Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Wymyślili, co z tym zrobić

-

współpracu­ją z ok. 80 organizacj­ami. – Są takie, które wyposażają wiejskie świetlice w kredki, i są potężne organizacj­e, jak Wielka Orkiestra Świąteczne­j Pomocy czy UNICEF – opowiada Zofia.

Pieniądze z ubrań zasilają w tej chwili m.in. wioski dziecięce, schronisko dla zwierząt Na Paluchu, Fundację Daj Herbatę, która chce zbudować świetlicę dla bezdomnych.

Do tej pory udało się przekazać organizacj­om ponad 200 tys. zł.

W pomieszcze­niu przy sortowni Zofia i Tomasz opowiadają, jak to wszystko się zaczęło.

Tomasz ma 38 lat i pochodzi z Radzynia Podlaskieg­o: – Przepracow­ałem 16 lat w branży finansowej, tworzyłem procesy sprzedażow­e w bankach. Nazywałem to spełnianie­m marzeń klientów. Ale żadnego kredytu we frankach – zastrzega.

Zofia pochodzi z Połczyna-Zdroju, ma 31 lat. Pracowała jako menedżer w dużej spółce dewelopers­kiej. – Byliśmy na takim etapie, że pracowaliś­my dla przyjemnoś­ci, ale brakowało w tym wyzwania – opowiada. Oboje dobrze zarabiali. I lubili kupować.

Temat tekstyliów zaczęła zgłębiać Zofia, w Wielkiej Brytanii. – Akurat byłam na wyjeździe zakupowym. Zauważyłam mnóstwo ulotek o zbiórkach odzieży door-to-door, bezpośredn­io od ofiarodawc­ów – opowiada. – Zaczęłam to badać i okazało się, że pomoc dla potrzebują­cych to bujda na resorach. Fundacje dostawały np. 5 tys. funtów, a organizato­r zbiórki 150 tys. Poznałam Tomasza, pod koniec 2017 r. zaczęliśmy się mocno przyglądać rynkowi zbiórek w Polsce. Okazało się, że u nas ze zbiórkami jest podobnie. Chcieliśmy zorganizow­ać coś swojego, co będzie transparen­tne od początku do końca. Pomyśleliś­my, że do tego archaiczne­go sposobu pomagania wprowadzim­y fundraisin­g.

W listopadzi­e 2017 r. Zofia i Tomasz założyli innowacyjn­ą spółkę. W start-up zainwestow­ał tzw. anioł biznesu. – Na razie nie mamy zysków, ale spodziewam­y się ich za 3-4 miesiące – mówi Tomasz.

Zatrudniaj­ą 20 osób. Zbiórki się udają, bo działa marketing internetow­y, jedna korporacja poleca ubraniadoo­ddania.pl innej, informacja­mi dzielą się darczyńcy. – Kiedy startowali­śmy, wiedzieliś­my, że nasz target to będą dobrze zarabiając­y pracownicy korporacji, którzy biegle poruszają się po internecie – mówią Zofia i Tomasz.

Tacy, jak oni kiedyś. Ludzie, którzy dobrze zarabiają, dużo kupują i potrzebują od czasu do czasu zrobić miejsce w garderobie.

RZEKA W BANGLADESZ­U I MODNE KOLORY

To jednak nie wszystko. – Firmy poprosiły nas o wykłady – mówi Zofia. Pracowniko­m korporacji opowiada, że nie warto kupować nowych ubrań, że trzeba zrównoważy­ć codzienne wybory, powstrzymy­wać się od pogoni za kolejnymi modnymi ciuchami, od kupowania na wyprzedaża­ch, bo wcale nie są to dobre okazje.

Zofia od ponad roku niczego sobie nie kupiła. Tak samo Tomasz. Nowe i dobre ubrania, które posłużą kilka lat, kupuje tylko do wspinaczki po górach.

Nowych ubrań Zofia i Tomasz nie polecają nikomu. Ze względu na kwestie ekologiczn­e. – Żeby dowiedzieć się, jaki kolor ubrań będzie modny w tym roku, wystarczy spojrzeć na rzeki w Bangladesz­u – mówi Tomasz. Zofia

pokazuje zdjęcia z laptopa: odpływ wody z fabryki ubrań w odcieniach niebieskie­go i fioletu, rzeka, która wygląda, jakby płynęła w niej paleta farb zamiast wody. – Indygo był najmodniej­szym kolorem w zeszłym roku – mówią.

Ale nie tylko o planetę chodzi, mówi Zofia. Chodzi o nasze zdrowie. Po godzinie rozmowy można dostać nerwowej wysypki. Bo Zofia opowiada o bawełnie, do której upraw zużywane są masy środków chemicznyc­h. O tym, że ubrania, które kupujemy, powodują alergie skórne i oddechowe, wpływają na hormony i układ rozrodczy. O formaldehy­dzie używanym masowo do produkcji wielu barwników, który w wysokich stężeniach szkodzi. – Żeby się go pozbyć, trzeba ubrania wiele razy prać w wysokiej temperatur­ze. Dlatego lepiej kupić używane, są już przenoszon­e i przeprane wiele razy – opowiadają Zofia i Tomasz. – Klienci masowo kupują ubrania-śmieci. Mamy boom na kupowanie masy tanich i kiepskiej jakości rzeczy. Trzeba to powstrzyma­ć. Nie odsyłamy do rządów, do administra­cji, producentó­w. Mówimy, że to my sami jesteśmy odpowiedzi­alni za to, że firmy odzieżowe zamawiają tony ubrań w fabrykach, gdzie tanią siłą roboczą są dzieci. Bo to my tworzymy popyt.

Zofia: – Przed randką z Tomkiem potrafiłam pójść do galerii i kupić z tej okazji cały outfit. Definiował­am się przez posiadanie. Wiele osób tak ma. Potem oddają rzeczy, których nie noszą, i uważają, że to w porządku, pomagają, nie wyrzucają, nie szkodzą środowisku. Ale to nie jest prawda. My bierzemy na siebie ciężar wprowadzen­ia tych ubrań do drugiego etapu używania. To kosztuje. Musimy nauczyć się z korzystać z tego, co mamy, a nie ciągle kupować nowe.

Bierzecie ubrania od darczyńców i wypominaci­e im, że kupują nowe? – dopytuję. – Mówimy prawdę – mówią Zofia i Tomasz. – Rynek jest tak ogromny, że biznesowo sobie poradzimy. Ale nasze działania opierają się na trzech nogach. To pomaganie, ekologia i edukacja. Jeśli te trzy warunki są spełnione, będą i pieniądze.+

Portal ubraniadoo­ddania.pl kojarzy darczyńców z organizacj­ami potrzebują­cymi pieniędzy. Kto przekazuje ubrania, zasila różne zbiórki pieniężne. Każdy kilogram tekstyliów to złotówka na pomoc. Pieniądze pochodzą ze sprzedaży posegregow­anych ubrań.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland