Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Żebraczka w ciąży od dwóch lat?
Na forum Obywatele Ursynowa rozgorzała dyskusja. Od jakiegoś czasu mieszkańcy dzielnicy przy wejściu do stacji metra Natolin spotykają młodą dziewczynę w ciąży. Kobieta nie mówi po polsku, tylko po rosyjsku. Głowę chowa w spódnicę, wyciąga jedynie dłoń po pieniądze.
Trudno powiedzieć, czy to ta sama osoba, którą tydzień temu spotkałam przy wejściu do metra Centrum, ale z tego, co piszą mieszkańcy Ursynowa, jest to możliwe. Gdy zapytałam ją, czy potrzebuje pomocy, czy mam wezwać straż miejską lub karetkę, nie odpowiedziała. Kiwnęła przecząco głową i rzuciła kilka słów łamaną polszczyzną.
Część mieszkańców Ursynowa zarzuca jej, że „wciąży jest od dwóch lat”, że brzuch jest sztuczny i ma skłonić przechodniów do hojniejszego dzielenia się pieniędzmi. Jedna z mieszkanek dzielnicy, Agata, pisze: „O17 była na Kabatach. Ona nie chce nic oprócz pieniędzy. Mówi, że zbiera na bilet do Kijowa. W tamtym roku też była w zaawansowanej ciąży. Zastanawiałam się wczoraj, czy nie zadzwonić na policję, żeby jej pomogli, bo mam wrażenie, że niedaleko kręcił się gość od haraczu. Przeszła mnie myśl, że ta ciąża to sztuczna (można kupić coś takiego podobno). Sprawa dziwna”.
Wkilku przypadkach żebractwo wmiejscu publicznym jest wykroczeniem. Grozi za nie kara ograniczenia wolności, grzywna do 1,5 tys. zł albo kara nagany. Przepis ten został wprowadzony w 1971 r. i od tego czasu nigdy nie był nowelizowany. Nie jest również zbyt często wykorzystywany: w tym roku stołeczni strażnicy miejscy za żebractwo wystawili jedynie pięć mandatów oraz ponad 30 pouczeń. – W tym roku otrzymaliśmy niespełna 400 tego typu zgłoszeń, ale nie każde z nich jest wykroczeniem – tłumaczy Sławomir Smyk, rzecznik warszawskiej straży miejskiej. Podkreśla, że art. 58 kodeksu penalizuje tylko dwa przypadki: zwykłe żebractwo – dochodzi do niego w przypadku, gdy żebrząca osoba posiada środki zapewniające jej egzystencję, a mimo to prosi o pieniądze, oraz gdy żebrzący robi to „wsposób natarczywy lub oszukańczy”. Karze podlegają również opiekunowie, którzy zmuszają do żebrania swoje dzieci.
Strażnicy miejscy nie są jednak wstanie sprawdzić, czy osoba prosząca o pieniądze ma ich wystarczająco na przeżycie. – Nie jest to rolą strażnika – tłumaczy Smyk.
Rzecznik straży miejskiej dodaje jednak, że przypadek żebrzących kobiet jest specyficzny. – Dostawaliśmy również tego typu zgłoszenia, szczególnie często dochodziło do takich przypadków wokolicach metra. Ale żaden funkcjonariusz nie ma takiego uprawnienia, aby zapytać lub sprawdzić, czy ktoś naprawdę jest w ciąży. Narusza to dobra osobiste takiej osoby – podkreśla Smyk. Natomiast wobec zarzutu ozmuszanie kobiet w ciąży do żebractwa jest dość sceptyczny. – Tak głęboko bym w to nie szedł – mówi. I dodaje: – Jednym z elementów pomocy, której możemy udzielić, jest zapytanie, czy osoba nie potrzebuje pomocy. Jeśli usłyszymy, że tak, wtedy pomagamy: odwozimy do schronisk, noclegowni, placówek Caritasu. W taki sposób dzięki naszej interwencji setki osób wychodzą zbezdomności.
Problem w tym, że kobiety w ciąży, do których strażnicy trafiali, takiej pomocy zawsze odmawiały. – To nie są osoby chore ani ubezwłasnowolnione. Nie możemy wtedy w tej sprawie interweniować – kwituje rzecznik.
Co wtakim razie zrobić, gdy o pieniądze prosi kobieta w zaawansowanej ciąży? – Uparcie dzwonić po naszych funkcjonariuszy – mówi Smyk. – Takie osoby można odwieźć do schronisk, noclegowni, placówek Caritasu. Wiele osób dzięki naszym interwencjom wychodziło z bezdomności. Ale warunek jest jeden: ta osoba musi na taką pomoc się zgodzić – zastrzega.
Co zrobić, gdy o pieniądze żebrze kobieta w zaawansowanej ciąży, która odmawia przyjęcia pomocy pogotowia i straży miejskiej? – Żaden funkcjonariusz nie ma takiego uprawnienia, aby zapytać lub sprawdzić, czy ktoś naprawdę jest w ciąży. Narusza to dobra osobiste takiej osoby – podkreśla rzecznik straży miejskiej