Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Zuzanna Bukłaha
Jest Misianka parkowa, teraz czas na miejską – zapowiada właścicielka kultowej cukierni, która właśnie otworzyła swoje drugie miejsce w samym centrum Warszawy. Historia Misianki sięga 27 lat. – Wszystko zaczęło się od parku Skaryszewskiego. Wcześniej, i to dość długo, mieszkałam w Australii. Ten pobyt utwierdził mnie w przekonaniu, że takie miejsca jak parki wymagają kawiarni. A trzeba podkreślić, że w tamtych czasach w Polsce wcale nie było to takie powszechne – zaczyna opowieść Anna Misia Zielińska, właścicielka cukierni.
Misia Zielińska swoją pierwszą Misiankę otworzyła w dawnym szalecie, ale tę funkcję pamiętają już tylko najstarsi prażanie. Miejsce od razu stało się kultowe. – Zanim Francuska się rozwinęła, praktycznie nie miałam konkurencji. Misianka w Skaryszewskim to mój „korzonek”, z którego nie zrezygnuję, ale już mogę zapowiedzieć, że planuję tam mały lifting. Oczywiście nie będziemy zmieniać charakteru, z którym jest kojarzona: papierowe talerzyki, uproszczony serwis, ale czas na małe zmiany – zdradza. I wspomina: na początku torty piekła w malutkiej kuchni na Ursynowie, potem przy Francuskiej, teraz tajemnice „na najlepszy makowiec w Warszawie” zdradza swoim pracownicom w Aninie. – Recepta? Nigdy nie używamy półproduktów, ulepszaczy, spulchniaczy. Tylko naturalne składniki: prawdziwe jajka, masło. Żadnych substytutów! A przepisy są unikatowe: albo wymyślone przeze mnie, albo stare, często zapomniane – wylicza Zielińska.
Klienci to doceniają. Wśród ich ulubionych smaków są domowej roboty ciasta i torty, tartaletki i promilki. Zachwycają się tortami amaretto, bananowym i ormiańskim. – Nieskromnie powiem, że robimy najlepszy makowiec, piernik i faworki. No i dość unikatowe mazurki, oparte na starych przepisach – dodaje właścicielka. Pomysł na drugą Misiankę zrodził się z dość prozaicznych powodów: cukiernia próbowała sprzedawać ciasta na stoiskach w centrach handlowych, ale nie wytrzymała czynszu. Stąd pomysł na stały punkt w Śródmieściu.
Misianka przy Grzybowskiej nadal trzyma się standardów, słodkich klasyków, ale szuka też kolejnych wyzwań. Oprócz ciast, ciasteczek, tortów i kawy są pierogi (dziewięć rodzajów), quiche i lasagne. W ofercie także psianki, naturalne ciasteczka dla psiej klienteli.
Słodkości można zjeść na miejscu, kupić na wynos, ale także zamawiać przez telefon: z dowozem lub odbiorem osobistym. Pojawiła się już oferta świąteczna. – Jest Misianka parkowa, teraz czas na miejską. To jest początek, na razie badam, jak odpowiednio zagospodarować miejsce w samym centrum miasta – dodaje Zielińska.
Misianka Śródmiejska – Sklep i Kawiarnia ul. Grzybowska 4, Warszawa