Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
ŚWIETLANE PLANY KAMPANII
Planowanie przestrzenne trzeba wWarszawie przyspieszyć i poprawić: musi być lepiej skonsultowane zmieszkańcami iodpowiadać ich potrzebom – ogłosili wspólnie Rafał Trzaskowski iPaweł Rabiej. Szczera prawda. Czyżby przez ostatnie 12 lat wWarszawie rządziła inna partia niż reprezentowana przez Trzaskowskiego?
To było pierwsze wspólne kampanijne wystąpienie Trzaskowskiego i Rabieja, kandydatów PO iNowoczesnej na prezydenta i wiceprezydenta Warszawy. Diagnozy przez nich postawione były wsumie słuszne: wWarszawie panuje chaos przestrzenny, który trzeba okiełznać, m.in. szybciej uchwalając plany zagospodarowania.
Podczas konferencji padło kilka konkretnych obietnic. Na przykład ta, że urzędy dzielnic stracą prawo do wydawania tzw. wuzetek – decyzji owarunkach zabudowy, na podstawie których inwestycje powstają tam, gdzie nie ma planu zagospodarowania. Czyli wdwóch trzecich Warszawy, bo tylko 37 proc. powierzchni miasta objęte jest planami zagospodarowania. Rabiej iTrzaskowski zapowiedzieli, że wuzetki wydawać będzie „wzmocnione kadrowo i kompetencyjnie biuro architekta miejskiego” wścisłej konsultacji zmieszkańcami. – Tych konsultacji w ostatnich latach było za mało – przyznawał Trzaskowski.
Zapowiadał, że procedura powstawania planów zagospodarowania powinna zostać zreformowana tak, by była zrozumiała nie tylko dla profesjonalistów. Informacje o planach miejscowych powinny być kierowane bezpośrednio do mieszkańców – poprzez ogłoszenia na klatkach, listy do skrzynek i tablice przedstawiające projekty w terenie. Na miejscu inwestycji powinny być też prowadzone dyskusje publiczne idyżury projektantów.
Ta deklaracja to częściowo wyważanie otwartych drzwi – od półtora roku, gdy biurem architektury zaczęła kierować Marlena Happach, plany zagospodarowania są przedstawiane wbardziej zrozumiały sposób, wprowadzono też spotkania zprojektantami w terenie przy makietach. Ale to prawda, że powinno się to stać standardem, a do tego, by plany stały się jeszcze bardziej zrozumiałe, warto jeszcze mocniej zaprzęgnąć np. media społecznościowe. Czy podoła temu biuro architekta, jeśli zaleją je tysiące wniosków owuzetki przeniesione z dzielnic?
Miejscy aktywiści i prawica kpili niemiłosiernie po konferencji, że kandydat PO obiecuje uporządkowanie planowania przestrzennego, za które przez ostatnie 12 lat odpowiadała ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz zPO. Coś wtym jest. Wmateriałach po konferencji opublikowanych na profilu facebookowym Trzaskowskiego napisano, że „Warszawa sprawia wrażenie miasta chaotycznego”, co jest skutkiem zniszczeń wojennych, niskiej estetyki czasów komunizmu oraz spontanicznej zabudowy z lat dziewięćdziesiątych i„pierwszej dekady lat dwutysięcznych” – tak jakby chaotyczna zabudowa iwydawanie pozwoleń na budowę na terenach, które powinny pozostać zielone, nie trwały wnajlepsze do 2018 r. Akiedy Trzaskowski mówił, że trzeba „przyspieszyć planowanie”, pojawiało się nieuniknione skojarzenie zobietnicą wyborczą Hanny Gronkiewicz-Waltz jeszcze z2006 r.: „Brak planów spowalnia ipodraża inwestycje oraz pozostawia decyzje wrękach urzędnika (...) Przekażemy odpowiednie środki finansowe na szybkie wykonanie iukończenie prac planistycznych”.
Wśród propozycji przedstawionych przez Rabieja iTrzaskowskiego znalazła się także zapowiedź zmiany studium zagospodarowania miasta – planistycznej konstytucji, z którą muszą być zgodne wszystkie plany zagospodarowania. Kandydaci słusznie poniekąd wskazali, że opracowany jeszcze w 2006 r. dokument pozwala na zabudowę tak ogromnych terenów, że gdyby ten potencjał wykorzystać, Warszawa mogłaby mieć nawet trzy i pół miliona mieszkańców. Wkonsekwencji zabudowa niepotrzebnie rozlewa się na peryferia. Ale zabrakło kropki nad „i” – czy np. studium zostanie zmienione tak, by cofnąć zgodę na zabudowę obrzeży Białołęki? Osobną kwestią jest to, że zmianę studium zapowiedziano „wciągu czterech lat”. To znaczy, że przez całą następną kadencję nie będzie to miało żadnego wpływu na politykę przestrzenną.
Wpewnej mierze kontynuacją zapowiedzi ekipy Hanny Gronkiewicz-Waltz była obietnica stworzenia przyjaznej spacerom „strefy niespiesznej” w ścisłym centrum miasta – od al. Jana Pawła II po Nowy Świat i aż do Wisły. Elementem tej zmiany ma być odnowa placów: Pięciu Rogów, Małachowskiego, Powstańców Warszawy, Dąbrowskiego iplacyku przy Filharmonii Narodowej. – Place nie mogą wyglądać jak dworce na Białorusi – oburzał się Trzaskowski.
Szkoda, że nie wspomniał o placu Trzech Krzyży, który też potrzebuje rewitalizacji. Ekipa Gronkiewicz-Waltz zapowiadała ją już lata temu, podobnie jak zresztą wszystkich placów wymienionych przez Trzaskowskiego. Nic z tego nie wyszło, trwa projektowanie tylko placyku Pięciu Rogów.
Obietnice złożyć łatwo, trudniej je dotrzymać.