Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Małgorzata Bujara
Warszawa musi pozostać Wyborczą Stolicą
Kiedy myślę o najbliższej niedzieli, nie zastanawiam się, jaka będzie pogoda i czy znajdę chwilę, by świątecznie poleniuchować. Myślę o tym, o której godzinie najlepiej wybrać się do lokalu wyborczego. I czy zabrać dzieci, jak to robiłam zwykle w przeszłości. Dla mnie udział w wyborach to oczywistość. Zwykle jednak w Polsce martwimy się niską frekwencją.
W wyborach parlamentarnych w ub. roku najlepsza pod tym względem była... tak, Warszawa! Poszło nas wtedy do wyborów aż 77,07 proc. Marzę o tym, by w wyborach prezydenckich stolica kraju pozostała Wyborczą Stolica Polski, byśmy wygrali w tej konkurencji, a frekwencja była jeszcze wyższa niż w ub. roku.
Dlaczego? Te wybory są inne niż wszystkie poprzednie. Wydaje się, że są jeszcze ważniejsze. Od ich wyniku zależy to, w jakiej
Polsce przyjdzie nam żyć przez najbliższe lata.
Inne są także dlatego, że odbywają się w niezwykłych okolicznościach, w których wiele zasad podyktował reżim sanitarny związany z epidemią koronawirusa. Inne w końcu dlatego, że mijająca prezydentura chyba nawet osobom obojętnym na politykę uzmysłowiła, jak wiele zależy od głowy państwa. To może truizm, ale im więcej z nas pójdzie w niedzielę do wyborów, tym wynik będzie bardziej miarodajny.
W „Gazecie Wyborczej” mocno wierzymy w siłę frekwencji. Dlatego zorganizowaliśmy plebiscyt na Wyborczą Stolicę Polski. Przyznamy ten tytuł miastu, w którym frekwencja będzie najwyższa. Będziemy brać pod uwagę 380 miast – siedzib powiatów. Jeśli wybory nie rozstrzygną się w głosowaniu 28 czerwca, pod uwagę będziemy brać wynik z obu tur. Miasto, w którym frekwencja będzie najwyższa, otrzyma od nas nie tylko zaszczytny tytuł, ale też kampanię promocyjną wartą 100 tys. zł. Mieszkańcom przekażemy także 10 tys. prenumerat cyfrowych „Wyborczej”.
l Alfabet dziwnej kampanii