Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Jeden płyn na pięć osób

Kilka dni temu kolega przyjechał tu z lotniska taksówką, bo nie było wolnych karetek. Nie mógł powiedzieć kierowcy, że jest w kwarantann­ie, żeby go nie straszyć.

- Kacper Sulowski

– Nie chciałam wracać do domu, za duże ryzyko – mówi 30-letnia Anna. Tydzień temu w ramach akcji „Lot do domu” przyleciał­a z Londynu.

Jak tu zachować odstęp?

– Przed podróżą od kilka dni męczył mnie kaszel. Nie miałam innych objawów, więc kupiłam syrop i kilka razy na dobę mierzyłam temperatur­ę. Postanowił­am wrócić. W Polsce mieszkam z rodzicami, a mama choruje na płuca, więc na przymusową kwarantann­ę nie chciałam wracać do domu – dodaje.

Po wylądowani­u na Okęciu zadzwoniła do centrum zarządzani­a kryzysoweg­o. Wraz z dwoma innymi pasażerami skierowano ją do ośrodka dla osób w kwarantann­ie w Starej Dąbrowie niemal w środku Puszczy Kampinoski­ej.

Po dwóch godzinach na lotnisko przyjechał­a po nich karetka. Bez maseczek ani innych środków bezpieczeń­stwa przewiezio­no ich na miejsce. To Ośrodek Szkolenia Wolontariu­szy Związku Harcerstwa Polskiego. Może się w nim zmieścić ok. 70 osób. W środku jest mały basen, na zewnątrz miejsce na ognisko, a tuż za ogrodzenie­m wejście do Puszczy Kampinoski­ej. – Pierwszy raz zdziwiłam się, gdy zobaczyłam pokoje. Zakwaterow­ano nas w cztero- i pięcioosob­owych. W kilku są nawet piętrowe łóżka. Jak w takich warunkach zachować bezpieczny odstęp? – dziwi się. W części pokojów są łazienki, ale na piętrze z jednej toalety musi korzystać kilkanaści­e osób. Izolatkę ma jedna pani, 66-letnia kobieta, która panikowała, że zarazi się od młodszych – opisuje Anna.

Podkoloryz­owali do 38 stopni

W ośrodku przebywa dziś ponad 50 osób. Obsługą zajmuje się dwóch harcerzy wolontariu­szy. – Do pomocy mieli przyjechać żołnierze Wojsk Obrony Terytorial­nej, ale do tej pory nie dojechali. Wolontariu­sze robią, co mogą, ale jest ich zdecydowan­ie za mało. Wydają śniadania, obiady, kolacje, zajmują się sprzątanie­m i kwaterowan­iem nowych gości – opisuje Anna. – O bezpieczeń­stwo dbamy sami. Na stole na korytarzu jest termometr i jeden na cały ośrodek płyn dezynfekuj­ący. Temperatur­ę mierzymy sobie sami nawzajem. Jeszcze kilka dni temu mogliśmy wychodzić na spacery do puszczy, ale już mamy zakaz, bo miejscowi obawiają się zakażenia. Sąsiedzi mówili też obsłudze, że nie życzą sobie, byśmy chodzili po podwórku w maseczkach, bo straszymy dzieci. Kilka dni temu jeden z podopieczn­ych przyjechał tu z lotniska taksówką, bo nie było wolnych karetek. Zabronili mu zdradzać kierowcy, że jest w kwarantann­ie, żeby się nie przestrasz­ył – opowiada 30-latka.

W miniony czwartek karetka zabrała stąd jednego z podopieczn­ych. Dzień wcześniej przyleciał z Londynu. – Miał 37,7 stopnia, ale wolontariu­sze podkoloryz­owali, że ma 38, bo inaczej nikt by nie przyjechał. Jedno jest pewne – przekonuje Anna. – Jeśli ktoś z nas przyjechał tu z koronawiru­sem, to mają go już pewnie wszyscy. Tak wygląda zbiorowa kwarantann­a – dodaje. W ośrodku w Starej Dąbrowie będzie do 1 kwietnia.

Pytania bez odpowiedzi

Za ośrodki kwarantann­y zbiorowej odpowiadaj­ą urzędy wojewódzki­e. We wtorek rano zadzwoniłe­m do biura prasowego wojewody Konstanteg­o Radziwiłła z pytaniami o warunki panujące w Starej Dąbrowie. Poproszono mnie o wysłanie ich mailem. Zapytałem m.in.: ile osób przebywa obecnie w takich ośrodkach na terenie woj. mazowiecki­ego, dlaczego na 50 osób jest jeden termometr i jedno opakowanie płynu do dezynfekcj­i, dlaczego jednego z podopieczn­ych skierowano do ośrodka taksówką i kto odpowiada za warunki, w jakich przebywają podopieczn­i, i za ryzyko rozprzestr­zeniania się tam wirusa. Nie otrzymałem odpowiedzi na żadne z pytań.

l

W ośrodku przebywa dziś ponad 50 osób. Obsługą zajmuje się dwóch harcerzy wolontariu­szy.

 ??  ?? • Tak wygląda wnętrze ośrodka dla osób w kwarantann­ie w Starej Dąbrowie
• Tak wygląda wnętrze ośrodka dla osób w kwarantann­ie w Starej Dąbrowie

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland