Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Zaglądali pod spódnicę, dotykali genitaliów
Policja łapała nie tylko uczestników manifestacji w obronie aresztowanej Margot, ale nawet przypadkowych ludzi. Niektórzy mówią, że zostali zamknięci na niemal dwa dni, bo mieli tęczową flagę.
W piątkowy wieczór, gdy na Nowym Świecie trwał protest w obronie działaczki LGBT Margot z kolektywu Stop Bzdurom, Małgorzata Rawińska wracała do domu z wakacyjnego wyjazdu. Ma 52 lata, jest dziennikarką radia internetowego. – Ledwo zostawiłam bagaże, gdy partnerka powiedziała mi, że na Krakowskim Przedmieściu coś się dzieje. Pojechałam – opowiada.
– Pod pomnikiem Kopernika zobaczyłam około 10 młodych ludzi. Odwróciłam się i zobaczyłam grupę ok. 50 funkcjonariuszy policji. Jeden z nich wskazał na mnie palcem i po chwili byłam już prowadzona pod ręce do radiowozu. Lekko zgłupiałam.
Małgorzata dowiedziała się, że została zatrzymana za udział w nielegalnym zgromadzeniu. – Na komendzie przy ul. Jagiellońskiej zrobiono mi rewizję, miałam się rozebrać do naga, ale nie kazano mi kucać. Nie upokarzano mnie. Po oczach policjantów i policjantek widziałam, że jest im głupio. Na dołku spędziłam kilkanaście godzin.
Nie taka flaga
Blisko dobę na praskiej komendzie spędziła tego dnia też Natalia Jakacka. Jest lekarką, ona też nie brała udziału w blokadzie radiowozów wiozących Margot. W piątek wieczorem szła Krakowskim Przedmieściem z tęczową flagą przewieszoną przez plecy. – Spokojnie doszłam w okolicę pomnika Kopernika. Zdążyłam zobaczyć, jak wieszają na nim tęczową flagę, gdy poczułam, że ktoś łapie mnie pod ręce. To były policjantki. Zapytałam, co się dzieje, odpowiedziały, że będę legitymowana.
– Gdy skończyli spisywanie, zapytałam, czy mogę już iść. Usłyszałam, że nie. Jestem zatrzymana za udział w nielegalnym zgromadzeniu i posiadanie oznaczeń. Jakich oznaczeń? – zapytałam. Powiedzieli, że chodzi o tęczową flagę.
Jej też kazano się rozebrać w toalecie na komisariacie. – Przez długie godziny nikt nie udzielał mi żadnych informacji. Nie mogłam korzystać z telefonu. Wypuścili mnie ok. godz. 19 w sobotę.
„Bawcie się dobrze, panowie”
Kamila Kuryło, założycielka i redaktorka naczelna Codziennika Feministycznego, była jedną z osób, które próbowały odbić Margot policji. Protestowała od początku, jeszcze przed siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii. Policja zatrzymała Kamilę ok. godz. 23 w piątek blisko komendy na Wilczej podczas kolejnych protestów.
– W radiowozie było wyjątkowo nieprzyjemnie. Wraz ze mną było kilka osób, w tym transdziewczyna. Policjanci rzucali złośliwościami, homofobicznymi tekstami – relacjonuje Kamila.
W ciągu następnej doby wożono ją na trzy różne komendy – przy ul. Zakroczymskiej (Śródmieście), Żeromskiego (Bielany) i w Nowym Dworze Mazowieckim. – Zdecydowanie najgorzej było na Żeromskiego – mówi. – Wsadzono nas do dwóch cel – w jednej byłam ja i dwie dziewczyny, a w drugiej dwóch chłopaków i ta transdziewczyna. Policjanci cały czas zwracali się do niej „per pan”. Transdziewczyna poprosiła, by przeszukała ją kobieta. Nie zgodzili się. Kilku mężczyzn wywlokło ją siłą z celi. Opowiadała później, że zaglądali jej pod spódniczkę, dotykali genitaliów.
Nad ranem Kamilę przewieziono na komendę w Nowym Dworze Mazowieckim. Zrobiono szczegółową rewizję osobistą – dotknięto w miejscach intymnych. Następnie trafiła do jednoosobowej celi. – Po południu przyszło do mnie trzech policjantów, dwóch było w kominiarkach. Jeden z nich powiedział, że jeżeli chcę stąd wyjść, mam ładnie złożyć koc. Po czym powiedział do pozostałych dwóch: „bawcie się dobrze, panowie” – opowiada Kamila. – Nic mi nie zrobili, za to przewieźli mnie z powrotem na Żeromskiego. Komedę opuściłam przed 19.
Liczne nieprawidłowości
Miejsca przetrzymywania aktywistów zatrzymanych w piątek odwiedzili specjaliści z Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. Rozmawiali z 33 spośród 48 zatrzymanych osób. Usłyszeli o brutalności policji w chwili zatrzymania, pobiciu w policyjnym samochodzie, braku informacji o powodach zatrzymania, twardych pryczach, braku wody i jedzenia. Wytknęli policji wiele nieprawidłowości.
W niedzielę rano stołeczna policja poinformowała na Twitterze, że wszyscy spośród 48 zatrzymanych zostali wypuszczeni z komisariatów. Przedstawiono im zarzuty dotyczące m.in. czynnego udziału w zbiegowisku i uszkodzeniu radiowozu (art. 254 kk). Ponadto wobec pięciu osób zastosowano środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego.
l