Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
WYKLUCZONY ZE SZKOLNEJ ŁAZIENKI
Już trzeci rok w jednej z ursynowskich podstawówek niepełnosprawny uczeń nie może samodzielnie korzystać z łazienki, bo nie mieści się do niej z wózkiem inwalidzkim. Dzwoni po ojca, który przyjeżdża, żeby go do niej wnieść
Piotr cierpi na dystrofię mięśniową. Jest przykuty do wózka i nie wstanie owłasnych siłach. Wdwupiętrowym budynku zlikwidowanego gimnazjum przy ul. Lokajskiego 3, gdzie dziś mieści się też szkoła podstawowa nr 340, jest winda, dzięki której chłopiec może dojechać do klasy na lekcje. Nie może jednak samodzielnie korzystać z łazienek, ponieważ nie są przystosowane do potrzeb niepełnosprawnych uczniów.
Piotr w tym roku kończy tu edukację, razem z ostatnim gimnazjalnym rocznikiem. Od ponad dwóch lat przychodził do szkoły z ojcem, który był cały czas na miejscu i pomagał synowi, ilekroć ten w czasie zajęć potrzebował skorzystać z toalety. – Przestałem pracować, by móc zajmować się synem – opowiada pan Mariusz. – Mieszkamy na Kabatach, jakieś 20 minut drogi spacerem od szkoły. Codziennie przychodziłem tu z synem i zostawałem przez kilka godzin. Nie stać mnie na prywatną opiekunkę, której trzeba zapłacić minimum 25 zł za godzinę. A Piotr wymaga stałej opieki.
Wszkolnym budynku jest kilka toalet, ale są bardzo wąskie. Osoba poruszająca się na wózku inwalidzkim wjedzie do środka, ale nie obróci się, bo nie ma na to miejsca. W dodatku sama nie zejdzie zwózka i nie usiądzie na sedesie. Ktoś musi jej pomóc. W przypadku Piotra robi to jego ojciec.
– Nie byłem wstanie wjechać z Piotrem do toalety, bo już dla mnie brakowało w środku miejsca. Musieliśmy zostawiać wózek na korytarzu. Wyciągałem dorosłego syna zwózka i wnosiłem na rękach. I tak za każdym razem, kiedy Piotr potrzebował do toalety. Wszyscy nam się przyglądali, co stanowiło dodatkowy dyskomfort – opowiada pan Mariusz. – Przez dwa lata chodziłem razem z synem do szkoły. Teraz umówiliśmy się tak, że jeśli chce załatwić potrzebę fizjologiczną, dzwoni do mnie, a ja przychodzę z domu, pomagam mu i wracam. Trzeci rok czekamy na przebudowanie łazienki.
Wtej sprawie przez lata nic się nie działo. W lutym 2018 r. w szkole miał zostać przeprowadzony remont łazienek razem zwymianą starych rur kanalizacyjnych. Tak się nie stało. We wrześniu jedna z ursynowskich radnych wystosowała interpelację do burmistrza w sprawie dostosowania toalet dla niepełnosprawnych uczniów w SP 340 z prośbą o zamontowanie uchwytów i ergonomicznej umywalki, ale to nie rozwiązałoby problemu. Łazienki są po prostu za małe. – Uchwyty były, ale zostały zdemontowane, ponieważ nadawały się raczej dla osób starszych – mówi radny Robert Wojciechowski i zarazem przewodniczący rady rodziców w SP 340. – Do jednej z łazienek przylegał dużo większy schowek. Wystarczyło wyburzyć ściankę działową iwten sposób powiększyć łazienkę, ale tak się nie stało. W zlikwidowanym gimnazjum były klasy integracyjne, Piotr chodzi do ostatniej z nich. Tam jest kilkoro dzieci niepełnosprawnych ruchowo. O nich też warto pomyśleć.
Po apelu pana Mariusza w mediach społecznościowych w sprawie remontu łazienki wreszcie coś się ruszyło. Burmistrz Ursynowa Robert Kempa obiecał, że dzielnica przekaże szkole pieniądze na sfinansowanie jej przebudowy. Remont ma zostać przeprowadzony w czasie ferii. – Wytypowano łazienkę na pierwszym piętrze, obok biblioteki. Zostanie usunięty pisuar iwyburzona ścianka działowa. To prowizoryczne rozwiązanie do czasu kompleksowego remontu – informuje ojciec Piotra.
Koszt wymiany całej kanalizacji sanitarnej w szkole szacowany jest na około 1,5 mln zł. Przebudowa łazienki wyniesie dużo taniej. – Mówimy o kwocie około 20 tys. zł – podkreśla radny Wojciechowski. I dodaje: – Pieniądze w urzędzie znalazły się dopiero po tym, jak jeden z rodziców zadeklarował, że jest skłonny sam sfinansować remont.
Wyciągałem dorosłego syna z wózka i wnosiłem na rękach. I tak za każdym razem, kiedy Piotr potrzebował do toalety. Wszyscy nam się przyglądali