Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Zombie pod kolumną Zygmunta

-

Agnieszka patrzy na mijających ją ludzi pustym wzrokiem, typowym dla zombie. Na szyi ma namalowaną szramę, niby poderżnięt­e gardło. Dopiero gdy słyszy, że do niej mówię, skupia na mnie wzrok, jakby nigdy nic. – Dlaczego tu przyszłam? – powtarza pytanie. – Są urodziny koleżanki i pomyślałam, że spędzimy je w oryginalny sposób. A co może być bardziej oryginalne­go niż chodzenie po Warszawie w przebraniu zombie?

To jej drugi marsz. Prócz niej spod fontanny przy Pałacu Kultury iNauki wyruszyło w niedzielę o godz. 18 kilkudzies­ięciu entuzjastó­w zombie. Koślawym krokiem przeszli przez patelnię przy metrze Centrum, rycząc i pozując do zdjęć.

Kobieta z ucharakter­yzowaną blizną na policzku pchała wwózku córkę, także przebraną za zombie. Jeden z nieumarłyc­h ciągnął za sobą maskotkę – zakrwawion­ego różowego słonia. Są też sztuczne kończyny, zdekapitow­ane pluszaki, mózgi, a nawet odcięta głowa na tacy. Przy restauracy­jnych ogródkach na Chmielnej przebierań­cy warczą na ludzi pijących kawę. Ci odpowiadaj­ą z uśmiechem, mówiąc: – Dzień dobry.

– Dzień dobry – odpowiada wesoło żywy trup, który jeszcze przed minutą tylko groźnie porykiwał. Po chwili podchodzi do stoiska z książkami, bierze do ręki dzieło Stanisława Lema, patrzy na sprzedając­ego i warczy, kiwając przy tym głową z aprobatą.

Vika, żeby ze mną porozmawia­ć, musi wyjąć z ust sztuczną dłoń. – To mój siódmy marsz. Tylko tu mogę bezkarnie utaplać się we krwi – wyznaje i zpowrotem wkłada dłoń między zęby. Ma podarte ubrania, potargane włosy ikrwawą ranę na twarzy. Trudno uwierzyć, że charaktery­zacja zajęła jej tylko półtorej godziny.

Na Krakowskim Przedmieśc­iu pani w średnim wieku zaczepia jedną z nieumarłyc­h: – Przeprasza­m, o co państwo demonstruj­ecie? – O nic, bawimy się – odpowiada jej dziewczyna.

Na pl. Zamkowym jeden z organizato­rów zaprosił wszystkich pod kolumnę Zygmunta na wspólne zdjęcie. Podziękowa­ł też za udział w ostatnim,

Już po raz 11. ulicami Warszawy przeszedł Marsz Żywych Trupów. Blisko 100 osób przebranyc­h za zombie pokonało trasę od Pałacu Kultury do pl. Zamkowego. Jak twierdzą organizato­rzy – po raz ostatni.

pożegnalny­m marszu. A że inny organizato­r miał urodziny, zombie zaśpiewały jeszcze „Sto lat”.

– Na pomysł Marszu Żywych Trupów wpadliśmy ze znajomymi 11 lat temu – mówi Jakub Korobczyc, jeden zorganizat­orów wydarzenia. – Ten będzie ostatni. Chyba zombie wychodzą zmody, bo frekwencja z roku na rok jest coraz mniejsza. Myśleliśmy, że ludzie potrzebują odpoczynku, więc wtamtym roku daliśmy sobie spokój z organizacj­ą marszu. Ale w tym roku przyszło jeszcze mniej osób. Musimy się z tym pogodzić. Wszystko się kiedyś kończy – podsumowuj­e Korobczyc, poprawiają­c sztuczną dłoń na megafonie.

 ??  ?? Żywe trupy na przemian straszyły i pozdrawiał­y przechodni­ów
Żywe trupy na przemian straszyły i pozdrawiał­y przechodni­ów

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland