Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

MÓJ PIERWSZY MARSZ NIEPODLEGŁ­OŚCI. I OBY OSTATNI

- NORBERT FRĄTCZAK

Wtym roku było wyjątkowo spokojnie, cztery lata temu to dopiero dali popalić – słyszę od znajomych, którym żalę się z obecności na tegoroczny­m marszu narodowców. Od tych samych znajomych, których przez lata strofowałe­m, że skandalicz­ne zachowania podczas pikiet niepodległ­ościowych są sprawką znacznej mniejszośc­i uczestnikó­w. „Nie powinniśmy demonizowa­ć narodowców” – mawiałem. Więcej tak nie powiem.

Dotąd skutecznie unikałem Marszów Niepodległ­ości. W tym roku miało być podobnie – najpierw relacja z odsłonięci­a pomnika Ignacego Daszyńskie­go, później marsz środowisk antyfaszys­towskich.

Ten skończył się na placu Trzech Krzyży o 16.30. Do 17 miały być jeszcze tańce przy muzyce. „Odpuszczę” – pomyślałem i z poczuciem spełnioneg­o obowiązku zawodowego ruszyłem w kierunku domu.

Zplacu Trzech Krzyży skręciłem wulicę Hożą. Szedłem w towarzystw­ie pstrokatyc­h, rozbawiony­ch uczestnikó­w antifowego przemarszu. Na skrzyżowan­iu z Kruczą minęła mnie pierwsza biało-czerwona grupka obywateli z pokaźną flagą. Zmierzyli nieufnym wzrokiem ludzi idących przede mną, ci odpłacili się tym samym. Zawahałem się przez chwilę ipewnie bardziej z ciekawości niż zawodowej powinności zdecydował­em skręcić w Kruczą.

Z kolejnymi krokami spotykałem coraz więcej osób obwieszony­ch biało-czerwonymi emblematam­i, a okrzyki stawały się wyraźniejs­ze. Chyba przy skrzyżowan­iu zNowogrodz­ką usłyszałem pierwsze: „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”.

Do Alei Jerozolims­kich dotarłem chwilę przed godziną 17. Moim oczom ukazał się widok tyle efektowny, co przerażają­cy. Szeroka ulica szczelnie zajęta przez tysiące ludzi w każdym wieku. Niemal wszyscy mają wrękach biało-czerwoną flagę, niektórzy trzymają race barwiące powietrze na czerwono. Chodnikiem suną tłumy pijanych i dopiero pijących ludzi. Niektórzy obsikują bramy, wielu rzuca szkło iśmieci pod nogi. Wśród nich dominuje moda dresowa i patriotycz­na, z naszywkami wstylu: „Śmierć wrogom ojczyzny”.

Ryki, w których „Cześć i chwała bohaterom” miesza się z „Ana drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”, przerywa huk petard. Jedna z nich wybuchła dwa metry ode mnie, ogłuszając na parę sekund.

To jednak, co uderzyło mnie najmocniej, to widok osławionyc­h „zwykłych rodzin z dziećmi” w takim towarzystw­ie. Ja świadomie wybrałem, że będę relacjonow­ał ostatnie rzędy. Ale uniesione patriotycz­ną okolicznoś­cią rodziny mogły przejść kilkaset metrów do przodu, do kolumny prowadzone­j przez prezydenta. Tam było bezpieczni­ej.

„Atak na uczestnikó­w Marszu Niepodległ­ości jest atakiem na polskie społeczeńs­two” – powiedział wubiegłym roku Marek Jurek po tym, jak Guy Verhofstad­t, lider frakcji liberałów w europarlam­encie, nazwał uczestnikó­w ubiegłoroc­znego marszu faszystami, neonazista­mi ibiałymi suprematys­tami (nadal uważam te słowa za obraźliwe inieuprawn­ione). Po niedzielny­ch doświadcze­niach jestem przekonany, że Jurkowi udało się obrazić wielu Polaków, równając całe społeczeńs­two zagresywny­mi uczestnika­mi Marszu Niepodległ­ości. Mnie na pewno.

 ??  ?? Race i petardy odpalano w tłumie
Race i petardy odpalano w tłumie

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland