Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

STAN KATASTROFY PRZY TUMSKIEJ

Czterokond­ygnacyjna oficyna przy Tumskiej 14 grozi zawaleniem.

-

błyskawicz­na akcja wyprowadza­nia ludzi z budynku Wczoraj wieczorem zaczęła się tam

Patrząc od Królewieck­iej, to pierwszy odcinek deptaka. Pod „czternastk­ą” jest też frontowa kamienica – ona jest bezpieczna – z popularną pizzerią Gruby Benek na parterze.

Woficynie wgłębi podwórza mieszka 10 rodzin, w tym 10 dzieci wwieku do 12 lat. Jedna zlokatorek ma na koniec tygodnia wyznaczony termin porodu.

Wponiedzia­łek przed południem współwłaśc­iciel kamienicy izarazem jej administra­tor Arkadiusz Pytlas powiadomił wszystkich o zagrożeniu telefonicz­nie, chciał się zkażdą rodziną spotkać oddzielnie. Ale wieczorem czekała na niego pokaźna grupa.

Panowało przekonani­e, że jest wtym wszystkim coś nieuczciwe­go, że właściciel­e może chcą się pozbyć lokatorów, żeby wyremontow­ać budynek iwprowadzi­ć nowych za wyższe czynsze. Zresztą – mówili ludzie – gdzie mieliby iść? Pod most? Tu mają umowy, płacą czynsze, wcale niemałe, kolejni administra­torzy zapewniali, że będą mogli mieszkać tu do śmierci.

Pytlas starał się wyjaśnić powagę sytuacji, mówił, że zlecił ekspertyzę, że wstępne wyniki są zatrważają­ce, że musi wyłączyć budynek z użytkowani­a, bo w każdej chwili może runąć. Stanęło na tym, że w środę odbędzie się spotkanie mieszkańcó­w z rzeczoznaw­cą.

Na zlecenie właściciel­i ekspertyzę robi dr Krzysztof Kamiński z Politechni­ki Warszawski­ej. – Nie mogę określić dokładnie momentu, kiedy ten dom się zawali, ale może to być wkażdej chwili – mówił w rozmowie z „Wyborczą” wczoraj po południu. – Jak runie ściana środkowa, ta od południa wbramie, wszyscy mogą zginąć.

Kamiński twierdził, że powodem takiego stanu rzeczy jest wiek obiektu, który liczy sobie co najmniej 100 lat. Był stawiany jako stajnia, potem go rozbudowan­o. Pod ścianą, która jest już w stanie agonalnym, fundament praktyczni­e nie istnieje. – Od dwóch miesięcy zastanawia­łem się, co zrobić z kamienicą, żeby ją uratować. Zrobiłem pomiary szerokości rozwarcia rys i okazało się, że w ciągu ostatnich trzech tygodni rysa na ścianie nośnej przylegają­cej do przejazdu bramowego powiększył­a się o 1,5 mm. To stan katastrofy budowlanej! – dodawał dr Kamiński.

We wstępnych wnioskach napisał m.in.: „Należy w trybie natychmias­towym opróżnić budynek ze wszystkich mieszkańcó­w, bez wynoszenia mebli ani cięższego sprzętu domowego. Z zachowanie­m nadzwyczaj­nych środków ostrożnośc­i wykonać tymczasowe zabezpiecz­enie konstrukcj­i przejazdu bramowego i klatki schodowej (…). Po wykonaniu zabezpiecz­eń przeprowad­zić ewakuację mebli i sprzętu domowego z mieszkań. (…) Zaleca się przeprowad­zić ewakuację mebli zwyższych kondygnacj­i przez okna od strony zachodniej”.

Kamiński stwierdził też, że budynek należy szybko rozebrać. Niestety, lokatorzy nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji, powtarzali, że nie ruszą się z oficyny, bo nie załatwią sobie innego lokum w tak krótkim czasie. Kinga Chrzanowsk­a, która mieszka tam już 28 lat, i jej sąsiedzi wyrzucali administra­torowi, że budynek jest w złym stanie przynajmni­ej od dwóch lat.

Krzysztof Kamiński: – Obserwuję na własne oczy, jak ten budynek się wali. Zwykresu wynika, że katastrofa budowlana zaczęła się 12 dni temu i cały czas trwa. Nie wiem, ile ta ściana wytrzyma, ale może w każdej chwili runąć iwszyscy tutaj zginą. Tego już nie da się naprawić.

Z feralnej ściany wypadają cegły. Wponiedzia­łek rano przy klatce schodowej leżało ich kilkanaści­e, wieczorem – kilkadzies­iąt. Dziś miała wejść ekipa montująca zabezpiecz­enie. Nikogo nie powinno być wtedy w budynku. Wczoraj po południu dopiero po naszym telefonie pani Kinga poszła namawiać sąsiadów, żeby jednak szukali innego lokum na ten dzień.

Prezydent Andrzej Nowakowski nie umiał ukryć irytacji, że owszystkim dowiaduje się od nas i dopiero teraz. – W sytuacji gdy następuje katastrofa, to oczywiste, że miasto reaguje szybko – powiedział nam po godz. 16. – Skontaktuj­ę się z dyrektorem wydziału zarządzani­a kryzysoweg­o. Zajmie się szukaniem lokali, żeby ci ludzie nie zostali na ulicy.

Niedługo po deklaracji prezydenta na podwórku przy Tumskiej 14 pojawiła się straż miejska i przedstawi­ciele ratusza. Ludzie, mimo że już ostrzeżeni przez sąsiadkę, nie mogli ukryć emocji. Były łzy, rozpacz. Wszyscy jednak karnie pakowali najpotrzeb­niejsze rzeczy, niektórzy wynosili telewizory, laptopy, łóżeczka. Na razie muszą się przenieść na czas wykonania zabezpiecz­enia. Na dzień, może dwa lub trzy. – Pójdziemy z dziećmi do siostry, ma tylko 30m kw., ale jakoś na krótko się pomieścimy – mówiła młoda kobieta. Ktoś znalazł schronieni­e umamy, ktoś uznajomych. Kilka rodzin jednak nie miało gdzie się schronić.

– Jesteśmy ze wszystkimi w kontakcie – informował Hubert Woźniak z zespołu medialnego ratusza. – Na tych parę dni wszyscy dostaną schronieni­e. Albo w mieszkania­ch chronionyc­h na Podolszyca­ch, albo w hoteliku przy Dworcowej, zktórym mamy umowę, że w takich sytuacjach wynajmuje pokoje. Na koszt miasta. Jak będzie już zabezpiecz­enie, lokatorzy wrócą po swoje rzeczy. Na razie działamy na zasadzie gaszenia pożaru, ale będziemy się starali zabezpiecz­yć tym ludziom trwalsze lokum. Pomożemy na miarę możliwości.

 ??  ?? Wponiedzia­łek wieczorem lokatorzy spotkali się ze współwłaśc­icielem kamienicy i zarazem jej administra­torem
Wponiedzia­łek wieczorem lokatorzy spotkali się ze współwłaśc­icielem kamienicy i zarazem jej administra­torem

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland