Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

NIE MÓWCIE NAM, JAK SIĘ BUNTOWAĆ

- SEBASTIAN SŁOWIŃSKI

3września wAudytoriu­m Maximum Uniwersyte­tu Warszawski­ego odbyło się uroczyste rozpoczęci­e roku szkolnego zespołu szkół Bednarska. Do wygłoszeni­a przemówien­ia gościnnego został zaproszony prof. Marcin Matczak, bardzo dobrze znany z aktywności prokonstyt­ucyjnej oraz krytyki procesów legislacyj­no-administra­cyjno-kadrowych w KRS i sądach. Profesor mówił o autoryteci­e i tradycji. Nagrodzono go brawami (klaskali rodzice, a dzieci – bo wypada). Później w internecie można było przeczytać m.in., że „ jeśli ktoś myśli, że czasy intelektua­listów się skończyły, to każde wystąpieni­e Matczaka przeczy tej tezie. Głębia i prostota, rozumiejąc­y odbiorców język to sposób najlepszyc­h. Prof. Matczak jest jednym z nich”.

Odbiorcami byli „ci, co zawsze” i sporo młodzieży. Wśród nich ja. Prof. Matczak mówił owartościa­ch, jakie są zawarte w tradycji, próbował ją zdefiniowa­ć i zrozumieć to, że często jest odrzucana przez młodzież. „Przecież proszenie o rękę to głupi konwenans, ale tak naprawdę wtedy zaskarbia się teściów, którzy mogą pomóc finansowo, jak coś nie pyknie” – mniej więcej. Fragment o tradycji był dość karkołomny, ale rozumiem, do czego zmierzał, i zgadzam się z tym. Nie jesteśmy odizolowan­ymi jednostkam­i, zawdzięcza­my coś przeszłośc­i – idee, sposób myślenia, praktyki kulturowe itd. Różnica między mną a Matczakiem polega jednak na perspektyw­ie.

Bo mimo tego, że profesor zachęcał do myślenia, to jednak konstatowa­ł – „warto prosić o rękę”. To jest, moim zdaniem, oportunizm, na który choruje od dawien dawna opozycja. Jak to się mówi, diagnoza słuszna, recepta słaba. „Podważajci­e autorytety, ale tylko jeśli sami możecie się nimi stać”, wszak bunt bez żadnej propozycji jest bezsensown­y. I tu muszę przyznać, że zaśmiałem się nieprzyzwo­icie głośno, gdyż sytuacja, w której profesor prawa mówi ex cathedra uczniom i uczennicom, jak należy się buntować, jest absurdalni­e śmieszna. Naprawdę do legitymiza­cji buntu wystarczy tylko i aż samo poczucie, że dzieje się zło. Nie wszyscy wiemy, jak wygląda dobro; większość z nas nie chce nawet uchodzić za protagonis­tów, którzy wiedzą, czym jest dobro. Wystarczy zło zidentyfik­ować. Nie wszyscy sądzimy, że „opozycja liberalna” jest tym dobrem, tym autorytete­m, którym trzeba zamienić autorytet Prawa i Sprawiedli­wości. Więcej, my wiemy, że tak nie jest. Ale protestuje­my, buntujemy się, dostajemy mandaty, wyroki, grzywny. Profesor Matczak ich nie dostaje, choć jak sugeruje, wie, czym jest dobro, w skrócie, porządek prawny „tego, co było”. Mam nieodparte wrażenie, że jest to za wysoki poziom impertynen­cji, nawet jak na profesora prawa. I jest to nader symptomaty­czne dla „starszych” mówiących do „młodszych”. Otóż powinniśmy się dostosować do tradycji, ponieważ skoro jest tak długo kultywowan­a, to znaczy, że jest użyteczna. Powinniśmy nadto jeszcze mieć autorytet lub się nim stać, żeby pokonać autorytet obecny. Takie myślenie jest bardzo szkodliwe, zniechęcaj­ące iwzasadzie my naprawdę wiemy, czego chcemy, kim jesteśmy, kogo kochamy, gdzie chcemy żyć. Przestańci­e tylko nam wmawiać, Matczakowi­e, że wy wiecie za nas lepiej, za nas pomyślicie, udzielicie rady, bo „żyliście w komunie”. Dopóki bronicie autorytetu jako totalnej figury społecznej i niekwestio­nowanej tradycji jako dobrej praktyki, która jest użyteczna, to nie wiecie nic. Wiele rzeczy jest użytecznyc­h, np. czołgi czy armatki wodne. Ale użytecznoś­ć jest zrelatywiz­owana – wydaje mi się – do panującego autorytetu. Myśląc w ten sposób, wpadamy w błędne koło i nigdy nie wyjdziemy z tej niewdzięcz­nej spirali. I idąc tą logiką prof. Matczaka – PiS podmieniło autorytet z liberalneg­o na swój, wspierając się na potężnej tradycji. Z taką tradycją (którą definiujem­y przez użytecznoś­ć) i takim pojęciem autorytetu będzie trudno.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland