Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Droga kraksa z car-sharingiem
Wweekend doszło do kolejnej kolizji auta z miejskiej wypożyczalni. Sprawdziliśmy, co grozi kierowcom, którzy doprowadzą do stłuczki.
Niedziela, samo południe. Na ul. Bliskiej na Kamionku słychać pisk opon, po chwili - odgłos łamanego plastiku. Wjeden z budynków uderza osobowy renault zwypożyczalni Traficar. Miesiąc wcześniej (6 marca) było podobne zdarzenie. Przy zjeździe zmostu Poniatowskiego na Wisłostradę kierowca toyoty – tym razem w barwach firmy Panek CarSharing – skręcając w prawo, wpadł w poślizg i zatrzymał się na latarni. W obu przypadkach na szczęście nikomu nic się nie stało.
Do kolizji doszło z winy kierujących wypożyczonymi autami. A to oznacza dla nich dodatkowe kłopoty. Gdyby nie byli sprawcami, chroniłoby ich ubezpieczenie.
Ile to kosztuje
Za wszystkie przewinienia na drodze odpowiada użytkownik auta. Firmy przekazują jego dane policji lub straży miejskiej. Mandat trzeba więc zapłacić. To jednak dopiero początek kosztów.
Wregulaminie firmy Panek znajdziemy długą listę kar umownych. Płacimy nawet wtedy, gdy oddamy brudny samochód. W razie uszkodzenia, w zależności od klasy auta, opłata dodatkowa wynosi od 2 tys. zł za najmniejsze pojazdy do 10 tys. zł, gdy spowodujemy kolizję za kierownicą wypożyczonego SUV-a.
Wprzypadku wypożyczalni Traficar koszty mogą być znacznie wyższe. W regulaminie znajdziemy sformułowanie wytrych: „brak odpowiedzialności użytkownika nie obejmuje przypadku umyślnego uszkodzenia pojazdu”. Jeśli więc dostaliśmy mandat, to przyznaliśmy się do tego, że do kolizji doprowadziliśmy „umyślnie”. A to już podstawa, by – jak czytamy w regulaminie – pokryć koszty napraw blacharskich czy zakupu części zamiennych. Co więcej, firma dolicza kolejne 35 proc. kwoty, którą musiała wydać na naprawę.
Płacimy też, gdy uciekniemy z miejsca zdarzenia (nawet gdy do kolizji doszło nie z naszej winy). Oczywiście dodatkowe opłaty zostaną naliczone, gdy dopuścimy się rażącego naruszenia przepisów ruchu drogowego czy też wsiądziemy za kierownicę auta bez ważnego prawa jazdy.
Pijany słono płaci
Co ciekawe, dokładnie z takimi samymi kosztami musi się liczyć kierowca, który powoduje wypadek po pijanemu czy pod wpływem narkotyków. Takie historie też się wWarszawie zdarzają. Ostatnio w nocy z 9 na 10 marca na ul. Kępa Tarchomińska. Osobowy renault firmy Traficar uderzył wtedy w drzewo, a obrażenia odniosło pięcioro nastolatków. Za kierownicą siedział 19-latek.
Firma Traficar podaje, że młody mężczyzna doprowadził do zdarzenia pół godziny od wynajmu. Najpewniej był więc pijany, gdy wsiadał do auta. Gdyby wsamochodzie była zainstalowana blokada alkoholowa, nawet by go nie uruchomił. Musiałby dmuchnąć walkomat. Firma zastanawia się nad wprowadzeniem takiego rozwiązania, ale... – Na razie żadna decyzja nie zapadła – mówi „Stołecznej” Konrad Karpiński z firmy Traficar.