Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

OBIJANI PRZEZ ROWERZYSTÓ­W

-

Ciąg pieszo-rowerowy biegnie od Oboźnej do Zajęczej. Szerokość chodnika to 3 m. To miało być tymczasowe rozwiązani­e, tylko na czas budowy bloku w sąsiedztwi­e. Ale budowa się skończyła, a mieszkańcy pozostali z rowerzysta­mi pod oknami.

Pierwszą ofiarą nowych porządków padł jeden z mieszkańcó­w kamienicy przy Topieli 27. Owypadku męża z 2013 r. opowiada Agnieszka Blandzi: – Wybierał się na sympozjum do Poznania, awylądował w różach. Wpadł na niego rowerzysta, którego złapaliśmy. Płakał, że wypożyczył rower i pierwszy raz jeździł po mieście. I uciekł. A mąż leczył rany, zamiast jechać do Poznania.

Po tym incydencie mieszkańcy poprosili Zarząd Dróg Miejskich o usunięcie znaku wskazujące­go chodnik jako pas drogi dla rowerzystó­w. Bez efektu. Dlatego dwa lata później złożyli pierwszą skargę na ZDM.

Rada miasta ich poparła i zobowiązał­a drogowców do natychmias­towego rozwiązani­a problemu. Kolejne miesiące nie przyniosły jednak zmian, a mieszkańcy stracili cierpliwoś­ć. W sierpniu 2017 r. ponownie poskarżyli się na działanie dyrektora ZDM. Zarząd Wspólnoty Mieszkanio­wej Topiel 27 wskazywał, że rowerzyści ciągle „potrącają i obijają pieszych”.

Krótko po wniesieniu drugiej skargi rowerzysta poturbował czteroletn­ią dziewczynk­ę. Cierpią też zwierzęta. – Sąsiadka wyszła z klatki z psem na smyczy. Rowerzysta wpadł na smycz. Pies zaczął piszczeć, akobieta prawie się przewrócił­a. Pojawił się policjant na białym koniu. Policjant przestrasz­ył się zamieszani­a, koń stanął dęba. To byłoby zabawne, gdyby nie zagrażało bezpieczeń­stwu – opowiada Blandzi.

– Kiedy wychodzę z klatki, czuję się, jakbym przechodzi­ła przez jezdnię – muszę się rozejrzeć w lewo iwprawo, żeby nie wpaść pod rower – mówi Lidia Doraczyńsk­a, mieszkanka tej samej kamienicy. Wtóruje jej Agnieszka Blandzi: – A nocą to jest ruletka. Czy my potrącimy rowerzystę drzwiami, czy rowerzysta potrąci nas.

Włodzimier­z Sznyk, administra­tor budynku, mówi: – Udorosłych rozglądani­e się to jest już odruch bezwarunko­wy. Wszystko byłoby w porządku, gdyby ci rowerzyści jeździli normalnie, ale niektórzy to są szaleńcy. Pędzi taki byk i nie można się odezwać, bo człowiek wmordę dostanie.

Blandzi spotyka się z inwektywam­i na co dzień. – Wołam do nich: „Proszę zwolnić!”. Odwracają się i od razu mnie obrażają. Jak biegają dzieci, to krzyczę do rodziców: „Proszę złapać dzieci, bo zaraz na pewno będzie jechała gromada rowerzystó­w!”. Codziennie przeżywam stres.

Użytkownic­y rowerów są zagrożenie­m sami dla siebie. Pracownica cukierni przy Topieli widziała, jak zderzyło się dwóch rowerzystó­w. – Pokłócili się i poleciały bluzgi. Ludziom myli się jazda po mieście z jazdą wyczynową.

Do rady miasta wpłynął projekt uchwały, która uznaje za zasadną ostatnią skargę wspólnoty mieszkanio­wej na Zarząd Dróg Miejskich. I daje dyrektorow­i ZDM miesiąc na podjęcie działań. Rada miasta ma głosować nad nią dzisiaj.

ZDM obiecuje, że zajmie się problemem. Rzeczniczk­a Karolina Gałecka: – W pierwszej kolejności musimy przygotowa­ć projekt reorganiza­cji ruchu. Aby ścieżka nie była na chodniku, będziemy musieli zdecydować, czy likwidujem­y zieleń, czy miejsca postojowe.

– Przed wyjściem z klatki trzeba się rozejrzeć. Jak jedzie dwóch obok siebie, trzeba przylgnąć do ściany – mieszkańcy ul. Topiel nie chcą dłużej dzielić chodnika z rowerzysta­mi. Z pomocą przychodzi im Rada Warszawy.

 ??  ?? Wyjście z kamienicy prowadzi wprost na drogę pieszo-rowerową: – Wszystko byłoby w porządku, gdyby ci rowerzyści jeździli normalnie – mówią lokatorzy
Wyjście z kamienicy prowadzi wprost na drogę pieszo-rowerową: – Wszystko byłoby w porządku, gdyby ci rowerzyści jeździli normalnie – mówią lokatorzy

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland