Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Jeden lekarz na cały oddział

Z 29 pacjentami oddziału szpitala psychiatry­cznego przy ul. Nowowiejsk­iej został tylko ordynator. Z własnej woli kwarantann­ę odbywa w szpitalu. Będzie musiał pracować bez przerwy przez siedem dni.

- Martyna Śmigiel

W I oddziale szpitala psychiatry­cznego przy ul. Nowowiejsk­iej w czwartek u jednej z pacjentek personel zauważył objawy zapalenia płuc. – Nie były typowe. Kobieta nie miała kaszlu, duszności, gorączki, a jedynie trzeszczen­ie w płucach – opowiada lekarz z Nowowiejsk­iej. Pacjentkę wysłano do Szpitala Bielańskie­go, po zdiagnozow­aniu koronawiru­sa trafiła do szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej.

Szpital przy Nowowiejsk­iej wiadomość o pozytywnym wyniku testu na koronawiru­sa dostał w poniedział­ek. We wtorek pobrano wymaz od wszystkich lekarzy, którzy mieli kontakt z pacjentką. Dyrekcja szpitala zarządziła, by cały personel oddziału został w szpitalu do czasu poznania wyników testów. Lekarze usłyszeli, że to wymóg sanepidu. – Wszyscy karnie zostali, mimo że nie byli do tego przygotowa­ni. Zaczęliśmy obdzwaniać NFZ, sanepid, ale wszędzie telefon był zajęty. Na rządowej infolinii nie potrafili odpowiedzi­eć na nasze pytania – skarży się lekarz.

Cały personel spędził noc w szpitalu w oczekiwani­u na wyniki testów na koronawiru­sa. – Szczęśliwi­e po wcześniejs­zym dyżurze miałem przynajmni­ej przy sobie szczoteczk­ę do zębów i coś do jedzenia. Ale moi koledzy nie mieli niczego.

Sami musieliśmy zapewnić sobie prowiant – mówi lekarz.

Do sanepidu lekarze dodzwonili się w środę. Usłyszeli, że nie było zalecenia, by wszyscy spędzili noc w szpitalu.

Dyrektor szpitala Andrzej Mazur wylicza, że po incydencie w placówce wykonano w sumie 71 testów. Zbadano cały personel I oddziału (35 osób) oraz pracownikó­w innych oddziałów, którzy mieli kontakt z chorą, a także dwóch pacjentów z objawami.

– Próbki wysłaliśmy we wtorek około godz. 15. Sądziłem, że około północy dostaniemy wyniki, stąd pozostanie personelu na oddziale. Żadnego nakazu nie wydałem – twierdzi dyrektor. Dodaje: – Firma wykonująca testy jest obciążona, nie wiadomo, kiedy będą wyniki, więc personel udał się do domu na kwarantann­ę.

Obecnie w oddziale I przebywa 29 pacjentów. To osoby, które bezwzględn­ie muszą być hospitaliz­owane. Pozostałe zostały odesłane do domów na początku epidemii, szpital wstrzymał również przyjęcia nowych chorych. – Kto ode mnie weźmie tych pacjentów? W Siedlcach powstał psychiatry­czny oddział zakaźny, ale jest tam pięć łóżek na całe Mazowsze. Z powodu zagrożenia koronawiru­sem nie możemy przestać leczyć innych schorzeń, pacjenci z zaburzenia­mi psychiczny­mi wymagają opieki. Działamy w warunkach bojowych – mówi dyrektor Mazur.

Warunki bojowe oznaczają, że niewykazuj­ącym objawów pacjentom nie przeprowad­za się testów. Personel udaje się na kwarantann­ę, ale na oddział nie można sprowadzić nowych lekarzy, bo tuż po przekrocze­niu jego drzwi i oni musieliby udać się na kwarantann­ę. Mimo to oddziału zamknąć nie można, bo nie ma gdzie odesłać pacjentów.

– Ordynator oddziału zgodził się odbywać kwarantann­ę w szpitalu – wyjaśnia Mazur. Pytam, czy to oznacza, że będzie musiał pracować przynajmni­ej siedem dni bez przerwy. – Nie wiem, nie rozmawiali­śmy jeszcze o tym. On rozumie mnie, a ja jego – wzdycha Mazur. I dodaje: – Służba zdrowia… Dziś wychodzi, że to naprawdę służba.

– Pacjenci mają zapewnioną opiekę – podkreśla ordynator oddziału dr Dariusz Maciej Myszka. I natychmias­t dodaje: – Oczywiście, że w mniejszym stopniu, ale tak jak wszędzie w tej chwili. Służba zdrowia działa teraz w systemie awaryjnym. Nie wiem, jak długo będę musiał być na oddziale. Ma pani jakiś pomysł? A może wolnego psychiatrę? – ironizuje ordynator.

„Stołeczna” dowiedział­a się, że zakażona koronawiru­sem pacjentka ze Szpitala Nowowiejsk­iego zmarła w szpitalu MSWiA. Przyczyną śmierci miało być bakteryjne zapalenie płuc, dlatego rząd nie uznał jej za ofiarę koronawiru­sa.

l

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland