Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
POTRZEBNY SPEC OD INWESTYCJI
Rafał Trzaskowski, który po zwycięskich wyborach prezydenta Warszawy będzie kompletował zespół najbliższych współpracowników, musi mieć sprawnego zastępcę od inwestycji. Tej roli u boku Hanny GronkiewiczWaltz nie podołali ani Jacek Wojciechowicz, ani Michał Olszewski, który odpowiada za tę działkę od ponad dwóch lat.
Pierwszy z nich długo celował wzalewaniu miasta asfaltem i betonem. Pod jego rządami (2006-16) ponad potrzeby poszerzano niektóre ulice (Wołoską czy Pileckiego). Powstawały ogromne skrzyżowania i węzły drogowe nawet z kilkunastoma pasami ruchu, jak ten przy ul. Marsa na Gocławku albo na Łopuszańskiej we Włochach. Oba miejsca po kilku latach i tak stoją często w korku.
Przy zwykłych ulicach stawały kilometry ekranów akustycznych (al. Wilanowska, al. 4 Czerwca 1989 r. i Lazurowa). Zbyt późno przyszła ref leksja, że stolica nie potrzebuje kosztownych i zajmujących dużo miejsca jezdni, które w założeniu mają ułatwiać życie kierowcom, bez oglądania się na wygodę pieszych i rowerzystów. Skutki: szybka i niebezpieczna jazda, a więc wypadki.
Symboliczna jest ostatnia budowa w tamtym stylu, która daje się we znaki warszawiakom już trzeci rok – to poszerzanie ul. Marynarskiej na Służewcu. Niepotrzebne, bo eksperci przewidują, że może wręcz nasilić korki w tym rejonie po likwidacji skrętów na kilku skrzyżowaniach.
Po dymisji Wojciechowicza inwestycje drogowe przeszły pod wiceprezydenta Michała Olszewskiego, ale jego wyniki też nie są powalające. Przesadza w drugą stronę: miesiącami ciągną się narady w biurach ratusza, zanim zapadną decyzje, tak samo wyglądają konsultacje społeczne. Te dotyczące obwodnicy śródmiejskiej wokół Pragi trwały od października zeszłego roku, a raport końcowy ratusz opublikował dopiero wlipcu. Po czym zapadła cisza, choć odcinek łączący rondo Wiatraczna na Grochowie zrondem Żaba na Targówku Hanna Gronkiewicz-Waltz obiecywała już 12 lat temu.
Inwestycje, które trwają, są zaś niedopilnowane, a przez to łapią poślizg (przebudowa Głębockiej na Zielonej Białołęce, poszerzanie Łodygowej w kierunku Ząbek czy modernizacja ulic Marsa i Żołnierskiej). Mniej więcej od roku na otwarcie czeka ledwie 100-metrowy odcinek na przedłużeniu ul. Sokolej od ul. Jagiellońskiej do Targowej. Wandale zdążyli w tym czasie zniszczyć nieużywaną wiatę przystankową. Sytuacja wygląda kuriozalnie, bo budowa trwała krócej niż odbiory. Na domiar złego przyczyną tej zwłoki są ekrany akustyczne, które stanęły w środku Pragi, by osłaniać przed hałasem ślepe ściany kamienic. Miejscy drogowcy nabrali podejrzeń, że ekrany się przechylają. Zamówiono ekspertyzę, która potwierdziła te obawy, wykonawca musiał przygotować program naprawczy, a inwestor zaakceptować go. Dopiero dwa tygodnie temu zaczęły się poprawki, które mają się skończyć w listopadzie. Wtedy Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych wystąpi do wojewody opozwolenie na użytkowanie 100-metrowej jezdni, co może przedłużyć odbiory o następnych kilka tygodni.
Z niewiadomych powodów wiceprezydent Olszewski zatrzymał budowę bardzo potrzebnych odcinków dróg – przede wszystkim ul. Nowotrockiej, która znacznie ułatwiłaby ruch na Bródnie, Zaciszu iTargówku po otwarciu metra. Brakuje też małego kawałka ul. Lazurowej między Górczewską a trasą S8 na Bemowie – kierowcy stoją tu wkorku, z trudem skręcają w osiedlowe uliczki, a piesi chodzą tuż obok ruchliwej jezdni.
Nowy wiceprezydent od inwestycji przede wszystkim powinien mieć do nich serce i plan, który zrealizuje w terminie. Tak jak obiecywał w kampanii wyborczej Rafał Trzaskowski, w pierwszej kolejności trzeba domknąć obwodnicę śródmiejską wokół Pragi, udrożnić skrzyżowanie Doliny Służewieckiej z al. Wilanowską, zbudować tunele pod torami PKP wRembertowie iWesołej. Warszawiacy czekają też na wiele lokalnych odcinków, które usprawniłyby ruch między dzielnicami (przedłużenie ul. Woronicza, połączenie ul. Ciszewskiego z Miasteczkiem Wilanów) czy na osiedlach (przebicie ul. Nocznickiego do Marymonckiej na Wrzecionie czy przedłużenie ul. Pileckiego do Belgradzkiej na Ursynowie). Nowy prezydent musi mieć od inwestycji speca, który nie wysadzi go na minę, gdy przyjdzie czas rozliczeń przed wyborami za pięć lat.