Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Jeden lekarz na cały oddział
Z 29 pacjentami oddziału szpitala psychiatrycznego przy ul. Nowowiejskiej został tylko ordynator. Z własnej woli kwarantannę odbywa w szpitalu. Będzie musiał pracować bez przerwy przez siedem dni.
W I oddziale szpitala psychiatrycznego przy ul. Nowowiejskiej w czwartek u jednej z pacjentek personel zauważył objawy zapalenia płuc. – Nie były typowe. Kobieta nie miała kaszlu, duszności, gorączki, a jedynie trzeszczenie w płucach – opowiada lekarz z Nowowiejskiej. Pacjentkę wysłano do Szpitala Bielańskiego, po zdiagnozowaniu koronawirusa trafiła do szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej.
Szpital przy Nowowiejskiej wiadomość o pozytywnym wyniku testu na koronawirusa dostał w poniedziałek. We wtorek pobrano wymaz od wszystkich lekarzy, którzy mieli kontakt z pacjentką. Dyrekcja szpitala zarządziła, by cały personel oddziału został w szpitalu do czasu poznania wyników testów. Lekarze usłyszeli, że to wymóg sanepidu. – Wszyscy karnie zostali, mimo że nie byli do tego przygotowani. Zaczęliśmy obdzwaniać NFZ, sanepid, ale wszędzie telefon był zajęty. Na rządowej infolinii nie potrafili odpowiedzieć na nasze pytania – skarży się lekarz.
Cały personel spędził noc w szpitalu w oczekiwaniu na wyniki testów na koronawirusa. – Szczęśliwie po wcześniejszym dyżurze miałem przynajmniej przy sobie szczoteczkę do zębów i coś do jedzenia. Ale moi koledzy nie mieli niczego.
Sami musieliśmy zapewnić sobie prowiant – mówi lekarz.
Do sanepidu lekarze dodzwonili się w środę. Usłyszeli, że nie było zalecenia, by wszyscy spędzili noc w szpitalu.
Dyrektor szpitala Andrzej Mazur wylicza, że po incydencie w placówce wykonano w sumie 71 testów. Zbadano cały personel I oddziału (35 osób) oraz pracowników innych oddziałów, którzy mieli kontakt z chorą, a także dwóch pacjentów z objawami.
– Próbki wysłaliśmy we wtorek około godz. 15. Sądziłem, że około północy dostaniemy wyniki, stąd pozostanie personelu na oddziale. Żadnego nakazu nie wydałem – twierdzi dyrektor. Dodaje: – Firma wykonująca testy jest obciążona, nie wiadomo, kiedy będą wyniki, więc personel udał się do domu na kwarantannę.
Obecnie w oddziale I przebywa 29 pacjentów. To osoby, które bezwzględnie muszą być hospitalizowane. Pozostałe zostały odesłane do domów na początku epidemii, szpital wstrzymał również przyjęcia nowych chorych. – Kto ode mnie weźmie tych pacjentów? W Siedlcach powstał psychiatryczny oddział zakaźny, ale jest tam pięć łóżek na całe Mazowsze. Z powodu zagrożenia koronawirusem nie możemy przestać leczyć innych schorzeń, pacjenci z zaburzeniami psychicznymi wymagają opieki. Działamy w warunkach bojowych – mówi dyrektor Mazur.
Warunki bojowe oznaczają, że niewykazującym objawów pacjentom nie przeprowadza się testów. Personel udaje się na kwarantannę, ale na oddział nie można sprowadzić nowych lekarzy, bo tuż po przekroczeniu jego drzwi i oni musieliby udać się na kwarantannę. Mimo to oddziału zamknąć nie można, bo nie ma gdzie odesłać pacjentów.
– Ordynator oddziału zgodził się odbywać kwarantannę w szpitalu – wyjaśnia Mazur. Pytam, czy to oznacza, że będzie musiał pracować przynajmniej siedem dni bez przerwy. – Nie wiem, nie rozmawialiśmy jeszcze o tym. On rozumie mnie, a ja jego – wzdycha Mazur. I dodaje: – Służba zdrowia… Dziś wychodzi, że to naprawdę służba.
– Pacjenci mają zapewnioną opiekę – podkreśla ordynator oddziału dr Dariusz Maciej Myszka. I natychmiast dodaje: – Oczywiście, że w mniejszym stopniu, ale tak jak wszędzie w tej chwili. Służba zdrowia działa teraz w systemie awaryjnym. Nie wiem, jak długo będę musiał być na oddziale. Ma pani jakiś pomysł? A może wolnego psychiatrę? – ironizuje ordynator.
„Stołeczna” dowiedziała się, że zakażona koronawirusem pacjentka ze Szpitala Nowowiejskiego zmarła w szpitalu MSWiA. Przyczyną śmierci miało być bakteryjne zapalenie płuc, dlatego rząd nie uznał jej za ofiarę koronawirusa.
l