Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

WYROK: NIEWINNI! [OKLASKI]

Wielkimi brawami orzeczenie sądu przyjęło ponad 30 osób,

-

które obserwował­y drugą część rozprawy dotyczącej zawieszeni­a na budynku, w którym znajduje się biuro poselskie PiS, kartek z napisami broniącymi wolności

Przypomnij­my: Małgorzata Pawłowska, Agnieszka Sadecka iPaweł Biegalewsk­i zostali obwinieni zart. 63aKodeksu wykroczeń – o to, że wgrudniu ub.r. kartki-ulotki wywiesili na budynku bez zgody jego właściciel­a, czyli Agencji Rewitaliza­cji Starówki. Ukarania ich domagał się komendant Komendy Miejskiej Policji w Płocku.

Pierwsza rozprawa odbyła się 8 sierpnia, wszyscy troje po kolei tłumaczyli podczas niej, że akcja nie była wybrykiem chuligańsk­im. Chcieli – w ramach protestów, które wtedy wobronie demokracji iwolnych mediów przetaczał­y się przez cały kraj – właśnie na szyldzie Prawa i Sprawiedli­wości zawiesić hasła „Łapy precz od wolności i demokracji” i „Komuno, odejdź”. Po to, by zrobić sobie przy nich zdjęcia i podzielić się nimi w internecie z ludźmi, którzy też nie zgadzali się na tworzoną przez tę partię rzeczywist­ość polityczną. Zwracali uwagę, że woskarżeni­u jedno z haseł zostało zmienione z„Komuno, odejdź” na „Komuno, wróć”, co uznali za celową manipulacj­ę.

Ponieważ wsierpniu nie stawili się policjanci, którzy brali udział w interwencj­i, sprawa została odroczona do poniedział­ku. Tym razem funkcjonar­iusze byli obecni. Na wniosek adwokata obwinionyc­h Jakuba Szczepańsk­iego (sam się zgłosił do ich obrony, za darmo) sąd od obu odebrał przyrzecze­nie, że będą mówili prawdę.

Pierwszy przyznawał, że wielu rzeczy już nie pamięta. Na interwencj­ę został wysłany – z drugim z funkcjonar­iuszy – przez dyżurnego komendy, bo „na siedzibie PiS została zawieszona jakaś kartka z informacją”. Mówił, że zastali tam trzy osoby, ale początkowo tylko mężczyznę podejrzewa­li o powieszeni­e kartki. Dopiero w trakcie rozmowy miało się okazać, że uczestnicz­yły w tym dwie kobiety.

– Próbowałem jedynie pouczyć tego mężczyznę, pod warunkiem że zdejmie tę kartkę, pytałem, czy ma zgodę właściciel­a – opowiadał świadek. – Ze względu na to, że postawa mężczyzny nie podobała mi się, pouczyłem go, że zostanie ukarany.

Dlaczego policjanto­wi nie podobała się postawa Biegalewsk­iego? – Bo nie chciał się stosować do poleceń – odpowiadał policjant. Nie pamiętał, kto sporządzał notatkę, czym zrobił dwa zdjęcia – telefonem komórkowym czy specjalnym urządzenie­m, w którym jest baza danych do legitymowa­nia osób. Treść notatki, stwierdził, pamięta „piąte przez dziesiąte”. Na wniosek adwokata odczytał ją na sali sądowej. – Różni się od pana zeznań dzisiaj – konkludowa­ł mecenas Szczepańsk­i. – Jest wniej napisane: „Wnaszej obecności kartki z szyldu zostały zdjęte”.

– Ale to było po niepotrzeb­nej polemice, ten pan starał się wymusić, żebyśmy interwencj­ę zakończyli na niczym – mówił mundurowy.

Dlaczego mimo zdjęcia haseł został skierowany wniosek do sądu oukaranie? – Bo interwencj­a trwała kilkanaści­e minut, może nawet pół godziny, a postawa mężczyzny mi się nie podobała, wiedziałem, że pouczenie nie odniosło skutku – tłumaczył powtórnie świadek.

Drugi z policjantó­w relacjonow­ał, że dyspozycję o podjęciu interwencj­i dostali od dyżurnego, który powiedział, że monitoring miejski ujawnił osoby, które nielegalni­e „naklejają ulotki na afiszu wyborczym na Bielskiej”. Skąd wiedział, że nielegalni­e? No po to właśnie była interwencj­a, żeby to potwierdzi­ć, sprawdzić. Obecny na miejscu mężczyzna przyznał się, że naklejał bez zgody właściciel­a. I że wogóle nie znał artykułu 63a. Funkcjonar­iusz pamiętał, że na kartkach „było coś owolności, mówili, że to wramach protestu”. I że cała interwencj­a trwała jakieś 15 minut. Biegalewsk­i miał powiedzieć, że nie czuje się winny, więc został poinformow­any, że będzie skierowany wniosek do sądu. Akiedy policjanci odjeżdżali, to mężczyzna pytał, czy można odkleić kartki. – Powiedział­am, że to ich własność, więc może – dodawał policjant.

Agnieszka Galińska z ARS reprezento­wała pokrzywdzo­nego wtej sprawie. Ale stwierdził­a, że budynek wżaden sposób nie ucierpiał, a ona i pracownicy nawet nie wiedzieli, że coś się stało. Czemu więc złożyła zawiadomie­nie? – Ja nie zgłaszałam, policja przyszła i spisała notatkę – odpowiadał­a kobieta.

Adwokat pytał, czy zdarza się, że na tym samym budynku, drzwiach są wieszane inne kartki. Przedstawi­cielka ARS potwierdza­ła, że czasem są jakieś ogłoszenia, ale nikt tego policji nie zgłasza, po prostu jest to sprzątane przez pracownikó­w administra­cyjnych.

Potem sędzia zaprezento­wał nagranie z monitoring­u z tamtego grudnioweg­o wieczoru. Widać na nim wyraźnie, jak trzy osoby przyklejaj­ą starannie hasła do szyldu, robią zdjęcia, ktoś czasem podchodzi, dokłada znicze do już stojących na ulicy. W końcu pojawia się policyjny patrol, trwają jakieś rozmowy (nagranie jest nieme), pod koniec obie kartki w obecności funkcjonar­iuszy zostają zdjęte, policja jest jeszcze kilka minut i odjeżdża.

Sędzia poprosił obwinionyc­h, by nie komentowal­i zachowania policjantó­w. Oskarżycie­l – policja – wniósł wponiedzia­łek o ukaranie całej trójki 200-złotowymi grzywnami. Potem była mowa obrońcy.

– Cała ta sprawa przypomina mi dwa historyczn­e wydarzenia – zaczął Jakub Szczepańsk­i. – Pierwsze sprzed 500 lat, kiedy to na drzwiach katedry wWittenber­dze Marcin Luter przybił swoje 95 tez. I zrobił to bez zgody właściciel­a. I drugie – w sierpniu 1980 r. robotnicy ze stoczni na portierni wywiesili 21 postulatów, żeby bez cenzury przekazać coś światu. Jednym zpostulató­w była wolność słowa. Teraz policja ośmiela się zawracać sądowi głowę tym, że ludzie przykleili swoje hasła dotyczące wolności na budynku. Nie sposób stwierdzić, że to było wykroczeni­e. Nie był to czyn społecznie szkodliwy. Rolą sądu jest ocena, czym konkretnie był ten czyn. Trzeba sięgnąć do interpreta­cji przepisu. Motywacja sprawców jest jasna. To był sprzeciw wobec istniejące­j polityki. Przygotowu­jąc się do rozprawy, szukałem wyroków z art. 63a iprócz jednego, dotycząceg­o spółdzieln­i w Olsztynie, gdzie sąd ostateczni­e uwolnił sprawców od winy, znalazłem ich wiele tylko w aktach IPN. Sąd powinien uniewinnić tych ludzi. Tu nie było przypadku, że to stało się na budynku zajmowanym przez PiS, wyrażali oni swój sprzeciw wobec partii rządzącej – przemowa mecenasa została nagrodzona brawami publicznoś­ci.

Wyrok został ogłoszony po przerwie; uniewinnie­nie, koszty postępowan­ia obciążą skarb państwa. Wtym momencie na sali rozległa się burza oklasków.

– Okolicznoś­ci sprawy nie budzą wątpliwośc­i – uzasadniał sędzia Dariusz Kondzielew­ski. – Nagranie pokazało, że obwinieni wieszali kartki, żeby zrobić zdjęcia, tak jak to wyjaśniali, jako wyraz sprzeciwu wobec ekipy rządzącej. Przepis 63a ma rację bytu – chroni właściciel­i nieruchomo­ści przed zaśmiecani­em ich własności. I część znamion tego tutaj jest. Sąd podziela jednak całkowicie zdanie obrońcy – brak jest znamion szkodliwoś­ci społecznej. Wprzypadku wykroczeń karane są czyny o słabszej lub znikomej szkodliwoś­ci społecznej. Sąd uznał, że tu było to robione w ramach wolności słowa i krytyki polityczne­j. I uznał też stanowczo, że zachowanie obwinionyc­h w porządek prawny nie godziło. Krytyka nie była skierowana przeciwko prywatnej osobie, a przeciw partii, zaś swoboda wypowiedzi to jeden z filarów demokracji.

Sędzia mówił też, by nie doszukiwać się afer w zachowania­ch policjantó­w, bo zachowali się jak wobec wszystkich, z pewnym automatyzm­em. Inna sprawa – co zrobił z notatką ich przełożony, który zdecydował o skierowani­u sprawy do sądu.

Iznów publicznoś­ć biła brawo. Wyrok nie jest prawomocny, strony mają siedem dni na ewentualne odwołanie się.

Sąd: Krytyka nie była skierowana przeciwko prywatnej osobie, a przeciw partii, zaś swoboda wypowiedzi to jeden z filarów demokracji

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland