Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Żoliborzanie u wojewody z Tołwińskim
Reprezentacja żoliborzan próbowała wczoraj wyperswadować wojewodzie dekomunizację ul. Tołwińskiego. Na spotkaniu za zamkniętymi drzwiami uzyskali zapewnienie, że sprawę zbada Instytut Pamięci Narodowej.
Żadna z 50 ulic, które wojewoda Zdzisław Sipiera (PiS) zdekomunizował wWarszawie, nie budzi tylu protestów co właśnie zaułek z Sadów Żoliborskich. Do niedawna jego patronem był działacz spółdzielczy i powojenny prezydent Warszawy Stanisław Tołwiński, ale zastąpił go Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz”.
Najpierw kilkaset podpisów pod petycją przeciw tej zmianie zebrali mieszkańcy. Potem w obronie Tołwińskiego stanął burmistrz Żoliborza Krzysztof Bugla, który podkreślił, że patron nawet w trudnych czasach nie sprzeniewierzył się swoim ideałom patriotycznym. W zeszłym tygodniu przywrócenia starej nazwy domagała się rada Żoliborza. Przypomniała zasługi Tołwińskiego dla dzielnicy iodbudowy stolicy ze zniszczeń. Podkreślała, że został też wyróżniony tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata za uratowanie podczas niemieckiej okupacji kilkudziesięciu Żydów. Tylko radni PiS głosowali przeciw, a najstarszy z nich, Ryszard Mazurkiewicz, opowiadał, że wczasach stalinowskich widywał Tołwińskiego razem z Bolesławem Bierutem na trybunie podczas pochodów pierwszomajowych. – Takie szuje powinny zostać wymazane z pamięci – przekonywał.
Wojewoda Sipiera zgodził się wczoraj przyjąć delegację 12 lokalnych organizacji, które wystąpiły do niego z petycją w sprawie ul. Tołwińskiego. – Dostaliśmy warunki tego spotkania. Najpierw, że ma przyjść jak najmniej osób, potem, że maksimum cztery, i trzeba podać nazwiska – opowiadali żoliborzanie przed gabinetem wojewody. Jego urzędnik nie wpuścił dziennikarzy i zamknął drzwi na klucz.
Rozmowa trwała przeszło godzinę. – Jedną rzeczą jest wymiana tabliczek ulicznych, a drugą propaganda. Mieszkańcy dostają broszury ozdekomunizowanych patronach, wktórych biografia Tołwińskiego jest sprowadzona do udziału w rewolucji październikowej iwspółpracy z powojennym rządem – krytykował Antoni Ożyński, prezes Stowarzyszenia Żoliborzan.
– To chore oskarżenia, bo Tołwiński był więźniem caratu iwybuch rewolucji zastał go wPetersburgu. Działał tam w komisji repatriacyjnej, mając zasługi dla Polaków, którzy chcieli wrócić do kraju – podkreślał Marek Maldis, historyk i dziennikarz, który mieszka na Żoliborzu.
Przedstawicielka Krajowej Rady Spółdzielczej miała w ręku książkę ze wspomnieniami Tołwińskiego. – Pisał, że po powrocie do kraju chce się zająć odbudową spółdzielczości. On był z domu piłsudczykowskiego – powiedziała. Wojewodzie zostawiła wystąpienie Krajowej Rady Spółdzielczej: „Eliminowanie z przestrzeni publicznej pamięci o Stanisławie Tołwińskim, który współtworząc Warszawską Spółdzielnię Mieszkaniową, przyczynił się do podniesienia poziomu życia mieszkańców międzywojennej Warszawy, rozwijał ideę spółdzielczej wzajemnej pomocy, od początku uważaliśmy za krzywdzące. Wyrażamy nadzieję, że imię Stanisława Tołwińskiego, który wniósł istotny wkład w rozwój mieszkalnictwa, urbanistyki, teorii spółdzielczości, a przy tym jest wspominany jako Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, nie zostanie skazane na zapomnienie”.
Rzeczniczka wojewody Ewa Filipowicz powiedziała „Stołecznej”, że to pierwsza taka petycja i spotkanie Zdzisława Sipiery po dekomunizacji na Mazowszu. Dodała, że pozbawienie Tołwińskiego ulicy nie miało na celu zanegowania jego zasług. Wojewoda ma przekazać petycję żoliborzan IPN, który umieścił Tołwińskiego na swojej liście patronów do wymiany.