Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Koło szklanych domów
– Koło było udaną próbą realizacji marzeń o „szklanych domach”, czyli tak naprawdę o lepszej Polsce. W tym micie jest coś więcej niż wygodne mieszkania czy dobra architektura. Jest tam marzenie o sprawiedliwej, wygodnej, niepodległej i skoncentrowanej na człowieku Polsce – mówią twórcy wystawy „Muzeum Szklanych Domów”. Otwarcie już w niedzielę 11 listopada.
Zczym może kojarzyć nam się Koło? Na pewno z legendarnym bazarem staroci, odbywającym się co niedzielę pomiędzy ulicami Ciołka, Obozową, Księcia Janusza iNewelską. Sam kupiłem tam kiedyś krzesło, na którym do dzisiaj siadają moi goście, a mój przyjaciel jechał autobusem na Mokotów z fotelem z lat 60.
Innym skojarzeniem jest oczywiście Pablo Picasso, który odwiedził 3 września 1948 jeden zpowstających wtedy bloków. Znacie tę historię, ale z przyjemnością ją przypomnę. Najsłynniejszy malarz XX wieku brał udział w IKongresie Intelektualistów wObronie Pokoju we Wrocławiu. Warszawa kusiła go śmiałymi planami powojennej odbudowy, a osiedle Koło, projektowane w duchu funkcjonalizmu Le Corbusiera, miało wręcz go onieśmielić. Kiedy spacerował zprojektantką osiedla Heleną Syrkusową po niezajętych jeszcze mieszkaniach, nagle wziął do ręki pędzel iwymalował na ścianie dwumetrową syrenkę, która zamiast tarczy trzymała w ręku młotek. Prawdziwa syrenka z czasów odbudowy stolicy! Rysunek niestety nie przetrwał, ponieważ, jak to wWarszawie, wieść o nietypowej syrenie szybko się rozniosła. Turyści i koneserzy sztuki walili drzwiami i oknami do nieszczęsnego mieszkania. Jego lokatorzy w końcu syrenkę zamalowali iproblem z natarczywymi historykami sztuki iwycieczkami rozwiązał się sam.
Losy słynnej syrenki można dokładnie prześledzić na wystawie „Muzeum Szklanych Domów”, którą 11 listopada otwiera Wolskie Centrum Kultury. – Pokazujemy pełną dokumentację iwymianę listów między ministerstwami a rodziną, która dostała prezent od Picassa – mówi Hanna Radziejowska, kuratorka wystawy. – Odnaleźliśmy również relacje sąsiadów, którzy doradzali rodzinie od syrenki pobieranie złotówki od osoby za wstęp do mieszkania. Bardzo mnie denerwuje ten Picasso, bo zamiast przekazać swój obraz do Muzeum Narodowego, wykonał kolonialny gest i skrzywdził nim konkretną rodzinę.
Dom kultury z tradycjami
Wystawa jest prezentowana w filii Wolskiego Centrum Kultury przy ulicy Obozowej. Co ciekawe, dom kultury działa w tym miejscu od 1937 roku. Jak czytam na stronie internetowej centrum, w czasie okupacji mieściła się tam prowadząca działalność charytatywną Rada Główna Opiekuńcza, która zajmowała się mieszkańcami Koła. W 1984 roku nadano mu imię Stefana Żeromskiego, wtedy też przed budynkiem postawiono pomnik pisarza.
Budynek Wolskiego Domu Kultury jest częścią wieloletniej historii Koła. Zarówno on, jak i całe osiedle były rodzajem spełnienia „marzenia oszklanych domach”. Nawet nie tyle osiedla nowoczesnej architektury, co miejsca zaprojektowanego jako sprawiedliwe społecznie – opłata za mieszkanie była na miarę ówczesnej pensji robotnika, a obok działała szkoła, pracował lekarz czy istniał dom kultury.
Jak powstawało Koło?
Koło rozwijało się w kilku etapach. Jedno z pierwszych osiedli społecznych z dostępem do zieleni i infrastrukturą publiczną powstało właśnie na Woli. – Mam na myśli Kolonię Wawelberga, która powstała pod koniec XIX wieku. Potem mamy Osiedle Towarzystwa Osiedli Robotniczych, które było pierwszym kompleksem bloków robotniczych na tak dużą skalę, no ipowojenne WSM. To symptomatyczne dla Woli, która od zawsze w soczewce skupiała główne kierunki rozwoju Warszawy. To tam inwestowano wielkie pieniądze, to tam budowano modernistyczne osiedla, to tam w końcu obecnie przesuwa się centrum stolicy – opowiada Radziejowska. Poza tym, jak zauważa kuratorka wystawy wWolskim Centrum Kultury, przy projektowaniu osiedli na Kole pracowali najlepsi architekci swoich czasów: Stanisław i Barbara Brukalscy, Roman Piotrowski, no i Syrkusowie.
Modernistyczne osiedla na Kole są dzisiaj nieco zapomniane. Na pierwszym planie są urbanistyczne i architektoniczne realizacje Oskara i Zofii Hansenów na Grochowie czy Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa na Żoliborzu i Rakowcu. Radziejowska zauważa, że Wola jest nieco oddzielona mentalnie od reszty miasta. Być może powodem są doświadczenia wojenne związane z gettem i rzezią ludności cywilnej podczas powstania warszawskiego, a może po prostu jej spory obszar i chaos przestrzenny. – Jednak podczas pracy nad wystawą okazało się, że mieszkańcy Koła tworzą liczne wspólnoty. Osiedla modernistyczne zadziałały – uważa Radziejowska. Architektka Barbara Brukalska pisała o „indywidualizmie wspólnotowym”, który miał realizować się na tych osiedlach. Chodziło o zachowanie proporcji między tym, co prywatne, a tym, co wspólne.
