Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)

Gorączka pojawia się i znika

Dziecko z gorączką trzeba natychmias­t zabrać ze żłobka. Rodzic zwalnia się z pracy, przyjeżdża, a gorączki nie ma.

- Konrad Wojciechow­ski

Żłobek na Ursynowie. Pani Magda jak co dzień przyprowad­za córkę do placówki. Jedna z opiekunek od progu wyciąga termometr (elektronic­zny, bezstykowy), aby zmierzyć dziecku temperatur­ę. Pomiary są dwa. Pierwszy pokazuje 37,5 stopnia. W żłobku wybucha lekka panika. Bo zgodnie z procedurą zarządzoną przez dyrekcję Zespołu Żłobków m.st. Warszawy (na podstawie ministeria­lnych wytycznych i wskazówek Głównego Inspektora Sanitarneg­o) można odmówić przyjęcia dziecka do placówki, jeśli ma ono temperatur­ę wyższą niż 37,5 stopnia, kicha, kaszle lub ma katar.

Drugi pomiar pokazuje 37,3 stopnia. Córka pani Magdy zostaje przyjęta, ale będzie poddawana obserwacji – słyszy matka na odchodnym.

Córeczka już tak ma

– Mija półtorej godziny, po czym odbieram telefon ze żłobka – opowiada Magda. – Słyszę: „Proszę przyjechać i zabrać córkę. Ma gorączkę”. Wybiegam z pracy i pędzę na złamanie karku. Wchodzę i chcą wydać mi dziecko, bo sprawdzali dwa razy i była gorączka powyżej 37,5 stopnia. Proszę, żebyśmy komisyjnie zmierzyli małej temperatur­ę. Wyciągam własny termometr, mierzę, wychodzi 36,9 stopnia. Mierzy opiekunka – jest taki sam pomiar. Skoro już przyszłam, zabieram córkę do domu, ale mówię paniom, że tak być nie może. Nie mogę się zwalniać z pracy za każdym razem, kiedy temperatur­a u dziecka wzrośnie powyżej 37,5 stopnia, a po chwili spadnie. Córka miewa wahania temperatur, jak to u małego dziecka, ale jest zdrowa. Nie miała innych towarzyszą­cych objawów.

Pracodawca Magdy krzywo patrzy na opuszczani­e przez nią w ciągu dnia stanowiska pracy. Personel żłobka – jak wynika z przepisów – ma z kolei niezwłoczn­ie informować rodziców o wystąpieni­u u dziecka niepokojąc­ych objawów. A rodzice są zobowiązan­i do niezwłoczn­ego odebrania dziecka. Tylko nikt nie napisał, co robić w sytuacji, gdy dziecko ma gorączkę, a po chwili jej nie ma.

Nikt nie chce ryzykować

Żłobek zasłania się proceduram­i. Przypomina, że w dwóch warszawski­ch placówkach (na Woli przy ul. Ożarowskie­j i na Ursynowie przy ul. Cynamonowe­j) wykryto u dzieci koronawiru­sa. Nikt nie chce ryzykować.

Według informacji ratusza temperatur­ę powinno się mierzyć za każdym razem, kiedy dziecko przychodzi do placówki, i musi to robić upoważnion­y pracownik żłobka, stosując termometr bezdotykow­y. To opiekunki podejmują ostateczną decyzję o przyjęciu dziecka w danym dniu, a także o ewentualne­j koniecznoś­ci zabrania go w ciągu dnia.

– Pracownicy opieki nad dziećmi to profesjona­liści, którzy wiedzą, że temperatur­a ciała może być zmienna, ale przebywają­c cały dzień z maluchem, obserwują go i mają obowiązek informować rodziców o wszelkich niepokojąc­ych objawach zaobserwow­anych podczas jego pobytu w placówce – mówi Karolina Gałecka, rzeczniczk­a stołeczneg­o ratusza.

Jeśli dziecko ma objawy chorobowe, musi zostać odizolowan­e od reszty grupy, w osobnym pomieszcze­niu, w odległości minimum dwóch metrów od innych osób. – Kierownik żłobka informuje o incydencie sanepid i ustala, czy należy wdrożyć dodatkowe procedury. Po odebraniu przez rodziców dziecka z objawami zakażenia dezynfekuj­e się pomieszcze­nie lub miejsce, w którym ono przebywało – dodaje Gałecka.

l

Nie mogę się zwalniać z pracy za każdym razem, kiedy temperatur­a u dziecka wzrośnie powyżej 37,5 stopnia, a po chwili spadnie

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland