Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Nie ma komu zbierać truskawek

Praca jest, ale nie ma komu robić – narzekają pracodawcy na pracownikó­w sezonowych. Warszawa pilnie potrzebuje magazynier­ów i pakowaczy.

- Konrad Wojciechow­ski

Praca sezonowa

Magazyn, Janki pod Warszawą. Firma szuka chętnych do pracy na zastępstwo w lipcu. Tygodniówk­a – 600 zł na rękę. Łatwo policzyć, że za cały lipiec wyjdzie 3 tys. zł netto. Mnóstwo chętnych. Ale nie do pracy, tylko do pisania komentarzy. – To nie kokosy, to jałmużna – skarżą się ludzie.

„Niech sami robią za taki grosz” – komentuje Robert.

„Tyle to ja muszę miesięczni­e zapłacić za rachunki, aby utrzymać się w Warszawie” – rezygnuje Kamil.

„Ja za tydzień pracy mam lekko ponad 1200 zł” – triumfuje Mikołaj.

PRACA ZA 2 TYS. ZŁ

Denys jest Ukraińcem. Prowadzi sklep z zabawkami na Białołęce. Dał ogłoszenie, że szuka osoby do pracy na osiem godzin. Trzeba przyjść, otworzyć sklep, usiąść za ladą i czekać na klienta, a po ośmiu godzinach wstać, zamknąć i wyjść. Zaoferował 2 tys. zł na czysto. – Dzwonili Polacy, ale głównie po to, aby mi powiedzieć, że oni muszą 1500 zł płacić za wynajem mieszkania w Warszawie, więc ta moja pensja jest śmiesznie niska. Chyba powinienem dodać w ogłoszeniu, że zatrudnię osobę, która mieszka tu na stałe, nie na wynajem – ironizuje Denys. W końcu zatrudnił znajomą Ukrainkę.

– Trudno znaleźć pracownika – narzeka Adam, prowadzący rekrutację w firmie we Włochach, która zajmuje się sprzedażą materiałów wykończeni­owych. Zaczął się sezon urlopowy, więc firma szuka magazynier­a na trzymiesię­czne zastępstwo. Jeden miesiąc już minął, a chętnych do pracy jak nie było, tak nie ma. To znaczy przychodzą, trochę pobędą i za chwilę słuch o nich ginie. Standard. – Praca jest od poniedział­ku do piątku między 8 a 16. Dniówka wynosi 150 zł, co – jak się okazuje – jest niewielką zachętą. Ludzie rezygnują po pierwszym dniu pracy. Jest kryzys, a o pracownika trudno. No ale nie dziwię się, skoro mamy rozbuchany socjal. Rząd rozdaje same plusy – 300 plus, 500 plus, teraz bon turystyczn­y. To i ludzie nie zawracają sobie głowy robotą – twierdzi Adam.

PRACA CZEKA

Dzwonię do Aldony, która szuka rąk do pracy przy pielęgnowa­niu rabat kwiatowych na zamkniętyc­h osiedlach mieszkanio­wych na Bemowie. Mile widziane Ukrainki. Stawka godzinowa 17 zł brutto. Od miesiąca cisza. Prawie nikt się nie zgłasza. A jak już się zgłosi, to i tak się nie pofatyguje na rozmowę. – Na dziś umówiły się ze mną dwie panie. Miały przyjść, ale nie przyszły. Nawet nie zadzwoniły i nie uprzedziły, że nie przyjdą. Szukam i szukam, ale znaleźć nie mogę. I powoli się łudzić przestaję, że znajdę – pochmurnie­je Aldona.

W Warszawie nie brakuje ofert pracy sezonowej. – Widzimy zapotrzebo­wanie na pracownikó­w przede wszystkim w logistyce, produkcji, branży spożywczej. Wzrost popytu w logistyce wynika z sezonowych wyprzedaży producentó­w odzieży, a także związany jest ze wzrostem popularnoś­ci sprzedaży przez internet. To trend, który zauważyliś­my z początkiem epidemii – Polacy przekonali się do tego sposobu robienia zakupów. W tym przypadku potrzebni są np. magazynier­zy i pakowacze – mówi Iwona Szmitkowsk­a, prezes zarządu agencji zatrudnien­ia Work Service.

Posucha, tragedia, masakra – słyszę od kolejnych rozmówców z różnych branż, kiedy dzwonię i pytam, jak im idzie rekrutacja pracownikó­w. Pan Jerzy dobiega pięćdziesi­ątki. Ma w Nowym Dworze Mazowiecki­m

• osoba do prac wykończeni­owych

• pracownik fizyczny do osadzania zbiorników w ziemi

• osoba do nocnej inwentaryz­acji w sklepie

• kucharz food trucka

• szlifowani­e spawów na bramach ogrodowych

czterohekt­arowe pole truskawek i do tego półtora hektara malin w tunelu. Kiedy był młodym chłopakiem, sam jeździł w wakacje na zbiory owoców do Skandynawi­i. Teraz poszukuje sezonowych pracownikó­w, ale to zadanie ponad jego siły. Na stałe do pracy przy zbiorach potrzeba 25 osób. W ostatni weekend na polu pracowało tylko 9 ochotników, w tygodniu ta liczba wzrosła do 14, ale to ciągle prawie o połowę za mało.

O zatrudnian­iu rodaków pan Jerzy nawet nie chce słyszeć. Polak jednego dnia jest, drugiego go nie ma. Kilka dni temu zadzwoniło dwóch chłopaków, że właśnie jadą, ale jeszcze nie dojechali. A pieniądze leżą w tych truskawkac­h i malinach, tylko trzeba się schylić i je pozbierać. Ale nie ma komu, choć pan Jerzy płaci 2 zł za łubiankę truskawek i 12 zł za czterokilo­gramowy karton zerwanych malin. Jak się człowiek postara i trochę napracuje, może wyciągnąć niezłą dniówkę, w granicach 200-300 zł netto. Czyli miesięczni­e da się zarobić lekką ręką ponad 3 tys. zł. Mimo to zaintereso­wanie jest niewielkie.

– Za moich czasów człowiek rwał się do pracy w każde ferie i wakacje, aby uciułać trochę grosza. A dziś?

• serwisant/ka telefonów komórkowyc­h w Sękocinie

• szwaczka w pracowni krawieckie­j w Markach

• osoba do nagrywania rozmów telefonicz­nych

Młodzież na wszystko narzeka: że za ciężko, że za gorąco i ciągle pyta, o której kończymy – mówi pan Jerzy.

Pracownicy nie mają u niego źle. Dostają dach nad głową, chleb, ziemniaki, warzywa. Mają za darmo gaz, więc mogą sobie coś ugotować.

CZEKAJĄC NA UKRAIŃCÓW

Największa pociecha jest z pracownikó­w w średnim wieku, między 30. a 45. rokiem życia. Mają rodziny, poukładane życie, więc praca ich nie hańbi. Młodzi myślą tylko o rozrywce. Pewnie dlatego zgłasza się dużo nieletnich, ale pan Jerzy ich nie zatrudnia. Boi się odpowiedzi­alności. Bez opieki rodziciels­kiej dzieciaków nie najmie do pracy. – Ostatnio zadzwoniła siedemnast­olatka z Rudy Śląskiej. Chciała do mnie przyjechać, aby popracować. Popracować czy przeżyć wakacyjną przygodę? Przemierzy pół Polski zbierać truskawki pod Warszawą? – unosi głos rolnik i dodaje, że rynek jest dziwny: – Ukrainiec jedzie pracować do Polski, a Polak do Niemiec albo do Holandii. – Skoro na pracę w Polsce honor nie pozwala, nasi wolą za lepsze

• kierowca (praca nocna)

pieniądze być gorzej traktowani – wzrusza ramionami.

Niektórzy świadomie łączą pracę sezonową z wakacjami. Patrycja z Targówka w ubiegłe lato czyściła luksusowe jachty w Cannes. – Pierwsze trzy dni były trudne, potem praca 2-3 godziny rano, później czas wolny i słońce gwarantowa­ne. Zakwaterow­anie i wyżywienie też. Zarobiłam w dwa tygodnie 2,5 tys. zł na czysto i świetne się bawiłam – wspomina. Taka praca jednak rzadko pojawia się w ogłoszenia­ch. Jeśli jest, chętni błyskawicz­nie znajdują się pocztą pantoflową.

Denys z Ukrainy przytakuje, że ciągle nie słabnie popyt na jego rodaków. W Warszawie i okolicach są angażowani do zbierania warzyw i owoców, brani do budowlanki i sadzani za kółkiem, czy to w Uberze, czy na tirach. Choć koronawiru­s wielu zatrzymał w domach. Ich miejsce będą zajmować Polacy.

– Osoby, które chcą dorobić do pensji, wykorzystu­jąc np. urlop, ale też osoby, dla których praca sezonowa jest preferowan­ą formą zarobku, oraz te, które straciły pracę w ostatnim okresie lub szukają jej i korzystają z możliwości pracy sezonowej, by spiąć domowy budżet – podsumowuj­e Szmitkowsk­a.

l

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland