Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Sędzia pozwała Ziobrę
Proces cywilny miał się rozpocząć wmaju 2017. Pełnomocnik ministra sprawiedliwości złożył jednak wniosek owyłączenie z orzekania w tej sprawie ponad 280 sędziów okręgu warszawskiego. Sąd apelacyjny wyłączył ok. 60 z nich, głównie karnistów. Nie było przeciwwskazań, by sprawę rozstrzygał wydział cywilny Sądu Okręgowego wWarszawie.
Sędzia chce przeprosin od ministra
Wponiedziałek udało się rozpocząć proces. Przesłuchana została sędzia Justyna Koska-Janusz, która pozwała „skarb państwa w osobie ministra sprawiedliwości” o naruszenie dóbr osobistych. Domaga się od Zbigniewa Ziobry przeprosin na łamach kilku portali internetowych, a także wpłacenia 10 tys. zł na cel społeczny.
Sądowa potyczka jest pokłosiem oświadczenia wydanego 4 października 2016 r. przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort poinformował w nim o cofnięciu delegacji sędzi Justyny Koski-Janusz do Sądu Okręgowego wWarszawie. Nie był to jednak suchy komunikat, a kilka zdań z – niespotykanym w urzędowych wpisach – zacięciem publicystycznym. Czytamy w nim, że sędzia „miała się wykazać wyjątkową nieudolnością i zupełnie nie radzić sobie z prowadzeniem bardzo prostej, choć głośnej sprawy, co było szeroko komentowane i krytykowane w mediach”. W ten sposób ministerstwo odniosło się do zdarzenia z grudnia 2013 r., gdy Izabella Ch. po pijanemu wjechała mercedesem do przejścia podziemnego w centrum stolicy.
„Media obwiniały prowadzącą postępowanie o pobłażliwość wobec oskarżonej i nieudolność w prowadzeniu sprawy” – czytamy dalej wkomunikacie MS. Oświadczenie kończy konstatacja: „WSądzie Okręgowym powinni orzekać tylko sędziowie o wysokich umiejętnościach, sprawności i profesjonalizmie”.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że sędzia Koska-Janusz przed laty prowadziła proces w sprawie Zbigniewa Ziobry, który pozwał byłego prezesa PZU za zniesławienie. Ziobro przegrał. Dodatkowo został ukarany grzywną za... spóźnienie się na jedną z rozpraw. Czy ministerialny komunikat był osobistą zemstą Ziobry?
„To metodyczne niszczenie wizerunku wymiaru sprawiedliwości”
– Przez wiele lat pracowałam na dobrą opinię. Moja praca była wielokrotnie poddawana ocenie. Nie było żadnych zastrzeżeń – zeznawała wnietypowej roli 46-letnia sędzia, która dziś orzeka wwydziale karnym Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia.
Sprawa Izabelli Ch. to dla niej „przykład prawidłowego procedowania”. – Były wątpliwości w sprawie poczytalności tej osoby i nie mogłam postąpić inaczej [powołała biegłych na tę okoliczność – przyp. red.]. Nie należy za wszelką cenę dążyć do wydawania wyroków, do załatwienia kolejnej sprawy, bez ref leksji. Orzekamy bowiem w sprawach zwykłych ludzi – opowiada sędzia Koska-Janusz.
Przekonuje, że ocena zawarta wkomunikacie ministerstwa wpłynęła na jej pracę. – Te pejoratywne, dezawuujące stwierdzenia spowodowały zmianę podejścia stron, które w pismach procesowych potrafiły wskazywać, że nie powinnam prowadzić danej sprawy, bo nie mam „wystarczających kompetencji” – mówi sędzia zWarszawy.
Nie ma żalu do samej decyzji o cofnięciu z delegacji. To minister może zrobić, inawet nie musi tego uzasadniać. – Ale oświadczenie narusza moje dobre imię. Jest przejawem lekceważenia przez ministra sprawiedliwości grupy zawodowej, którą reprezentuję. To jeden z elementów takiego – metodycznego wręcz – niszczenia dobrego wizerunku wymiaru sprawiedliwości – komentuje sędzia Justyna Koska-Janusz.
Czego nie wolno władzy
Adwokat Andrzej Michałowski, reprezentujący sędzię, przekonuje, że Ziobro przekroczył uprawnienia. – Władza publiczna może tylko tyle, na ile pozwala jej prawo. Komunikat powinien zawierać informację, a nie ocenę i komentarze. Minister powinien unikać podważania niezależności i zaufania do sędziów. Te zasady zostały złamane – mówi mecenas Michałowski.
Wstyczniu Europejski Trybunał Praw Człowieka wypowiedział się wpodobnej sprawie – jeden z francuskich posłów nazwał prokuratorów isędziów bandytami. – Wnoszę oto, by warszawski sąd potwierdził swoim wyrokiem, że to, czego nie wolno we Francji iwEuropie, nie wolno także wPolsce – podkreśla Andrzej Michałowski.
Wswej mowie końcowej Maciej Zaborowski, pełnomocnik Zbigniewa Ziobry, wnosił o oddalenie powództwa. Analizował każde zdanie komunikatu wydanego przez ministerstwo. – Informacje tam zawarte dotyczą faktów. Media obwiniały sędzię opobłażliwość. Zdaniem mediów wymiar sprawiedliwości wtamtej głośnej sprawie zawiódł – Zaborowski powoływał się na tytuły artykułów, m.in. ze strony internetowej TVN.
Wyrok zostanie ogłoszony 30 marca.
Sędzia Justyna Koska-Janusz pozwała Zbigniewa Ziobrę o naruszenie dóbr osobistych. Czy ministerialny komunikat był osobistą zemstą Ziobry?