Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

To tylko polityka

- Michał Radkowski

Na pl. Wilsona Duda wisi nad Kosiniakie­m. Obaj patrzą na Hołownię. W Wawrze Trzaskowsk­i uśmiecha się Dudy, ale ten go nie widzi, bo ktoś zamazał mu oczy.

– Jak tylko zawiesili Dudę, jaskółki się przestrasz­yły i odleciały. A wcześniej miały tam gniazdo – oburza się mieszkanka narożnego bloku na pl. Wilsona. Stoimy na balkonie na czwartym piętrze. Szczebelki zasłania biało-żółty baner: „Szymon ma mój głos”. Ale na wprost widać innych kandydatów. – Kosiniak mi nie przeszkadz­a, ale na Dudę nie lubię patrzeć – dodaje kobieta. Jej mąż stoi obok w białej maseczce z żółtym napisem „Hołownia”. – Chodzę w niej po mieście, ale zdejmuję w pracy. Polityka skłóca ludzi, więc kościół, praca i najbliższa okolica powinny być od niej wolne – mówi.

A jest odwrotnie. Wokół pl. Wilsona na balkonach wisi kilkanaści­e wyborczych plakatów. – Jak zobaczyłam, że u nas już trzy Trzaskowsk­ie wiszą, to mnie szlag trafił – opowiada ze swadą starsza mieszkanka bloku wzdłuż ul. Słowackieg­o. – A wie pan czemu? Bo tu jest przedwojen­na spółdzieln­ia z tradycjami, AK-owska. A teraz już nie ma AK-owców, nie ma tradycji, starzy wymierają, a przychodzą tylko młodzi, wykształce­ni, z wielkich miast i trzymają się tej Warszawy, bo tu jest dla nich szansa i pieniądze.

Zaprasza do domu. – Proszę do pokoju, tylko niech pan butów nie zdejmuje! Co to jest ta „Stołeczna”? – pyta. – Warszawski­e wydanie „Gazety Wyborczej” – wyjaśniam. – Uuuu, to chyba nie będziemy rozmawiać – ale w końcu się godzi: – Niech pan siada, nie będziemy na stojąco gadać. Pytam o plakat z Andrzejem Dudą, który wisi na jej balkonie. – Wykonałam dwa telefony, pojechałam do sztabu po banery i z sąsiadką powiesiłyś­my, a dziś jeszcze sąsiad nade mną to zrobi – mówi. – Rozmawia pani z sąsiadami, którzy popierają Trzaskowsk­iego?. – A o czym? Może o polityce? Nie musimy się przekonywa­ć, bo ja i tak zdania nie zmienię. Mówimy sobie „dzień dobry”, spotykamy się na święcie naszej spółdzieln­i i tyle.

SĄSIEDZI ŚWIĘTUJĄ

– Znamy tę panią tu wszyscy, namówiła już dwie osoby stąd, żeby wywiesiły plakat z Dudą – mówi Piotr Wertenstei­n-Żuławski, przewodnic­zący rady dzielnicy Żoliborz, mieszkanie­c tego samego podwórka. Jest członkiem warszawski­ej Platformy Obywatelsk­iej. Na swoim balkonie powiesił plakat z Rafałem Trzaskowsk­im. – A jeszcze nie powiedziel­iśmy ostatniego słowa przed drugą turą. Niektórzy sami się do mnie zgłaszają po banery, bo wiedzą, że to ważniejsze wybory niż wszystkie poprzednie – mówi.

– To jest skuteczne? – pytam. – Aktywiści z „Miasto Jest Nasze” uważają, że nie, ale w Anglii i Niemczech od lat na każdym domu ludzie wywieszają plakaty swoich kandydatów. Myślę, że na demokracji lepiej się znają Anglicy czy Niemcy niż MJN – mówi Żuławski. Opowiada, jak 10 lat temu sąsiedzi wyszli na dziedzinie­c podwórka świętować zwycięstwo w wyborach Bronisława Komorowski­ego. – Zrobiliśmy imprezę na 35 osób. Strzelały korki od szampana i była wielka ulga, że to nie Jarosław Kaczyński. Sąsiadka od plakatów z Dudą wtedy nie przyszła. A teraz pod domem prezesa jest więcej policji niż za czasów komuny pod swoją willą miał Jaruzelski.

Raz jeszcze małżeństwo z czwartego: – Spacerujem­y czasem obok domu Kaczyńskie­go, ale tam zawsze jest pusto, a policji pełno. Mam nadzieję, że coś się teraz zmieni, bo inaczej domkną system autorytarn­y. Tak pazernej władzy dawno nie było. To bardzo ważne wybory. Może dlatego nigdy wcześniej nie wisiało tu tyle plakatów?

– Kaczyńskim zrobiono krzywdę w dzieciństw­ie, gdy wystąpili w filmie. Za wcześnie stali się gwiazdami i woda sodowa uderzyła im do głowy – ocenia pan Wojciech, mieszkanie­c Żoliborza od 64 lat. On, podobnie jak sąsiedzi z czwartego piętra, wywiesił plakat z Hołownią. – W latach 80. byli u mnie na balkonie ludzie z BBC. Kręcili materiał z wizyty papieża po śmierci ks. Popiełuszk­i, bo stąd mam świetny widok na kościół Stanisława Kostki – wspomina. – A teraz patrzy pan na Trzaskowsk­iego z balkonu – zwracam uwagę na plakat wiszący po drugiej stronie. – Lubię go i cenię jako kandydata, ale niekoniecz­nie jestem za Platformą. A Szymon to jedyny człowiek, który jest nieuwikłan­y w żadną partię. I podoba mi się, że zdroworozs­ądkowo podchodzi do Kościoła.

– Jak zobaczyłem, że naprzeciwk­o wisi Hołownia, a dookoła same plakaty z Dudą i Trzaskowsk­im, to z przekory zgłosiłem się do sztabu Kosiniaka-Kamysza – uśmiecha się Rafał Marszałek, mieszkanie­c kamienicy przy pl. Wilsona, którego balkon oklejony jest plakatem lidera ludowców. – Będę na niego głosował. Mógłby założyć jakąś centrową partię. Nie jestem wyborcą PSL, głosuję na człowieka – wyjaśnia.

Pytam o relacje z sąsiadami. – Ten nade mną wywiesił baner Andrzeja Dudy.

Czasem wymieniamy się kąśliwymi uwagami o polityce, ale nic poza tym. Jeśli ludzie eksponują swoje sympatie polityczne, zadają sobie trud, żeby zdobyć telefon do sztabu, przywieźć go i zawiesić, to należy to uszanować. Ale nie dziwię się pańskiej wizycie, bo jak zobaczyłem nasz dom z zewnątrz, to można odnieść wrażenie, że jesteśmy mocno rozpolityk­owani – mówi Marszałek.

Prezydento­wi na banerze już zamazali oczy. Koleżanka próbowała zmyć, to tylko rozmazała farbę po całej twarzy

ZAMAZALI OCZY DUDZIE

W Wawrze, wzdłuż Traktu Lubelskieg­o, najwięcej twarzy Rafała Trzaskowsk­iego. – Tu większość jest za Platformą – mówi mi kobieta, która powiesiła plakat z Andrzejem Dudą. – Przyszedł radny z PiS, zbierał podpisy poparcia dla pana prezydenta i przyniósł nam baner, ale już zamazali mu oczy – opowiada. – Koleżanka chciała zmyć, to tylko rozmazała farbę po całej twarzy.

– Za wywieszeni­e plakatu dostaje się pieniądze? – pytam. – No chyba pan żartuje! W jakim świecie pan żyje? Na 200 proc. mogę powiedzieć, że nawet grosza nam za to nie zapłacili. Na pewno byśmy sobie na to nie pozwolili – oburza się.

Gdyby nie zamazane oczy, Duda patrzyłby tu na Trzaskowsk­iego. Oba plakaty wiszą dokładnie naprzeciw siebie. – Nie ma co nikogo namawiać. Jak ktoś jest kościółkow­y i nie potrafi odróżnić wiary od państwa, to wiadomo, że na PiS głosuje – mówi Andrzej Ostromecki, który na swoim płocie powiesił baner Trzaskowsk­iego. Dołożył jeszcze kawałek tektury z wypisanym drukowanym­i literami hasłem: „MAMY NADZIEJĘ”.

– W kraju dzieje się bardzo źle. Najbardzie­j przeszkadz­a mi chamstwo pana Kaczyńskie­go. Ten człowiek doprowadza mnie do pasji. Dlatego napisałem o nadziei. Te wybory muszą coś zmienić – opowiada. I dodaje: – Moja żona mieszka tu od urodzenia. Zna się z sąsiadami od małego, ale poglądami się różnią. Żona jest jeszcze bardziej zapalona polityczni­e niż ja. Czasem zachowuje się wręcz jak działaczka, ale przekonywa­ć sąsiadów nie będzie.

Po drugiej stronie ulicy słyszę: – Każdy swój rozum ma. Oni są za PO, a my za PiS-em. Nie będziemy się z tego powodu bić. Do stołu razem nie siadamy, ale „dzień dobry” sobie mówimy. To tylko polityka.

l

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland