Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
„STOŁECZNA”:
Wprowadzenie do kampanii wyborczej tej obietnicy jest bardzo nieodpowiedzialne. To rozbudzanie chęci jednostek, a na szali mamy interes publiczny. Zawsze znajdzie się grupa osób, która będzie zadowolona z tego, że można kupić mieszkanie za 10 czy 15 proc. jego wartości. Kto byłby niezadowolony z takiej transakcji? Zresztą nie wymagajmy od obywateli, żeby powstrzymywali swoje chęci. Wymagajmy od samorządu, żeby możliwości wykupu nie było, bo odbywa się ze szkodą dla całej społeczności.
Spójrzmy na skutki społeczne. To nie jest sprawiedliwy system, bo pewne osoby są w nim uprzywilejowane.
– Ten strach jest uzasadniony. Osoby, które w latach 90. wykupiły mieszkanie z bonifikatą, zostały wyłączone z procesu reprywatyzacji. Zastanówmy się jednak, co jest tutaj problemem: to słaba ochrona lokatorów i niepewność długoterminowego zamieszkiwania w zasobie komunalnym. Powinniśmy więc sprawić, żeby poczuli się bardziej stabilnie. Można to robić bez ich uwłaszczania na majątku miejskim.
– Ogólny trend jest taki: im więcej mieszkań komunalnych, które są tańsze, tym zdecydowanie niższe stają sie też ceny na rynku komercyjnym. Obecnie tych mieszkań jest tak mało, że przy ich przydzielaniu wybór wygląda mniej więcej tak: przyznać kobiecie, która samotnie wychowuje
– Postępuje gentryfikacja. Dzielnice drożeją. Z centrum znikają lokatorzy komunalni, osoby biedniejsze, ale też mniejsze biznesy, np. drobni rzemieślnicy, warzywniaki, bo też nie dają rady konkurować z sieciami spożywczymi. Zamiast szewca mamy bank, azamiast kaletnika – aptekę. Wystarczy się przejść Nowogrodzką, Wilczą, by zobaczyć, że znaczna część lokali na tych ulicach oferuje usługi, na które nie stać lokatorów komunalnych. Podobnie jest na Powiślu. Na Pradze ten proces postępuje wolniej, ale też jest widoczny. Miasto, wyprzedając lokale, pozbywa się kontroli nad tym, jak żyje się wkonkretnych dzielnicach. Reprywatyzacja przyczyniła się do tego,