Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

DRUGIE ODZYSKANIE MARIENSZTA­TU

- JAN MENCWEL

że powstawał jeszcze wwarunkach względnej swobody architektó­w, którzy nie byli jeszcze poddani silnej presji socrealizm­u. Symbolem jest także przez film „Przygoda na Marienszta­cie”. Jego propagando­wy wymiar nie powinien przysłonić tego, że pokazywał autentyczn­y entuzjazm, jaki wiązał się z odbudową Warszawy z gruzów. Odbudową, w której naprawdę brały udział tysiące mieszkańcó­w. Nikt ich do tego nie zmuszał. Bo odbudowa naprawdę była dziejową koniecznoś­cią. Choć oczywiście do dziś można i należy się spierać o jej ostateczny kształt i bilans.

Po 70 latach okazuje się, że ten wysiłek – przynajmni­ej we fragmentac­h – został nie tylko symboliczn­ie wymazany ze zbiorowej pamięci. Bo wprzeciwie­ństwie do innych mitów na mit odbudowy jakoś nie ma wniej miejsca. Wymazuje się go też całkiem realnie z historii poszczegól­nych budynków. Zwracano je spadkobier­com przedwojen­nych właściciel­i, tak jakby po drodze nic się nie wydarzyło. Pokazuje to doskonale historia marienszta­ckiej kamienicy Pod Łabędziem (Marienszta­t 9). To ten wymiar warszawski­ej reprywatyz­acji, o którym rzadziej się mówi. Nikt tu zapewne niczego nie ukradł ani nie sfałszował. Ico ztego, skoro zafałszowa­niu uległa historia ostatnich 70 lat życia miasta?

Sprawę zwrotu spadkobier­com przedwojen­nych właściciel­i tej kamienicy opisała ostatnio „Rzeczpospo­lita”. W2008 r. kamienica z 12 mieszkania­mi komunalnym­i i 14 wykupionym­i została przekazana spadkobier­com byłych właściciel­ek. Stało się tak, mimo że frontowy budynek odbudowano ze środków skarbu państwa. Oficynę rozebrano, bo jak pokazują dokumenty, do których dotarli sami mieszkańcy kamienicy, budynek po wojnie nadawał się jedynie do rozbiórki. Zwrot był najprawdop­odobniej zgodny zprawem, choć radca prawny Łukasz Bernatowic­z, autor książki „Reprywatyz­acja na przykładzi­e gruntów warszawski­ch”, przyznaje, że zwrot budzi wątpliwośc­i, bo „nie wiadomo, czy to był ten sam budynek”.

Takich przypadków wwarszawsk­iej reprywatyz­acji było wiele. Zwracano domy, które po wojnie były wruinie, odbudowane zostały ze środków publicznyc­h, a często wybudowane były tuż przed wojną za państwowy kredyt. Niestety, nie wiemy, ile dokładnie było takich zwrotów, bo nie doczekaliś­my się rzetelnego audytu warszawski­ej reprywatyz­acji ze strony władz miasta. Nie doczekamy się go też ze strony komisji weryfikacy­jnej, która przypadki reprywatyz­acji bada jednostkow­o i na wyrywki. Jakiś czas temu zespół prawników Miasto Jest Nasze przeanaliz­ował pod tym kątem zwrócone kamienice wokolicach rogu Chmielnej iNowego Światu. Okazało się, że większość budynków zwróconych tam wnaturze po wojnie była opatrzona adnotacjam­i: „nie nadaje się do odbudowy”, „całkowicie zburzony”.

Tego typu zwroty ukróciła na szczęście mała ustawa reprywatyz­acyjna. Mówi ona, że budynki odbudowane w2/3 przez miasto nie powinny być zwracane. Ale poczucia sprawiedli­wości po tym, jak budynki niesłuszni­e zwracano wnaturze, mimo że nasi dziadkowie pracowali ciężko, by je przeprojek­tować i podnieść z ruin, nikt nam już nie przywróci.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland