Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
OKTAWIA KROMER:
Jeszcze kilkanaście lat temu jedyną opcją dla młodych Polaków był zakup mieszkania. Małe, ciasne, ale własne. Swoje, wyczekane, kredytowane. Zacząłem porównywać, jak to wygląda na tle innych krajów europejskich i okazało się, że mamy jeden z najniższych wEuropie odsetek mieszkań na wynajem w stosunku do własnościowych. To blokuje naszą elastyczność, możliwość zmiany pracy, dostosowania mieszkania do etapu życia. Innych rzeczy potrzebujemy na studiach, innych, gdy właśnie znaleźliśmy pracę czy mamy dzieci, innych, kiedy się starzejemy. Nasze potrzeby różnią się od potrzeb naszych rodziców sprzed ćwierć wieku temu. Z pewnością też różnią się od tych, jakie pojawią się u naszych dzieci za kolejne dwie dekady. Jedno mieszkanie kupione na całe życie za tym nie nadąży.
– Na rynek mieszkaniowy zaczyna wchodzić teraz duża grupa osób, która widziała skutki kryzysu. Może nie dotknął ich osobiście, ale ich rodziny, krewnych, znajomych rodziców – tak. Ci ludzie inaczej patrzą na własność, inaczej myślą o kredytach. Wdalszym ciągu wiele osób chce mieć swoje mieszkanie, ale już trochę później, jak się ustabilizują i będą wiedzieć np., czy chcą mieszkać wWarszawie czy we Wrocławiu. Przyzwyczailiśmy się do łatwości użytkowania pewnych usług – możemy wypożyczyć rower, nie musimy go posiadać. Po części zaczynamy oczekiwać też tego od mieszkania.
– W przypadku colivingu mówimy o budynku, w którym mieszkanie można wyłącznie wynająć, a nie kupić. Mamy tam studia, małe mieszkania i mocno rozbudowane części wspólne. Te dodatkowe przestrzenie ułatwiają budowanie społeczności, dają ludziom pretekst do spotkania z innymi – na przykład na siłowni, wczytelni, w pralni, w ogrodzie na dachu. Albo we wspólnej kuchni, często połączonej z salonem, do którego można zaprosić nawet kilkanaście osób. Kolejna rzecz to lokalizacja i dostęp do usług w okolicy. Budynek colivingowy nie musi posiadać wszystkiego, co potrzebne jego użytkownikom, ale musi dawać do tego łatwy dostęp, umożliwiać korzystanie z tego, co oferuje miasto. To jest coś, co jest definiowane już nie tyle jako mieszkanie, ale jako usługa mieszkaniowa.
– Podstawa to prywatna łazienka – prysznic, toaleta, umywalka. Poza tym aneks kuchenny, który umożliwia nam choćby zaparzenie herbaty czy odgrzanie kolacji, jeśli nie mamy ochoty wychodzić z pokoju. Łóżko, szafa, biurko. Często mieszkania są już wstępnie urządzone – zaaranżowano w nich sprytne schowki i rozwiązania pozwalające lepiej zagospodarować przestrzeń – łóżka chowane w ścianach, antresole nad łazienką i aneksem. Raczej nie można
– W „Mordorze”. Obiekt miał być naturalnie skierowany do osób, które pracują w okolicy. Zauważyłem, że dla wielu z nich życie to niemal wyłącznie praca. Najpierw stoją półtorej godziny w korku, jadąc do niej, potem kolejne półtorej – wracając. Po powrocie nie mają już siły na nic więcej. Często to młodzi ludzie, którzy dopiero budują swoje kariery. Kiedy mają więc kogoś poznać, stworzyć