Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Władysław Kowalski
Ogarnia mnie smutek, bo los jest niesprawiedliwy, gdy odchodzą ludzie wartościowi, których znałem, kochałem i szanowałem, choć nawet nie byłem z nimi blisko. Którzy byli życzliwi, otwarci na drugiego człowieka, ciepli, czuli, wrażliwi i tolerancyjni. Władysław Kowalski odszedł nieoczekiwanie 29 października 2017 r. Człowiek dobry i szlachetny. Wybitny artysta i pedagog. Dla najbliższych Kajtek. Nie pracowaliśmy nigdy razem. Byliśmy w innych teatrach, ale się znaliśmy. Od początku śledziłem jego karierę. Widziałem większość jego ról. Jeszcze niedawno oglądałem go na scenie Teatru Dramatycznego w sztuce Lewina „Romantycy” (reż. Grzegorz Chrapkiewicz) iw„Wizycie starszej pani” Dürrenmatta.
Urodził się 20 lutego 1936 r. w Żurawcach koło Tomaszowa Lubelskiego. Ukończył studia aktorskie wPaństwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza wWarszawie wroku 1959. Jego profesorami byli Zofia Małynicz, Jan Kreczmar i Aleksander Bardini. Kolegami z roku – Hanna Stankówna i Stanisław Brejdygant. Po dyplomie zaangażował go Zygmunt Hübner do Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Debiutował tam rolą Geoffa w sztuce „Smak miodu” (reż. Konrad Swinarski). Jego partnerką była koleżanka z roku, w której się zakochał, równie utalentowana jak on Elżbieta Kępińska. Oboje odnieśli pierwszy zasłużony sukces. Wkrótce zostali małżeństwem. Przez wiele lat byli szczęśliwi. Kiedy się rozeszli, pozostali wprzyjaźni. W Eli zakochał się Mieczysław Rakowski i wzięli ślub. Kajtek związał się ze śliczną i utalentowaną Moniką Sołubianką. Poznali się na planie filmowym. Poślubił ją w 1981 r. Mieli syna Jakuba, który jest reżyserem i dramaturgiem.
Po „Smaku miodu” Władysław Kowalski zagrał Chucha w„Kapeluszu pełnym deszczu” (reż. Andrzej Wajda). W 1960 r. był już wTeatrze Ateneum u Janusza Warmińskiego. Pracował z nim do 1974 r. Jego role na scenie przy ul. Jaracza to m.in. Andri w „Andorze” Maxa Frischa, On w „Białych nocach” Dostojewskiego, Brytanik w „Brytaniku” Racine’a, Don Pedro w „Martwej królowej”, Aleksander Kiryłow w „Biesach” Dostojewskiego, Dimitri w „Kuchni” Weskera i Baron w „Na dnie” Gorkiego (reż. Jan Świderski). Nie schodził ze sceny. Grał niemal wkażdej sztuce.
Przeniósł się do Teatru Powszechnego, gdy w 1974 r. jego dyrektorem został Zygmunt Hübner. W pierwszym przestawieniu grał Saint-Justa w sztuce Stanisławy Przybyszewskiej „Sprawa Dantona” – reżyserował Andrzej Wajda. Potem wystąpił wroli Posejdona w „Ptakach” Arystofanesa, grał Rejenta Milczka w „Zemście” Fredry, tytułowego „Volpone” w sztuce Bena Johnsona (reż. Piotr Cieślak), Bohatera w „Kartotece” Tadeusza Różewicza (reż. Michał Ratyński), Arie Lejba w sztuce Babla „Zmierzch”, Profesora Filipowicza w „Psim sercu” Bułhakowa i tytułowego „Wujaszka Wanię” Czechowa, Stańczyka w„Weselu” Wyspiańskiego i Generała w „Czwartej siostrze” Janusza Głowackiego, będąc jednocześnie reżyserem tego przedstawienia.
WPowszechnym pracował do 2005 r. Potem do końca swoich dni był w zespole Teatru Dramatycznego. Spotkał się tam z Krystianem Lupą. Grał w jego trzech przedstawieniach: Kardynała Spendoliniego w „Wymazywaniu” Thomasa Bernharda, Moritza Meisnera w „Na szczytach panuje cisza” oraz Greensona w „Persona. Tryptyk. Merylin”.
Wlatach 80. Władysław Kowalski był wykładowcą warszawskiej Akademii Teatralnej. Reżyserował też kilka sztuk. Odznaczony najwyższymi orderami państwowymi i licznymi nagrodami. Odcisnął swoją dłoń w alei gwiazd w Międzyzdrojach w2003 r. 10 lat później w Kampanii Przeciwko Homofobii razem z synem Jakubem, gejem, użyczyli swoich twarzy i nazwiska na plakatach wiszących w całej Polsce.
Grał w licznych filmach i serialach. Jego wybitną rolą filmową był Żyd Jakub Rosenberg w filmie Waldemara Dzikiego „Kartka z podróży”. Uhonorowano go za nią najwyższą nagrodą na Festiwalu w Gdańsku. Andrzej Wajda zaangażował Władysława Kowalskiego w „Młodości dwudziestolatków”, „ Panu Tadeuszu” i „Katyniu”. Janusz Morgenstern – w serialu „Kolumbowie”. Występował wTeatrze Telewizji, Teatrze Polskiego Radia i użyczał głosu w dubbingu. Zapisał piękną kartę w swoim życiu iwhistorii polskiego teatru i kina. Żegnam go z ogromnym smutkiem, ale wiem, że już nie cierpi.