Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
POMNIK POWSTAJE, NIC SIĘ NIE DZIEJE
Co z referendum w sprawie usunięcia pomnika smoleńskiego z placu Piłsudskiego? Pomysł, który rzucił Rafał Trzaskowski, okazał się niewypałem. Czy pomnik, który ma być wkrótce odsłonięty, zostanie na zawsze na placu?
Obłożony czarnym granitem pomnik przypominający kształtem trap do samolotu zostanie uroczyście odsłonięty we wtorek 10 kwietnia. O 16.15 przemówienia wygłoszą prezydent RP Andrzej Duda oraz Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
Pomnik powstaje w niezwykłym trybie. Uprawnione właściwie jest stwierdzenie, że wznoszony jest dzięki podstępowi: PiS-owscy ministrowie odebrali stołecznemu samorządowi władanie placem Piłsudskiego i nadali mu status terenu zamkniętego, co sprawiło, że pozwolenie na budowę wydawał PiS-owski wojewoda. Budowy pomnika nie poprzedziły analizy urbanistyczne i architektoniczne. Powinny zostać przeprowadzone, aby ustalić, czy pomnik nie zdominuje wizualnie Grobu Nieznanego Żołnierza. Surowo ten sposób postępowania krytykowało m.in. Towarzystwo Urbanistów Polskich.
– To skandal, że budowy pomnika nie skonsultowano ani z władzami samorządowymi, ani zwarszawiakami. Należy to zrobić, można by przeprowadzić w tej sprawie referendum przy okazji wyborów samorządowych, które są już za 10 miesięcy – mówił w lutym na placu Piłsudskiego Rafał Trzaskowski, poseł PO i kandydat Platformy na prezydenta Warszawy.
Żeby takie referendum przeprowadzić razem z jesiennymi wyborami, przygotowania powinny się właśnie zaczynać. Ale nic takiego się nie dzieje. Bo Trzaskowski rzucił pomysł na gorąco, bez uzgodnienia z partią. AwPlatformie nikt referendum nie chce. Nie będzie ani uchwały Rady Warszawy, ani zbierania podpisów, by referendum zorganizować oddolnie.
– Żeby przeprowadzić je razem zwyborami, trzeba by zdublować komisje wyborcze: musi być osobna do wyborów samorządowych i osobna do referendum. A już ze znalezieniem kandydatów do obsadzenia pojedynczych komisji jest kłopot – mówi nam działacz warszawskiej PO. – Poza tym jaki z tego polityczny zysk? Mobilizowalibyśmy do pójścia do urn tylko najtwardszy anty-PiS-owski elektorat, który i tak pójdzie głosować.
Nie będzie też referendum przed wyborami. – Referendum w sprawie odwołania pani prezydent pokazało, jak trudne wWarszawie jest przekonanie ponad 300 tys. ludzi, żeby poszli zagłosować. Ryzykowalibyśmy, że głosowanie będzie nieważne, to byłaby katastrofa – mówi inny polityk warszawskiej PO.
Tymczasem sondaż w sprawie pomnika (1 tys. respondentów, badanie telefoniczne) przeprowadzono na zlecenie „Faktów” TVN. Tylko 10 proc. było zdecydowanie za budową pomnika na placu Piłsudskiego, kolejne 22 proc. uważało, że ta lokalizacja jest „raczej dobra”. Zdecydowanie przeciwko powstaniu pomnika w tym miejscu było 30 proc., kolejne 18 proc. uważało, że „raczej” nie powinno go tu być.
Wpierwszych dniach po rozpoczęciu prac nad pomnikiem radni Platformy pohukiwali na sesji, że pomnik zostanie rozebrany, „ jak PiS straci władzę”.
Ale z każdym miesiącem po jego ustawieniu będzie to coraz bardziej nierealne. Jego demontaż będzie łatwy do przedstawienia jako demonstracyjny brak szacunku wobec ofiar katastrofy smoleńskiej. Awybory samorządowe zaczynają długi maraton wyborów: do Parlamentu Europejskiego wiosną 2019, parlamentarnych jesienią 2019, prezydenckich w 2020 r. Wątpię, by kiedykolwiek był dobry politycznie czas, żeby ktoś na serio zajął się tematem podrzuconego podstępem pomnika.
Urbanistyka najważniejszego miejskiego placu padła ofiarą polityki. Pomnik smoleński pewnie zostanie na placu Piłsudskiego już na zawsze.