Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Ustalił karę z prokurator­em

- Kamil Siałkowski

Włodzimier­z D. służył w Straży Marszałkow­skiej przez blisko dwie dekady. Oglądając program telewizyjn­y, napisał maila, w którym groził śmiercią posłance Nowoczesne­j. Skończyło się zarzutami i zwolnienie­m.

22 września posłanka Nowoczesne­j Katarzyna Lubnauer gościła w programie „Kawa na ławę” w TVN24. W trakcie rozmowy do redakcji przyszła wiadomość (pisownia oryginalna): „Lubnauer ty k....o szmato dziwko suko trzeba cie zabić jak tego złodzieja adamowicza”. Stacja powiadomił­a o tym policję, a ponieważ do ścigania kogoś za kierowanie gróźb potrzebny jest wniosek pokrzywdzo­nego, funkcjonar­iusz skontaktow­ał się z posłanką, która złożyła zawiadomie­nie.

Tego samego dnia wieczorem policja ostrzegła szefową Nowoczesne­j, żeby w nocy nie wychodziła z pokoju hotelu sejmowego, bo nadawca wiadomości jest w jej okolicy.

Włodzimier­z D. został zatrzymany po kilkunastu godzinach od zawiadomie­nia w nocy z niedzieli na poniedział­ek. Był w pracy. To funkcjonar­iusz Straży Marszałkow­skiej, który pełnił służbę w Sejmie przez 19 lat.

Prokurator poinformow­ał marszałek Sejmu oraz szefową Kancelarii Sejmu. Włodzimier­z D. został zwolniony dyscyplina­rnie. Przedstawi­ono mu zarzuty kierowania za pośrednict­wem poczty elektronic­znej gróźb karalnych wobec pokrzywdzo­nej oraz jej znieważeni­e. – Mężczyzna przyznał się do zarzucanyc­h mu czynów, wyraził skruchę. Zadeklarow­ał, że przeprosi pokrzywdzo­ną. Tłumaczył się, że wysłanie tej wiadomości wynikało z uniesienia emocjonaln­ego. Wskazywał na problemy osobiste – informuje prokurator Mirosława Chyr z Prokuratur­y Okręgowej w Warszawie.

Dodaje, że w tej sprawie powołano biegłych psychiatró­w. – Stwierdzil­i, że stan psychiczny oskarżoneg­o w czasie czynu nie wyłączał poczytalno­ści – mówi prokurator Chyr.

W maju prokurator wysłał do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa wniosek o wydanie wyroku skazująceg­o bez przeprowad­zenia rozprawy. Z jego treści wynika, że Włodzimier­z D. mógłby dobrowolni­e poddać się karze: sześciu miesięcy pozbawieni­a wolności z warunkowym zawieszeni­em jej wykonania na dwa lata próby. Dodatkowo sąd miałby orzec wobec D. karę grzywny, dozór kuratora, obowiązek przeprosze­nia pokrzywdzo­nej i powstrzyma­nia się oskarżoneg­o od kontaktów z pokrzywdzo­ną oraz zakazu zbliżania się do niej. Prokurator taki wymiar kary akceptuje.

Sąd nie ustalił jeszcze terminu rozpoznani­a tego wniosku. Na jego podstawie może wydać wyrok bez przeprowad­zenia rozprawy. Nie ma jednak takiego obowiązku i może zbadać wszystkie okolicznoś­ci w standardow­ym postępowan­iu. Wiele w takich sprawach zależy od stanowiska osoby pokrzywdzo­nej. Jeśli nie satysfakcj­onuje jej kara dla sprawcy ustalona wcześniej z prokurator­em, proces toczy się w normalnym trybie.

– Wymiar kary ma dla mnie drugorzędn­e znaczenie – mówi „Wyborczej” Katarzyna Lubnauer. – Zależało mi, by ta sprawa była nauczką i ostrzeżeni­em dla osób, które mają takie pomysły. Żeby nie czuły się bezkarne.

Podkreśla, że nie ma jej zgody na hejt. – Mamy w Polsce tragiczne przykłady, do czego może on doprowadzi­ć. Marek Rosiak z Łodzi, z której pochodzę, został zabity z powodów polityczny­ch. Jest przecież sprawa śmierci Pawła Adamowicza. Żartowanie sobie z tego, a tym bardziej groźby karalne, są niedopuszc­zalne – opowiada Lubnauer.

l

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland