Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Literackie SPACERY
Swoje teksty w cyklu „Moja piosenka o mojej Warszawie” opublikowali już m.in.: Janusz Rudnicki, Mikołaj Lizut, Pablopavo, Agata Passent, Krzysztof Varga, Michał Rusinek, Jerzy Bralczyk, Sylwia Chutnik, Anda Rottenberg.
warszawa.wyborcza.pl.
samochodem i pyta się: – Gdzie jesteśmy? Plac Piłsudskiego. A, bardzo dobrze. – Gdzie jesteśmy? – Marszałkowska. – Bardzo dobrze. – A teraz? – Plac Zbawiciela. – O, to już przesada!”. Po dwu godzinach coraz wyraźniej widać było jego tęsknotę za Warszawą sprzed lat.
***
Chodzę po Śródmieściu iwyłapuję ślady mojego dzieciństwa. Zawsze mogę liczyć na Pałac Kultury. Kojarzy się z samymi dobrymi rzeczami: basen, zajęcia plastyczne, przygotowanie do matury, a teraz Kinoteka – mój syn nie chce chodzić do innego kina. I ten Pałac stał się najważniejszym warszawskim miejscem dla niego – cieszy się, kiedy go z daleka rozpozna.
Idę sobie Złotą, Grzybowską, Pańską – z tyłu biurowca wyłania się dawno nieczynna fabryczka. Ijuż wraca do mnie zapach, smród, który stamtąd się czuło. To była rozlewnia coca-coli.
Rondo ONZ, jedyny stary budynek na rondzie, ulica Ciepła. Coś mi majaczy, że tam jakieś batoniki kupowało się w stanie wojennym, gdy nic nie było. Dom zamurowany, obok nowe biurowce urosły nie wiadomo kiedy, nawet nie widać dalszych piętnastopiętrowców, które zmalały przy tych nowych wieżowcach. Starych kamienic nie opłaca się remontować, nie są zabytkami. Ocalały zwojny, przeżyły odbudowę i rozbudowę, a teraz czekają na powolną śmierć. Możemy się za jakiś czas obudzić wmieście bez przeszłości i ztymczasową przyszłością, z zabytkowymi wieżowcami.
***
Jak mają się czuć mieszkańcy miejsca, które jest wiecznym placem budowy? Dostosowują się. Mówią: „Umówmy się pod brakiem Rotundy” – jak zapisał Mike Urbaniak. Rotunda, tak jak Hala Koszyki, nie zniknie, ale inne mniej sławne budynki czekają, aż będzie można je rozebrać. „To miasto winne jest naszym lękom” – pisała Marta Zielińska w książce „Warszawa, dziwne miasto”. WWarszawie trzeba nieustannie ćwiczyć wyobraźnię, nakładać na siebie plany i zdjęcia z przeszłości i teraźniejszości.
Jeszcze inne miasto kryje się pod ziemią. We „Wniebowstąpieniu” Konwickiego wszyscy mieszkańcy byli nieżywi, tylko z przyzwyczajenia chodzili po ulicach. „Bo może w ogóle istnieje się tu, w tym miejscu tak mało do istnienia się nadającym – tylko z rozpędu, z przyzwyczajenia? Może trudno inaczej w mieście, które samo ciągle i na tyle różnych sposobów o śmierć się ociera? Białoszewskiego także chwilami ogarniały wątpliwości. Po śnie, nie-śnie, przywidzeniu, kiedy ujrzał umarłą sąsiadkę żywą, pada pytanie, nie wiadomo przez kogo zadane: – A czy pan wie, że pan żyje? – taaak? – i blednę”.
Ale kiedy od strony Chałubińskiego podjeżdżam do centrum iwidzę piętrzące się wieżowce naszego Manhattanu, to czuję, jak to miasto bardzo jest żywe – na przekór wszystkiemu.