W Żeglarskim Klubie Turystycznym PTTK „Rejsy” ich uczestnicy uczą się wiązać węzły, strugać tarlepy i budować okrętowe bloczki. Jakubowski: – Wszkółce żeglarskiej każdy ma jakieś zadanie do wykonania. Jeden trzyma wiosło, tak żeby łódź zmieściła się we wrotach portu, drugi wydaje komendy. Po dwóch-trzech wspólnych rejsach większość uczestników jest wstanie sama zawiadywać pływać drewniakiem.