Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
NOWE, CZYLI MNIEJSZE LOTNISKO
Miasto opublikowało projekt planu jego zagospodarowania przestrzennego.
Z wielkiego terenu na potrzeby komunikacji lotniczej przeznaczona byłaby niewielka część. A na reszcie np. zabudowa jednorodzinna, hale, tor samochodowy
Projekt planu zagospodarowania ponad 300-hektarowego terenu między ulicami Bielską, Targową i Jędrzejewo od wczoraj oglądać można na stronie rozwojmiasta.plock.eu.
To mapa składająca się z działek zaznaczonych różnymi kolorami – najwięcej jest tam fioletowego, są też obszary zielone iczerwone. Zjednej strony w to wszystko „wrzyna się” szary pas – to właśnie teren, który miasto chce pozostawić na komunikację lotniczą. Miejsca oznaczone innymi kolorami przypisane mają zupełnie inne funkcje – przeznaczone są m.in. pod ewentualną budowę obiektów produkcyjnych, usługowych, magazynów, składów, budownictwo jednorodzinne. Projekt planu przewiduje możliwość zbudowania w okolicach toru samochodowego, winnym miejscu – hospicjum.
– To nie jest tak, że zabieramy tereny lotnisku – zastrzega Aneta Pomianowska-Molak, dyrektorka ratuszowego wydziału rozwoju i polityki gospodarczej miasta. – Od dawna jasne było jednak, że Aeroklub Ziemi Mazowieckiej nie potrzebuje tak dużego terenu, sami pasjonaci lotnictwa kilka lat temu zwrócili się do ratusza z prośbą, by to „przyjęło z powrotem” część dzierżawionej przez niego, awzasadzie niewykorzystywanej, ziemi. Chodziło o podatki. Przez lata lotniska tego typu zwolnione były z podatku od nieruchomości, potem jednak zmieniły się przepisy, które wprowadzały obowiązek uiszczania opłat. Było to ogromnym kłopotem dla wielu aeroklubów w Polsce. Przez jakiś czas zwalnialiśmy AZM z tego obowiązku, jasne jednak było, że ostatecznym wyjściem będzie uporządkowanie terenu pod względem formalnym i zaplanowanie jego przyszłości. Plan zagospodarowania przestrzennego to krok w tym kierunku.
Otym, że część lotniska mogłaby stać się terenami inwestycyjnymi, mówiło się od dawna. Szczególnie gorąco dyskutowano otym wroku 2014, gdy pojawił się plan sprzedaży 19 ha firmie CNH (do transakcji doszło rok później). Były głosy, że miasto „chce zniszczyć lotnisko”, że uniemożliwi wten sposób rozwój transportu lotniczego w mieście. W ratuszu tłumaczono, że aeroklub nie wykorzystuje całego – de facto należącego do miasta – terenu. I że przeciwnie, Płock wesprze jego rozwój, zbuduje mu utwardzony pas startowy z prawdziwego zdarzenia. Ale resztę nieruchomości wykorzysta.
– Albo będziemy mieli mniejsze lotnisko, albo żadnego, bo sąsiedzi nam go nie pobudują – mówił wtedy prezydent Andrzej Nowakowski.
Zapewniał, że zmniejszenie terenu lotniska odbędzie się za zgodą Aeroklubu Polskiego i będzie korzystne dla użytkującego go Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej. – Odwodnimy je i zamiast dwóch trawiastych, krzyżujących się pasów, zbudujemy jeden 900-metrowy – dodawał.
Dziś, faktycznie, samoloty klubowiczów lądują jedynie w stronę Podolszyc, ale pas wciąż jest trawiasty... Wratuszu zapewniają jednak, że nie porzucili planów jego utwardzenia.
– Pamiętajmy, że to projekt planu, wszyscy zainteresowani mogą zgłaszać teraz do niego swe uwagi – zaznacza Hubert Woźniak z biura prasowego urzędu miasta. – Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmą radni.
Piotr Michałek, niedawno powołany nowy prezes Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej, mówi, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy ograniczenie terenów, z których mogłoby korzystać lotnisko, stanie na drodze jego rozwoju.
– Owszem, przy takich założeniach planu zagospodarowania przestrzennego, kiedy na naszym terenie powstanie nowy, utwardzony pas startowy, nie będzie już miejsca na nowe hangary i np. drogę do kołowania – przyznaje. – Trzeba jednak zastanowić się, czy nowe budynki i droga do kołowania są nam w tym momencie niezbędne. Można wyremontować hangary już istniejące, większe samoloty mogą kołować na utwardzonym pasie, mniejsze – obok na terenie trawiastym.
Michałek podkreśla, że obszar objęty nowym planem należy do miasta, a AZM, jako dzierżawca, tak czy siak będzie musiał pogodzić się z jego ustaleniami. – Tym bardziej, że ostatnią rzeczą, na której nam zależy, jest konflikt – dodaje nasz rozmówca. – Przeciwnie, chcemy zrobić wszystko, by nasze lotnisko przyczyniło się do rozwoju Płocka. By realnie mogli korzystać z niego także płocczanie i goście naszego miasta, nie tylko członkowie stowarzyszenia. Mamy konkretne plany – utwardzony pas, potrzebny do startów i lądowań nieco większych samolotów, taki, z którego można by korzystać także po zmroku i zimą, uruchomienie powietrznej taksówki, loty widokowe, przywrócenie pikniku lotniczego. A nie zrobimy tego wszystkiego bez współpracy z miastem.