Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
PIEC, KTÓRY RATUJE LUDZKIE ŻYCIE
Może trudno sobie to wyobrazić, gdy za oknem jest tak piękna pogoda. Gdy 1 listopada okazał się dniem tak ciepłym i suchym, że ludzie chodzili po cmentarzach bez kurtek, a niektórzy nawet w krótkim rękawku. Ale czeka nas to nieuchronnie. Już za chwilę, za parę tygodni, może miesiąc, może dwa – wszystko jedno kiedy dokładnie. Prędzej czy później na naszych ulicach znów zaczną zamarzać ludzie.
Będą umierać zapomniani, odrzuceni, wypychani z klatek, pozbawieni wsparcia. Słysząc nieusta ją co te sa me oce ny i „ ra dy”: „sam sobie jest winien”, „to pewnie pijak”, „można iść do noclegowni, tylko trzeba nie chlać”. Jest zaś zupełnie inaczej. Przyczyny bez dom no ści są na ogół wie lo - wątkowe i złożone – a nawet jeśli ktoś popełnił w swoim życiu błędy, to nie powinien płacić za nie tak wysokiej ceny.
Alkoholizm częściej jest skutkiem bezdomności niż jej przyczyną. Anoclegownie? Zimą, gdy temperatura jest zagrożeniem dla zdrowia, przyjmują wszystkich, niezależnie od stanu wskazującego lub nie. Problemem jest co innego: stan noclegowni, możliwość dotarcia do nich i znalezienia miejsca. Według oficjalnych danych wWarszawie przebywa 2700 osób wkryzysie bezdomności – nieoficjalnie wyraźnie więcej. Miejsc noclegowych w placów kach – nie tyl ko noc le gow - niach, ale też schroniskach – jest 1400. Rachunek jest prosty. Wręcz śmiertelnie prosty.
By to zmienić, potrzeba interwencji samorządu i państwa.
Póki co zaś potrzeba też międzyludzkiej solidarności. Empatii, grama wyrozumiałości, uwagi oraz gotowości do poświęcenia chwili na uratowanie ludzkiego życia. Czasem wystarczy kubek herbaty. Ciepły posiłek. Telefon na pogotowie lub straż miejską.
Pomoże także rozwijanie placówek dla osób wkryzysie bezdomności, które wnajbliższych miesiącach będą przeżywać – już przeżywają – oblężenie. Wktórych będzie brakowało miejsc, ale i tak będą przyjmowani kolejni potrzebujący: na materacach, łóżkach polowych, podłodze. Na strychu, wkorytarzu, piwnicy. Wszędzie, gdzie da się ogrzać.
Czasem można byłoby zrobić więcej – jak w przypadku Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej – gdyby znalazły się pieniądze na zorganizowanie kolejnych pokojów. Misja ma budynek – 600 metrów kwadratowych. Nie ma środków, by go wyremontować i ogrzać. Piec, na który zbiera za pośrednictwem portalu Zrzutka.pl (nazwa akcji: „Potrzeba trochę ciepła”), może uratować kolejne istnienia. Być początkiem wychodzenia na prostą.
Póki co jednak wciąż brakuje do jego zakupu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Owe solidarność i empatia, których tak dziś trzeba, mogą czasem przybrać również postać pieniądza. On też pomoże przeżyć zimę najbardziej potrzebującym.
Chcesz wesprzeć zbiórkę na piec? Wejdź na: https://zrzutka.pl/d5y69y