Jerzy S. Majewski w tekście oKole przytoczył kilka lat temu kluczowy fragment „Trylogii Warszawskiej” budowlańca inż. Zbigniewa Pakalskiego, dzięki któremu można zrozumieć fenomen osiedla: „Kolega mój, rzymski architekt Elio Magnano, zwiedzając to osiedle w początku lat 70., wyrażał spontanicznie swój zachwyt i zazdrość, bo w jego Rzymie buduje się tak gęsto, bez zieleni iwolnej przestrzeni wokół domów. A tu ludzie mieszkają wparku. Nic dziwnego, skoro projektowali osiedle współtwórcy Karty Ateńskiej [dokument uchwalony w 1933 r., zawierający zasady nowoczesnego projektowania]”.
Nietypowe obchody niepodległości
Wystawa „Muzeum Szklanych Domów” powstała partycypacyjnie. Ijak piszą jej twórcy, zapoznamy się na niej ztakimi wątkami jak więzi sąsiedzkie, spędzanie wolnego czasu, rolnicza historia okolic, II wojna światowa i ratowanie Żydów na Kole czy Wola wkontekście innowacyjnych osiedli. – Ludzie przynosili nam nie tylko swoje rodzinne pamiątki związane zKołem, ale też dzielili się wspomnieniami, które prezentujemy na wystawie – mówi Radziejowska. Do animatorów Wolskiego Centrum Kultury zgłosiła się na przykład rodzina architekta, który współpracował zSyrkusami. Przekazali na wystawę fotografię iakwarelę, która przedstawia budowę WSM. Ktoś opowiedział odziadku, który był związany zKościołem. Jedna pani przysłała zTrójmiasta oprawione w ramki trzy zdjęcia, ainna opowiedziała, wktórym autobusie poznała swojego męża. – Mamy archiwalia ze spółdzielni mieszkaniowych, ale też zdjęcia z procesji Bożego Ciała, która przechodzi tuż obok nowoczesnej architektury, czy fotografie z przedwojennych pochodów pierwszomajowych organizowanych przez PPS – opowiada Radziejowska.
Jedna sala jest zaciemniona. Wchodzi się do niej z latarkami, których światła uruchamiają specjalne czujniki, a wraz z nimi specjalne nagrania. – Instalacja audiowizualna powstała na podstawierozmów zmieszkańcami Woli, wspomnień, historii, małych i dużych marzeń, a także topografii dzielnicy. Ludzie opowiadają, jak się im żyje na Kole – mówi Radziejowska.
Na pytanie, dlaczego Wolskie Centrum Kultury zdecydowało się właśnie w taki sposób świętować odzyskanie przez Polskę niepodległości, Krzysztof Mikołajewski wskazuje Stefana Żeromskiego, patrona zarówno ośrodka kultury przy Obozowej, jak i niegdyś całego osiedla. – Koło było udaną próbą realizacji marzeń o „szklanych domach”, czyli tak naprawdę o lepszej Polsce. W tym micie jest coś więcej niż wygodne mieszkania czy dobra architektura. Jest tam marzenie o sprawiedliwej, wygodnej, niepodległej i skoncentrowanej na człowieku Polsce. Dlatego połączenie historii osiedla z 11 listopada wydało nam się naturalne – podkreśla Mikołajewski. Zaznacza, że wystawa ma też aspiracje włączenia się w dyskusję o niepodległości. Jej twórcy chcą pokazać, że o najważniejszym narodowym święcie można mówić inaczej niż do tej pory. – Rażą nas marsze niepodległości, rekonstrukcje historyczne wydają się sztuczne, a fakty sprzed 100 lat młodemu pokoleniu za wiele nie mówią. Dlatego skupiamy się na marzeniach z „Przedwiośnia”, które są zindywidualizowane. Nie zajmujemy się narracją o przelanej krwi i zapomnianych traktatach – dodaje dyrektor Wolskiego Centrum Kultury.
– Poza tym 11 listopada 1918 roku było spełnieniem marzeń o innym państwie niż to budowane przez zaborców – mówi Hanna Radziejowska. – Dzisiaj też marzymy o państwie, które jest nowoczesne, demokratyczne i sprawiedliwe.
Koło może być wzorem dla nowych osiedli
Aco historia Koła mówi nam dzisiaj? Krzysztof Mikołajewski twierdzi, że wystarczy porównać dobrze zaprojektowane, modernistyczne osiedla na Kole z tymi chaotycznymi, nieprzemyślanymi i ciągle budowanymi na Odolanach. – Pojawia się tam wiele napięć i problemów społecznych, wwyniku czego życie staje się niekomfortowe. Dlaczego? Bo nie ma tam ani szkoły, ani terenów zielonych, ani domów kultury. Czyli tego wszystkiego, co jest na Kole – mówi dyrektor domu kultury na Woli.
Wystawa „Muzeum Szklanych
Domów” wWolskim Centrum Kultury, ul. Obozowa 85
Wernisaż: 11 listopada, godz. 18, oprowadzanie kuratorskie: Hanna Radziejowska.
Godziny otwarcia wystawy w listopadzie: wtorek–sobota 12–18. Wstęp wolny