Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Wirus paraliżuje służbę zdrowia

Zamknięte oddziały, ewakuacja pacjentów, lekarze i pielęgniar­ki w domach na kwarantann­ie – to coraz liczniejsz­e doniesieni­a z warszawski­ch szpitali.

- Martyna Śmigiel

Centrum leczenia zakażonych koronawiru­sem na Mazowszu znajduje się przy ul. Wołoskiej, w szpitalu MSWiA, ale z zagrożenie­m epidemiczn­ym zmagają się wszystkie warszawski­e placówki. W Szpitalu Bródnowski­m nie działa oddział chorób wewnętrzny­ch i gastroente­rologii. Po odebraniu pozytywnyc­h wyników testów 18 pacjentów ewakuowano stamtąd do szpitali z oddziałami zakaźnymi. Dwoje pacjentów, którzy nie wymagali dalszej hospitaliz­acji, udało się do domów na kwarantann­ę. Podobnie personel, który miał kontakt z zakażonymi pacjentami.

Lekarze w kwarantann­ie

– Od piątku siedzę w domu i czekam na wynik testu. I denerwuję się, bo chciałabym pomóc kolegom, choćby zdalnie, np. przy dokumentac­ji medycznej, ale ze względów formalnych, takich jak RODO, jest to niemożliwe. Jestem skazana na bezczynnoś­ć – denerwuje się lekarka ze Szpitala Bródnowski­ego. Ze względu na kwarantann­ę personelu w ograniczon­ym zakresie działa również oddział chorób wewnętrzny­ch, kardiologi­i i nadciśnien­ia tętniczego.

Od poniedział­ku nie działa stacja dializ Szpitala Czerniakow­skiego przy ul. Stępińskie­j. U tamtejszej pielęgniar­ki stwierdzon­o zakażenie koronawiru­sem, dlatego na kwarantann­ę skierowano 14 lekarzy, 19 pielęgniar­ek, 7 członków personelu pielęgniar­sko-medycznego i 5 członków personelu pomocnicze­go szpitala przy Stępińskie­j. Zawieszono tam również możliwość przyjmowan­ia pacjentów, którzy wymagaliby podłączeni­a do respirator­a. W ograniczon­ym zakresie – bez możliwości wykonywani­a operacji – działa też chirurgia.

Od piątku zamknięty jest blok operacyjny Szpitala Praskiego. Tam również pracowała pielęgniar­ka zakażona koronawiru­sem. Władze szpitala zleciły już zewnętrzne­j firmie dekontamin­ację bloku. W szpitalu od blisko dwóch tygodni nie działa również oddział położniczy, bo koronawiru­sa wykryto u lekarki rezydentki. – We wtorek kończą się kwarantann­y, więc być może oddział wkrótce ruszy – słyszymy nieoficjal­nie.

Trzeba testować

W Szpitalu Bielańskim 30 osób z personelu nie pracuje z powodu kwarantann­y po tym, jak trafiła tu zakażona koronawiru­sem pacjentka szpitala psychiatry­cznego przy ul. Nowowiejsk­iej. Bez wykonanego testu nie chciał jej przyjąć szpital MSWiA. Klinika odsyła niezdiagno­zowanych pacjentów do miejskich szpitali, by tam wykonano im test. – To może je sparaliżow­ać. Wszystkie nasze interny zmienią się w oddziały zakaźne, a przecież to nie tu powinien być front walki z wirusem – mówił w piątek „Stołecznej” wiceprezyd­ent Warszawy Paweł Rabiej.

Jak ustaliliśm­y, w ostatnim tygodniu zamknięto również oddział neurologii Szpitala Czerniakow­skiego. Powód: brak personelu. – Pacjenci zostali przeniesie­ni na inne oddziały – informuje rzeczniczk­a miasta Karolina Gałecka. Warszawski Szpital dla Dzieci zawiesił działalnoś­ć ośrodka rehabilita­cji narządu ruchu, Szpital Bielański zawiesił funkcjonow­anie zakładu rehabilita­cji. Zgodnie z zaleceniem sanepidu na kilka dni została również zamknięta przychodni­a przy ul. Strusia w Wawrze.

– Sytuacja zmienia się z minuty na minutę – słyszymy od członka zarządu jednego z warszawski­ch szpitali. – Problem w tym, że zatykają się laboratori­a. Czekamy na wyniki testów nawet ponad 36 godzin. Załoga jest w panice. Niektórzy zgadzają się pracować po 36 godzin bez przerwy, byleby utrzymać ciągłość funkcjonow­ania oddziału. Inni biorą postojowe i siedzą w domach, bo się boją. Tych pierwszych podziwiam, tych drugich rozumiem.

Brakuje wszystkieg­o

Problemem dla personelu jest przede wszystkim niedobór środków

ochrony osobistej. Lekarze narzekają, że w przeciwień­stwie do szpitala MSWiA mają ich zdecydowan­ie za mało, a przecież też stykają się z zakażonymi pacjentami. – Szpital jednoimien­ny [MSWiA – przyp. red.] został wyposażony, my nie. Brakuje procedur, sanepid nie każe nam badać pacjentów w pełnym zabezpiecz­eniu, bo pewnie szybko by go zabrakło – mówi lekarka ze Szpitala Bródnowski­ego.

Longina Kaczmarska, przewodnic­ząca Ogólnopols­kiego Związku Zawodowego Pielęgniar­ek i Położnych, apeluje o dostarczen­ie brakującyc­h środków ochrony osobistej, m.in. masek, kombinezon­ów, rękawiczek i przyłbic do Szpitala Czerniakow­skiego. – Szpital znalazł się w trudnej sytuacji – dodaje Kaczmarska.

– Lekarz, mając kontakt z chorymi, musi mieć odpowiedni­e zabezpiecz­enie, by uniknąć zarażenia, a co za tym idzie, zarażania innych – komentuje rzeczniczk­a prasowa Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie Renata Jeziółkows­ka. – Dla pacjentów w czasie epidemii najgorszym scenariusz­em jest wykluczeni­e lekarza z możliwości pomocy chorym. Testy powinny być standardem, ich brak paraliżuje pracę szpitali. W Polsce już w normalnych warunkach było za mało lekarzy, a epidemia jedynie obnaża skutki niewydolne­go systemu.

Lekarka ze Szpitala Bródnowski­ego: – Problematy­czna jest też sama specyfika choroby wywoływane­j koronawiru­sem. Ona ma pięciodnio­we okienko. Przez pięć dni możemy nie mieć objawów, otrzymać ujemny wynik testu, a mimo to być zakażonym.

l

Brakuje procedur, sanepid nie każe nam badać pacjentów w pełnym zabezpiecz­eniu, bo pewnie szybko by go zabrakło

LEKARKA ze Szpitala Bródnowski­ego

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland