Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Pomnik dla powstańca
– Trafił w nas pocisk z czołgu. Andrzej biegł pierwszy, dostał w tętnicę szyjną, upadł na mnie. Dzięki niemu żyję – wspominała poległego w powstaniu kolegę z oddziału Wanda Traczyk-Stawska „Pączek”. To z inicjatywy 90-letniej łączniczki na grobie Andrzeja Chołowieckiego „Szarego” stanął pomnik.
Odsłonięto go wczoraj na cmentarzu Bródnowskim. Plutonowy podchorąży AK Andrzej Chołowiecki „Szary” pochowany jest w kwaterze 29 G. Przez wiele lat jego miejsce spoczynku było ziemną mogiłą bez nagrobka. Ostatnio leżała na nim lastrykowa płyta przeniesiona z sąsiedniego grobu. Nowy pomnik z jasnego piaskowca powstał staraniem Komitetu ds. Budowy i Renowacji Miejsc Pamięci oraz Mogił Powstańczych 1944. Organizacja ta pod patronatem Muzeum Powstania Warszawskiego prowadzi akcję zbierania funduszy „Nie Zapomnij oNas, Powstańcach Warszawskich”. Zgromadzone środki pozwalają restaurować zaniedbane i zniszczone groby uczestników tamtego zrywu.
– Pani Wanda Traczyk-Stawska od wielu lat walczyła oodnowienie grobu swojego przyjaciela. To ona natchnęła mnie iinnych młodych ludzi, wolontariuszy Muzeum Powstania Warszawskiego, do kultywowania pamięci opoległych powstańcach. Dzięki pani Wandzie, ale też pomocy setek Polaków, którzy wpłacili pieniądze na naszą akcję, możemy dziś odsłonić ten nagrobek iprzywrócić pamięć obohaterze – mówił wśrodę na cmentarzu Patryk Markuszewski, organizator akcji.
Andrzej Chołowiecki pochodził zWileńszczyzny. Urodził się 10 marca 1923 r. Jego ojciec, oficer Wojska Polskiego, został aresztowany przez NKWD. Zginął zamordowany w Katyniu. W dniu aresztowania ojca Andrzejowi udało się uciec. Przedostał się do Warszawy. Wkonspiracji skończył podchorążówkę. W powstaniu walczył wOddziale Osłonowym Wojskowych Zakładów Wydawniczych. Była to dobrze uzbrojona formacja wdyspozycji gen. Antoniego Chruściela „Montera”. Wysyłano ją w różne punkty miasta, gdzie trzeba było wzmocnić atak lub obronę. Łączniczką-strzelcem wtym oddziale była Wanda Traczyk-Stawska „Pączek”. Wczoraj wspominała poległego kolegę.
– Andrzej był bardzo dobrym strzelcem i jedynym z chłopców, który cały czas mówił o sobie. 13 sierpnia dostaliśmy rozkaz natarcia Żelazną do Chłodnej. Chodziło o zajęcie pozycji do przebicia się do Starego Miasta. Była noc, paliła się Krochmalna, paliła się Żelazna, a Andrzej miał złe okulary i słabo widział. Bał się przeskoczyć przez Krochmalną, potem przez Żelazną. Wzięłam go za rękę i razem przebiegliśmy. Zalegliśmy w gruzach, żeby skoczyć ostatni raz do Chłodnej. Andrzej powiedział, że nie idzie dalej, bo nie widzi. Miał instynkt. Usłyszał wtedy od kogoś, że tchórzy. Kiedy padł sygnał do skoku, rzucił się jako pierwszy, ja za nim, a za mną wszyscy z pierwszej drużyny pierwszego plutonu. Wtedy trafił w nas pocisk z czołgu – opowiadała pani „Pączek”.
Andrzej Chołowiecki „Szary” został śmiertelnie ugodzony w tętnicę szyjną. Koledzy pochowali go na ul. Boduena. Po upadku powstania i przejściu przez cztery obozy jenieckie Wanda Traczyk-Stawska znalazła się pod opieką armii gen. Andersa. Uczyła się wSzkole Młodszych Ochotniczek wPalestynie. Tam spotkała matkę Andrzeja. Opowiedziała jej o śmierci syna. Po wojnie matka doprowadziła do przeniesienia ciała z ul. Boduena na cmentarz Bródnowski. Sfinansowała też pochowanie w sąsiednim grobie dowódcy plutonu – Karola Wierciaka „Orła”, który także poległ 13 sierpnia 1944 r.