Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Ktoś zagłusza Bemowo
W dużej części dzielnicy nie działa sieć Orange. Prawdopodobnie ktoś nielegalnie zagłusza jej sygnał. Wykrycie sprawcy może potrwać do końca wakacji. – Dodzwoniła się pani do mnie, bo właśnie jestem w pracy. Ale gdybym był w okolicach domu, nie byłoby to możliwe – słyszę od Marka, jednego z mieszkańców ul. Pirenejskiej.
Od ponad dwóch tygodni mieszkańcy Bemowa, którzy korzystają z sieci Orange, nie mogą dzwonić ani odbierać połączeń w pobliżu swojego domu. Telefony nie działają wokolicy ul. Pirenejskiej, Wrocławskiej i Powstańców Śląskich. Zanim okazało się, że odpowiedzialny za problem jest nielegalny nadajnik, część z nich odwiedziła serwisy, podejrzewając awarię swoich telefonów.
– Sam tak zrobiłem, ale okazało się, że to nie wina aparatu, tylko sieci. Zazwyczaj pracuję zdomu, nie mogłem sobie pozwolić na to, aby klient nie mógł się do mnie dodzwonić – tłumaczy Marek. – Od razu zadzwoniłem na infolinię i napisałem reklamację.
Pracownicy Orange tłumaczyli, że brak sygnału jest spowodowany nielegalnym nadajnikiem, prawdopodobnie wzmacniaczem radiowym, który zakłóca pasmo Orange. Sprawę przekazali do Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Marek: – Usłyszeliśmy, że namierzenie i likwidacja nadajnika może potrwać nawet do końca sierpnia. Co do tego czasu?
Mieszkańcom w ramach reklamacji zaproponowano 15 proc. zniżki na abonament, chociaż telefony wich okolicy są bezużyteczne. – Tłumaczą to tym, że według ich danych zasięg sieci jest w całej Polsce. Wygląda więc na to, że okolice ul. Pirenejskiej na Bemowie to nie jest Polska – denerwują się poszkodowani.
Aby móc komunikować się ze swojego telefonu, część mieszkańców korzysta z tzw. aplikacji „Wi-fi calling”, która pozwala na odbieranie telefonu dzięki podłączeniu do domowego internetu. Problem w tym, że niektórzy mają także internet wykupiony w sieci Orange.
– Teoria spiskowa w dzielnicy głosi, że za całe zamieszanie odpowiedzialny jest pobliski WAT, ale tam policji do sprawdzenia ich nadajników nikt nie wyśle. Inna teoria mówi, że to wstęp i przygotowanie do nadawania odrodzonej radiostacji podziemia w IV RP – ironizuje jeden z mieszkańców ul. Pirenejskiej. – Co robić? Przyszło nam tylko się z tego śmiać – dodaje Marek.
Okomentarz poprosiliśmy Wojciecha Jabczyńskiego, rzecznika sieci Orange. Wciąż nie dostaliśmy odpowiedzi.