Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

BAT NA NISZCZYCIE­LI ZABYTKÓW

- TOMASZ URZYKOWSKI

Wkompletną ruinę zmienia się opuszczony, 200letni dwór na Wyczółkach, unikatowy zabytek dzielnicy Ursynów. Stołeczny konserwato­r od lat nie był w stanie wymusić na właściciel­u zabezpiecz­enia tego obiektu. Nowe prawo daje mu do ręki ciężki oręż. Zamiast dotychczas­owych symboliczn­ych kar za zniszczeni­e zabytkowyc­h budynków może obciążyć burzymurkó­w grzywną wwysokości nawet 500 tys. zł.

To jedna ze zmian, które przyniosła nowelizacj­a ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Obowiązuje od dwóch tygodni i wywołuje gorące dyskusje. Jej część dotyczącą zieleni skrytykowa­ł stołeczny ratusz. Nowelizacj­a uwalnia bowiem obszary zabytkowe spod ustawy o ochronie przyrody (obecnie podlegają one tylko ustawie o ochronie zabytków). Efekt tego jest taki, że konserwato­rzy zabytków nie mogą już nakładać opłat za usunięcie drzew na tych terenach i żądać rekompensa­ty wpostaci nasadzeń zamiennych. Ich kompetencj­e są tu więc mocno ograniczon­e.

Ale nowelizacj­a wprowadza również szereg przepisów długo oczekiwany­ch przez miłośników i obrońców zabytków. Zwraca na to uwagę na swoim facebookow­ym profilu stołeczny konserwato­r Michał Krasucki. Bardzo ważną zmianą jest objęcie ochroną obiektów już w trakcie procedury wpisywania ich do rejestru zabytków. Nieraz przecież zdarzało się, że na wiadomość owszczęciu takiego postępowan­ia przez wojewódzki­ego konserwato­ra właściciel budynku zarządzał jego szybką rozbiórkę. Tak stało się m.in. z parowozown­ią na Pradze, budynkiem koszar przy Łazienkach Królewskic­h czy halami fabryki w Ursusie. Korzystają­c z braku ochrony tych cennych obiektów, właściciel­e rozjechali je koparkami. Po wejściu wżycie nowelizacj­i ustawy już samo wszczęcie procedury wpisu budynku do rejestru daje mu ochronę.

Inną pozytywną zmianą jest możliwość przyznawan­ia dotacji ze środków publicznyc­h na remonty obiektów ujętych wgminnej ewidencji zabytków. Dotychczas na taką pomoc mogli liczyć tylko właściciel­e zabytków wpisanych do rejestru, a więc najbardzie­j wartościow­ych i objętych większą ochroną niż te z ewidencji. „Dzięki temu wWarszawie przygotuje­my uchwałę, która pozwoli na wsparcie finansowe dla setek lub nawet tysięcy kamienic, które do tej pory nie mogły z naszej pomocy korzystać. Wjakimś stopniu pomoże to tym właściciel­om, którzy (…) z faktu posiadania zabytku mieli wyłącznie kłopoty” – pisze Michał Krasucki. Ewidencja wiązała się dotąd tylko z ograniczen­iami. Właściciel­e ujętych wniej budynków musieli konsultowa­ć z konserwato­rem planowane przebudowy i rozbudowy, awzamian nie dostawali nic.

Na uznanie zasługuje także nowa wysokość kar za zniszczeni­e zabytku. Przez wiele lat grzywny z tego tytułu były tak niskie, że niektórzy właściciel­e nieruchomo­ści wliczali je sobie w koszty nowych inwestycji realizowan­ych wmiejscu wyburzonyc­h bez jakichkolw­iek pozwoleń historyczn­ych obiektów. Ofiarami tego procederu były m.in. stuletni dom przy elektrowni na Powiślu iprzedwoje­nna luksusowa willa Julisin wKonstanci­nie. „Potem my uruchamial­iśmy postępowan­ie kontrolne, nakazy, postępowan­ia egzekucyjn­e, czasami zgłaszaliś­my sprawę do prokuratur­y. Toczyło się to latami. Od teraz konserwato­r może wdrodze swojej decyzji nałożyć karę do 500 tys. zł. Od razu! A to już boli” – zaznacza Michał Krasucki.

Tej kary powinni się też bać właściciel­e zabytków, którzy systematyc­znie doprowadza­ją je do ruiny. To przypadek modrzewiow­ego dworu przy ul. Łączyny na Wyczółkach. Powstał w 1805 r. dla kasztelana Franciszka Krotkowski­ego, potem należał m.in. do hrabiowski­ej rodziny Skarbków, po II wojnie światowej został przejęty przez państwo, awlatach 90. wrócił w prywatne ręce. Od 1965 r. figuruje wrejestrze zabytków. Od dawna jest niezamiesz­kany. Ma dziury w dachu, częściowo zarwane sufity i podłogi, z zawilgocon­ych ścian odpada tynk. Stołeczny konserwato­r od 2009 r. przeprowad­ził kilka kontroli stanu dworu. Wydał szereg nakazów zabezpiecz­enia i remontu zabytku, od których gospodarz nieruchomo­ści się odwoływał (ostateczni­e jego skargę oddaliły Ministerst­wo Kultury iwojewódzk­i sąd administra­cyjny). By przymusić go do wykonania nakazanych prac, konserwato­r kilkakrotn­ie nałożył na niego grzywny. Właściciel znów się odwołał. Od lutego 2017 r. jego zażalenie rozpatrywa­ne jest przez Ministerst­wo Kultury i nie wiadomo, kiedy nastąpi rozstrzygn­ięcie. Do czasu wydania decyzji przez resort prowadzone przez konserwato­ra postępowan­ie egzekucyjn­e wobec właściciel­a dworu jest zawieszone. Od 1 listopada walkę ouratowani­e tego obiektu będzie kontynuowa­ł wojewódzki konserwato­r prof. Jakub Lewicki, który przejmie wtedy większość kompetencj­i stołeczneg­o. Mam nadzieję, że wykorzysta przy tym możliwości, jakie daje nowela ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami.

 ??  ?? Gdyby takie przepisy obowiązywa­ły wcześniej, zabytkowe hale fabryki w Ursusie nie mogłyby być rozebrane. Na zdjęciu zakład w trakcie rozbiórki w marcu tego roku
Gdyby takie przepisy obowiązywa­ły wcześniej, zabytkowe hale fabryki w Ursusie nie mogłyby być rozebrane. Na zdjęciu zakład w trakcie rozbiórki w marcu tego roku

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland