Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Pierwsza dama opozycji
Według rządowej telewizji – antykatoliczka. W rzeczywistości matka, która nie narzuca dzieciom poglądów. Czy Małgorzata Trzaskowska wypełni puste miejsce po pierwszej damie?
Wybory prezydenckie 2020
Agata Kornhauser-Duda milczała podczas „czarnych protestów”, kiedy kobiety w całej Polsce walczyły o prawo do kontroli nad własnym ciałem. Milczała też w czasie strajku nauczycieli, chociaż sama jest z zawodu nauczycielką (niemieckiego). Ostatnio stała się obecna w mediach społecznościowych, na niecałe dwa tygodnie przed pierwszą turą zakładając konto na Instagramie.
Na tydzień przed wyborami w mediach społecznościowych pojawia się też Małgorzata Trzaskowska, żona głównego kandydata opozycji w wyborach prezydenckich, prezydenta Warszawy – Rafała Trzaskowskiego.
DUMNA ŚLĄZACZKA
Pochodzi z Rybnika i przedstawia siebie jako „dumną Ślązaczkę”. Ma 42 lata i od swojego męża jest sześć lat młodsza. Poznali się za pośrednictwem jej brata, który był kolegą Trzaskowskiego ze studiów w Kolegium Europejskim w Natolinie. Przyszła pani Trzaskowska miała wówczas 19 lat. W nielicznych wywiadach, których do tej pory udzieliła, lubi powtarzać, że gdy go zobaczyła, od razu przeszło je przez myśl, że to będzie jej mąż. Pobrali się pięć lat później, kiedy ukończyła studia na Wydziale Zarządzania i Marketingu Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach (wtedy Akademii Ekonomicznej). Potem – za mężem – przeprowadziła się do Warszawy.
Początkowo Trzaskowska pracowała w agencji reklamowej. Po urodzeniu pierwszego dziecka – jak wiele lat później tłumaczyła w wywiadzie dla magazynu „Vogue Polska” – zapragnęła większej stabilności i podjęła pracę w Urzędzie m.st. Warszawy. Był rok 2007. Trzaskowski pracował wtedy w Brukseli – jako doradca delegacji Platformy Obywatelskiej w Parlamencie Europejskim – i ani myślał próbować swoich sił w polityce samorządowej. Zaś jego żona miała przepracować w stołecznym ratuszu kolejne 12 lat, początkowo zajmując się promocją miasta, a w końcu przechodząc do stołecznego Biura Rozwoju Gospodarczego. Pracowała tam aż do czasu, kiedy jej mąż został prezydentem Warszawy.
W czasie kampanii samorządowej 2018 roku Trzaskowską po raz pierwszy poważnie zainteresowały się media. Pytano, czy jeśli Trzaskowski zostanie prezydentem Warszawy, to jego żona odejdzie z pracy w urzędzie. Trzaskowski najpierw mówił, że tak, bo nie chce wprowadzać standardów Prawa i Sprawiedliwości, potem tonował wypowiedzi, mówiąc, że decyzja należeć będzie do żony. Ostatecznie faktycznie odeszła z magistratu kilka miesięcy po objęciu urzędu przez męża.
Po zwycięstwie jej męża w wyborach na prezydenta Warszawy Trzaskowska udzieliła wspomnianego wywiadu magazynowi „Vogue Polska”. Rozmowę pracownicy rządowych mediów przypomnieli, kiedy jej mąż został nowym kandydatem Koalicji Obywatelskiej w wyborach na prezydenta Polski.
Dokładnie chodzi nie tyle o cały wywiad, co o jedno zdanie, w którym Trzaskowska przyznała, że nie wysłała syna do pierwszej komunii, a jej dzieci nie chodzą w szkole na lekcje religii. Tłumaczyła to rozczarowaniem postawą Kościoła katolickiego w Polsce, który z jednej strony nie stroni od powiązań z partią rządzącą, a z drugiej strony milczy wówczas, kiedy należy okazać chrześcijańskie miłosierdzie.
„Uznaję otwarte powiązanie polskiego Kościoła z władzą za zaprzeczenie wartościom, których miał być wzorem: skromności, empatii, pomocy słabszym. Kościół nie zdał egzaminu, gdy PiS atakował sądy czy prawa kobiet, gdy protestowali niepełnosprawni czy mamy dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi” – mówiła w wywiadzie Trzaskowska. Dla rządowych mediów był to pretekst do twierdzenia, że kandydatura Trzaskowskiego w wyborach na prezydenta to zagrożenie dla polskich tradycji.
– To, co zrobiły media narodowe w kontekście tego fragmentu wywiadu, jest łamaniem 53 art. Konstytucji. Tego, który mówi o wolności sumienia i wyznania – mówi Agata Diduszko-Zyglewska, radna Warszawy i autorka wywiadu z Trzaskowską.
– Choć to chyba pozytywny sygnał, że szukając jakichkolwiek haków na Trzaskowskiego i jego rodzinę, narodowe media muszą sięgać po skądinąd ciepły wywiad sprzed prawie dwóch lat. To znaczy, że naprawdę nie mają się do czego przyczepić – dodaje Diduszko-Zyglewska.
RODZINNA OPOWIEŚĆ
17 czerwca pytanie o komunię dzieci padło w debacie prezydenckiej na antenie TVP Info. Kilka dni później, we wspólnym wywiadzie dla „Newsweeka”, Trzaskowscy ujawnili, że pracownicy TVP „haków” na kandydata KO szukali również wśród jego byłych studentek (był wykładowcą w Krajowej Szkole Administracji Publicznej i Collegium Civitas). W rządowych i prorządowych mediach od dawna trwa też w najlepsze kampania dezinformacyjna, której celem jest przedstawienie Trzaskowskiego jako wroga tradycyjnego modelu rodziny.
Tymczasem 13 czerwca na oficjalnym profilu Trzaskowskiego pojawia się pewne zdjęcie.
Trzaskowski przysypia w miękkim fotelu, a na jego kolanach drzemie wtulona w niego żona. Zdjęcie podpisano jednym słowem: „spokój”.
W 18. rocznicę ich ślubu, kiedy Trzaskowska sama ma już profile w mediach społecznościowych, publikuje zdjęcia z wesela. Podobnie robi jej mąż. Żona towarzyszy mu też po jego wyjściu ze studia TVP. Jej publicznych wypowiedzi nie ma jednak zbyt wiele. Oprócz wspomnianych wywiadów z „Vogue” i „Newsweeka” – jeszcze jeden, z „Dziennika Zachodniego”, w którym Trzaskowska mówi, że decyzję o kandydowaniu prezydenta Warszawy na prezydenta Polski małżonkowie podjęli wspólnie.
– Mam wrażenie, że obecność Małgorzaty Trzaskowskiej jest w tej kampanii wyborczej świadomie dozowana – mówi dr Milena Drzewiecka, psycholog społeczna z z Uniwersytetu SWPS, specjalizująca się w marketingu politycznym. I wyjaśnia: – Po pierwsze, chodzi o operowanie zaciekawieniem. O to, żeby przyciągać uwagę wyborców, nie mówiąc od razu wszystkiego o potencjalnej pierwszej damie. Po drugie, o budowanie wizerunku Trzaskowskiego jako rodzinnego, ciepłego i kochającego mężczyzny. A wreszcie po trzecie o to, żeby przeciwstawić się narracji, według której rzekomo miałby on być wrogiem tradycyjnej rodziny. Zamiast zaprzeczać takim twierdzeniom sztabowcy sięgnęli jednak po skuteczniejszy środek. Po budowanie własnej opowieści.
Główną bohaterką tej opowieści jest właśnie Małgorzata Trzaskowska. A z nią ich córka Ola i syn Staś.
„Mężczyzna wychowuje dzieci, dyscyplinując je, a kobieta – w zależności od nastroju”. U nas jest dokładnie na odwrót” – napisała Trzaskowska na swoim profilu, komentarz opatrując emotikonkami i zdjęciami męża w towarzystwie pociech.
l
Uznaję otwarte powiązanie polskiego Kościoła z władzą za zaprzeczenie wartościom, których miał być wzorem: skromności, empatii, pomocy słabszym
MAŁGORZATA TRZASKOWSKA w wywiadzie dla „Vogue”