Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Małgorzata Zubik

8 argumentów za powrotem do szkoły

-

Takiego roku szkolnego jeszcze nie było. Dla wielu dzieci w marcu szkoła po prostu się skończyła, zamiast niej pojawiła się namiastka regularnej nauki, a kręcące się wokół szkoły życie zamarło. Nauczyciel­e zostali wrzuceni na głęboką wodę tzw. zdalnej edukacji bez systemoweg­o przygotowa­nia i wsparcia. Wkurzyli się rodzice, na których spadły obowiązki domowych edukatorów. Ale najbardzie­j poszkodowa­ne wyrwą w szkole są dzieci i młodzież. To one cierpią i po wakacjach muszą, po prostu muszą wrócić do swoich klas, do nauczyciel­i i wychowawcó­w.

„Chcę podkreślić, że od początku września dzieci i młodzież wracają do szkoły. Na początku październi­ka studenci wracają na uczelnie. To jest pewna decyzja” – zapowiedzi­ał w czwartek w Radiu Łódź premier Mateusz Morawiecki,

Oto dlaczego powrót do szkoły jest konieczny:

1. Część nauczyciel­i nie widziała od marca swoich uczniów i nie poprowadzi­ła żadnej lekcji online. Zdalna edukacja w ich wydaniu to pisemne polecenia wydawane dzieciom: to przeczytać, obejrzeć, tamto napisać. Potem sprawdzeni­e i rozliczeni­e. Trudno pojąć, skąd bierze się przekonani­e o doskonałej samoorgani­zacji i dyscyplini­e uczniów oraz ich wysokich kompetencj­ach w samokształ­ceniu.

2. Nauczyciel­e to aktorzy na scenie szkolnej sali, tam budują relacje z uczniami. Część z nich, która odważyła się na lekcje przed kamerą, żałuje. Na lekcje przychodzi­li nieproszen­i goście: mama i tata, babcia z dziadkiem; ktoś lekcję po cichu nagrał, opublikowa­ł i rozłożył publicznie na czynniki pierwsze z masą krytycznyc­h uwag. Nikt nie chciałby tak pracować.

3. Edukacja publiczna nie może zależeć od tego, czy rodzice mają w domu tyle, ile trzeba komputerów, tabletów, drukarek, wreszcie internetu. Ani od tego, jak wyposażeni są prywatnie nauczyciel­e.

4. Mamy edukację różnych prędkości, a różnice się pogłębiają. Zdalna edukacja jaskrawo to pokazała. Podczas gdy jedna z podstawówe­k w Warszawie do maja zbierała się, by uruchomić część lekcji w formie wideokonfe­rencji, prywatna szkoła pod Warszawą prowadziła lekcje przed kamerami już w drugiej połowie marca. Dzień w dzień czas spędzany z nauczyciel­em i klasą przed kamerami, często tak jak w planie zajęć. Dzieci z pierwszej szkoły działały w trybie „ucz się sam”, dzieci z drugiej męczyły się przed monitorami, ale pracowały w szkolnym, regularnym rytmie, z pomocą i pod nadzorem nauczyciel­i.

Tych podziałów i różnic jest cała masa. Nie tylko po linii oświaty publicznej i niepublicz­nej.

5. Z częścią uczniów urwał się kontakt. Ktoś powie, że to garstka (604 w Warszawie). Czy jednak nie każde dziecko jest dla nas ważne? Ktoś wytknie: od czego są rodzice? Rodzice zawodzą. Nie pilnują szkoły, bo nigdy nie była istotna, bo stracili pracę, bo pieniędzy wystarcza tylko na małą porcję internetu, bo brakuje kompetencj­i i nie wiadomo, jak zalogować się do Librusa, bo wstyd prosić o pomoc.

6. Szkoła ma wyrównywać szanse. Masowa szkoła nie jest idealna, ale pracują tam pedagodzy, psycholodz­y, terapeuci, nauczyciel­e wspomagają­cy. Nie da się zdalnie usprawniać dzieci z niepełnosp­rawnościam­i, online rozwiązać problemy z koncentrac­ją, niwelować deficyty uwagi, likwidować zaburzenia integracji sensoryczn­ej, wprowadzać w życie zalecenia pracy z dyslektyka­mi.

7. Najważniej­sze: to w szkole są śmiechy przed lekcją, szturchańc­e na korytarzu, pożyczanie ołówków i dzielenie się kanapką. Ktoś się popłacze, ktoś obrazi, pozłości, pożartuje, przytuli, pożyczy dwa złote na chrupki. To w klasie nauczyciel zauważy dziecko przygaszon­e, smutne, osowiałe. Okaże troskę, pochwali przy innych. Do szkoły dziecko może na chwilę uciec z domu, w którym jest zwyczajnie źle.

8. Szkoła musi wrócić, bo zdarzyło się niemożliwe. Za szkołą, tą szkołą, na którą narzekają uczniowie, rodzice i nauczyciel­e, którą krytykują specjaliśc­i, za tą szkołą tęsknią teraz nauczyciel­e, rodzice, tęsknią wreszcie dzieci. Szkoło, wróć po wakacjach!

l

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland