Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
PRAGA NADAL GORSZA
To nie będzie agitacja za własnym projektem do budżetu partycypacyjnego. Urzędnicy i tak go zweryfikują negatywnie i nie trafi pod głosowanie. A najlepiej – sugerują – byłoby go wogóle wycofać. Owszem, jest świadomie przeskalowany – zułańską fantazją, chyba wręcz szalony. Bo kto o zdrowych zmysłach wymyśliłby sobie drugą ulicę Świętokrzyską na Pradze, gdzie straszą odrapane kamienice, a porządne inwestycje są rzadkością? Razem z sąsiadami z ul. Wileńskiej marzymy o takiej zmianie od lat. Żeby najszersza i reprezentacyjna (przynajmniej w teorii) ulica w tej części Pragi, gdzie powstaje metro, stała się najprawdziwszym salonem tej okolicy z równymi chodnikami, zwężoną jezdnią, ścieżkami rowerowymi, szpalerem zieleni, LED-owym oświetleniem, miejscem na ogródki kawiarniane i ławkami. Żeby przestała być komunikacyjnym ściekiem z kilkoma pasami ruchu, dzikim przystankiem autobusów podmiejskich, chodnikami z połamanej kostki służącymi jako parking i drzewami w rolach epizodycznych. Żeby z tej zaniedbanej okolicy wydrzeć choć kawałek dobrej przestrzeni do życia. Takiej, jaką mają na Mokotowie czy Żoliborzu.
Przymierzaliśmy się dwa lata ipowtarzaliśmy: „Przecież się nie da”, nie tutaj, nie z budżetu partycypacyjnego. Aż w końcu zaczęliśmy działać. Złożyliśmy projekt iwyceniliśmy go na maksymalną kwotę, jaka przypada naszemu obszarowi (1 mln zł). Pewnie, że za mało, zabraknie nawet na wymianę chodnika, ale 500 tys. zł z górką na posadzenie drzew wzdłuż Świętokrzyskiej też nie wystarczyło. Ajednak tamten projekt przeszedł (z przygodami), ratusz dołożył 5 mln zł, a drzewa i krzewy mają się dobrze, choć podobno nie miały szans, żeby zapuścić korzenie wtym miejscu. Udało się dzięki brawurowemu pomysłowi do budżetu partycypacyjnego.
Urzędnicy nas nie zaskoczyli. Ocenili, że projekt dotyczący ul. Wileńskiej jest mocno niedoszacowany, aprace mogą potrwać dłużej niż rok. To przecież poważna inwestycja, a z budżetu partycypacyjnego możemy sobie najwyżej postawić ławkę. Weryfikacja będzie więc negatywna. Jest jednak inne wyjście: najlepiej wogóle wycofać projekt – zasugerowali urzędnicy, nim zdążyliśmy o nim opowiedzieć. Okazuje się, że Wileńską zamierza przebudować Zarząd Dróg Miejskich, ito wtakim duchu, jaki sobie wymarzyliśmy. Nie ma więc oco kruszyć kopii. Projekt wycofać, temat zakończyć – poradzono nam. Takich propozycji urzędnicy mieli więcej. Usłyszały je dwie licealistki, które zgłosiły pomysł podświetlenia przejść dla pieszych koło szkoły przy Kowelskiej, żeby było tam bezpieczniej.
My swojego projektu nie wycofamy. Niech sobie będzie na stronie internetowej ratusza wsmutnej kategorii: „Zweryfikowane negatywnie”. Dotąd ZDM deklarował tylko kosmetyczne prace na Wileńskiej, czyli weekendowe frezowanie. Nasz projekt to sygnał dla urzędników, że na tej odrapanej Pradze chcemy czegoś więcej – inwestycji z rozmachem jak po lewej stronie Wisły. Budżet partycypacyjny działa przecież jak kontrola społeczna: co zostało wybrane przez mieszkańców, musi zostać zrealizowane. Choćby się waliło i paliło, a podziemne kable plątały w węzeł gordyjski jak na Świętokrzyskiej. Projekt przebudowy Wileńskiej mógłby powstać jeszcze w tym roku, a prace zaczęłyby się w przyszłym. To ma być „kompleksowa rewitalizacja” – usłyszeliśmy od urzędników. Trzymamy więc za słowo.