Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
METRO STOI NA SCHODACH
Nasze metro działa jak w zegarku? Tylko w badaniach opinii publicznej.
Ich wyniki rozmijają się z lawiną skarg na zepsute miesiącami schody ruchome czy zacinające się bramki wejściowe na stacjach
„Naprawa dziury w drodze zajmuje jedną noc, a schodów ruchomych wmetrze już cztery miesiące. Nie jest wam wstyd?” – pyta Miasto Jest Nasze. Chodzi o niedziałające od maja wyjście na ruchliwej stacji Politechnika. Pisaliśmy o nim wiosną przy okazji interwencji naszego czytelnika w sprawie zepsutych schodów na najgłębszym w Warszawie podziemnym przystanku Nowy Świat Uniwersytet, gdzie naprawa ciągnęła się miesiąc. Wtedy biuro prasowe Metra Warszawskiego przyznało, że prace na stacji Politechnika potrwają do lipca.
Teraz Anna Bartoń, rzeczniczka Metra, informuje, że termin usunięcia usterki schodów przesunięto na 10 sierpnia. To jednak może nie być ostatnia data, bo schody wymagają jeszcze kontroli i odbiorów technicznych. Cały kwartał na to, by zreperować schody na stacji, przez którą każdego dnia przewijają się tysiące pasażerów?
Wsypują śrubki, smarują klejem
Metro Warszawskie pochwaliło się właśnie 14. edycją corocznych badań opinii publicznej. Odpytano 2003 osoby na wszystkich stacjach obu linii. „Praktycznie niezmienna od kilku lat jest bardzo wysoka ocena ogólna wystawiana przez pasażerów metra. Aż 97 proc. respondentów ocenia je dobrze lub bardzo dobrze” – czytamy wpodsumowaniu raportu, który skupia się na takich szczegółach jak płeć podróżnych (metro wozi więcej kobiet niż mężczyzn – 54 do 46 proc.) i ich wiek (niemal co trzeci ma 19–25 lat). Urzędnicy dodali, że ulubioną stacją warszawiaków pozostaje Plac Wilsona, gdzie schody też notorycznie się psują.
Spytaliśmy, czy ankieterzy pytają pasażerów o takie awarie. Od Anny Bartoń usłyszeliśmy, że kwestionariusze zawierają ten sam zestaw tematów, ale można także przekazać własne uwagi. Według niej zastrzeżenia najczęściej dotyczą niskiej częstotliwości kursowania metra po godz. 19 i czystości toalet na stacjach.
– Na ponad 200 ciągów schodów ruchomych na wszystkich stacjach dwóch linii metra średnio nieczynne są tylko dwa–trzy. Czyli niewiele, choć zdaję sobie sprawę, że dla pasażerów jest to uciążliwe – przyznaje wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Podkreśla, że większość awarii powodują wandale: – W mechanizmach schodów ruchomych znajdowano kalosze, wsypane śrubki, ktoś posmarował klejem z tubki poręcz i cała taśma wymagała reperacji. Na miejscu nie ma części zamiennych, trzeba je sprowadzać, a to trwa. Najgorsza jest sytuacja ze schodami na I linii, które są najstarsze. Niektóre działają od 23 lat.
Bramki doprowadzają do białej gorączki
Część pasażerów kwestionuje potrzebę istnienia bramek na stacjach metra. Nie było ich po jego uruchomieniu w latach90. i nie ma cały czas wniektórych miastach (np. Berlin, Budapeszt). Tymczasem ZTM podpisuje z firmą Syntax kolejne kosztowne kontrakty na montaż nowego typu wejść z podwyższonymi uchylającymi się szybkami. W zeszłym roku wyposażono w nie stacje bielańskie, w tym – ursynowskie. Pierwszy kontrakt kosztował 3,2mlnzł, potem firma dostała „zamówienie uzupełniające” za 2,4 mln zł. Teraz Syntax szykuje się do trzeciego już zlecenia od ZTM, tym razem wartego 5,1 mln zł. W ciągu ośmiu miesięcy ma postawić bramki nowego typu na 10 stacjach od Służewa po Plac Wilsona i ewentualnie w Centrum oraz dodatkowe na Młocinach.
– Zdania w sprawie bramek są podzielone, ale zdecydowaliśmy się na nie jak większość miast europejskich, żeby podnieść poziom bezpieczeństwa i zmniejszyć liczbę przejazdów bez biletu – przekonuje wiceprezydent Kaznowska. Mimo wysokich kosztów system i tak nie jest szczelny, bo do metra można wejść przez otwarte drzwiczki awaryjne czy windy. W dodatku nowego typu bramki firmy Syntax doprowadzają pasażerów do białej gorączki, bo drzwi otwierają się dopiero po pięciu sekundach. Kaznowska deklaruje: – To kwestia ustawienia automatu. Ten czas zostanie skrócony.