Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Legendy rocka i ich superprojekty
Cenimy piosenki, które już kiedyś słyszeliśmy, oraz artystów, którzy obrośli legendą. Muzycznym wydarzeniem tego roku będzie trasa koncertowa „Rock Meets Classic”. Pierwszy raz w Polsce zagraniczne gwiazdy rocka wystąpią z orkiestrą symfoniczną.
Ian Gillan, Steve Lukather czy Joey Tempest to nazwiska, których nie trzeba przedstawiać fanom światowego rocka. Wystarczy ograniczyć prezentację, wymieniając zespoły, wktórych przez lata brylowali wyżej wymienieni: Deep Purple, Toto oraz Europe. To nie są po prostu estradowi wykonawcy – to półbogowie, którzy po wylansowaniu wielu przebojów dorobili się nieśmiertelnej sławy oraz publiczności zdolnej zapełnić dowolny stadion. Od ośmiu lat znani rockmani ze znanych zespołów peregrynują po świecie pod szyldem „Rock Meets Classic”, a na ich koncerty walą tłumy. Wkwietniu po raz pierwszy odwiedzą nasz kraj.
Wtrasę do Polski przyjedzie piątka legendarnych rockmanów. Prym będzie wiódł nestor Francis Rossi, współzałożyciel brytyjskiej grupy Status Quo, która gra nieprzerwanie od początku lat 60. Wspomagać go będą Eric Bazilian z zespołu The Hooters, a także John Helliwell i Jesse Siebenberg reprezentujący Supertramp. Towarzystwo jest międzynarodowe, więc do Amerykanów i Brytyjczyków doszlusowali Michael Sadler z kanadyjskiej kapeli Saga, Niemcy z zespołu Mata Sinnera oraz znani z występów w Gotthard – Leo Leoni i Nic Maeder, broniący honoru szwajcarskiego rocka. Symfoniczną oprawę zapewni RMC Symphony Orchestra. Wszyscy na jednej scenie stworzą trzygodzinny show.
Rock w parze z klasyką to zawsze ryzykowny eksperyment. Modę na wykonywanie piosenek z orkiestrą praktykowała większość naszych zespołów, w tym tak uznane stołeczne marki jak Perfect, Lady Pank czy De Mono. Symfoniczny test Perfectu wyszedł tak sobie, ponieważ bardzo udane aranżacje przeplatały się z bardzo nieudanymi, a orkiestra miała za zadanie nie wychodzić przed szereg. De Mono nie chciało popełnić tego samego błędu, więc zostawiło symfonikom wolną rękę i usunęło się wcień. Z kolei Lady Pank wpadło na nieszablonowy pomysł – każdy swój przebój anonsowało fragmentem klasycznej kompozycji Ravela, Gershwina, Pucciniego czy Chaczaturiana, która miała tematycznie nawiązywać do konkretnej piosenki.
Dziesięć lat temu Stołeczna Estrada wymyśliła projekt „Rock Love Chopin” i bez silenia się na karkołomny pomysł doklejania orkiestry symfonicznej do rockowej kapeli po prostu zaprosiła rockmanów (Grzegorza Markowskiego, Jana Borysewicza czy Wojciecha Hornego) do nagrania Chopinowskich polonezów, walców i nokturnów. Skład tej nietypowej formacji uzupełnili jazzmani wosobach m.in. wokalistki Anny Serafińskiej i perkusisty Grzegorza Grzyba, a nad całością czuwał przedstawiciel świata muzyki poważnej, czyli Janusz Olejniczak. Koncertowa prapremiera płyty odbyła się na placu Zamkowym, a premierowy występ miał miejsce podczas warszawskich Wianków.
Stołeczna scena ma również duże zasługi w kreowaniu przyszłych legend polskiego rocka, które nim zyskały dużą sławę, spotykały się uprogu kariery w amatorskich kapelach. Najlepszym tego dowodem jest muzyczny twór o nazwie Dzikie Dziecko, wywodzący się zwarszawskiego klubu studenckiego Medyk. Jeszcze wpierwszej połowie lat 70. – czyli na długo przed boomem polskiego rocka w następnej dekadzie – grali tam późniejsi muzycy Perfectu, Budki Suflera czy Breakoutu.
Nasi rockmani nie muszą z zazdrością patrzeć na Gillana, Lukathera czy Tempesta. U nas też rodziły się supergrupy (Dzikie Dziecko, Plugawy Anonim, Lenny Valentino, The Users, Albert Rosenfield, a od jakiegoś czasu Orkiestra Męskiego Grania) i też dochodziło do supersesji. Najsłynniejsza supersesja odbyła się wWarszawie między grudniem 1982 a październikiem 1983 w studiu radiowej Trójki i zaowocowała albumem „I Ching”. W nagraniu płyty wzięli udział muzycy Perfectu, TSA, Maanamu, Krzaka, Breakoutu czy Osjana, a więc całej ówczesnej rockowej forpoczty wspieranej przez muzyków grających bluesa iworld music. Efektem środowiskowego spotkania ponad gatunkowymi podziałami było powołanie do życia efemerycznej supergrupy Morawski Waglewski Nowicki Hołdys, która pozostawiła po sobie okrojoną przez cenzurę płytę „Świnie”, a za chwilę przepoczwarzyła się Voo Voo.
Próbą odtworzenia w polskich warunkach wielkich estradowych widowisk muzycznych znanych wAmeryce czy Wielkiej Brytanii było powołanie do życia formacji Giganci Gitary, w której nasi najsprawniejsi gitarzyści spotykają najwybitniejszych wokalistów. Od czasu do czasu można ją usłyszeć na scenie.