Gazeta Wyborcza - Regionalna (Stoleczna)
Zamiast bronić, rzucili się do ataku
Dwaj pracownicy znanej firmy ochroniarskiej pobili młodego mężczyznę, wepchnęli go do służbowego auta i kazali wypłacić pieniądze z bankomatu. Kilkaset złotych miało iść na naprawę zderzaka, który rzekomo zniszczył. Poszły do kieszeni napastników.
Rondo de Gaulle’a. Miniony weekend, noc z piątku na sobotę, tuż po północy. Pracownica jednego z pubów zawiadamia ochronę swojego lokalu, bo przed wejściem awanturuje się kilka osób. Po kilku minutach na miejsce przyjeżdża patrol Solid Security, ale po incydencie nie ma śladu.
Ochroniarze biją, kopią, zabierają pieniądze
Ochroniarze siedzą przez chwilę w aucie, ale w pewnym momencie słyszą uderzenie. Ktoś kopnął w zderzak ich samochodu. Kiedy wysiadają, widzą, że do ucieczki zrywa się kilka osób. Pracownicy ochrony ruszają za nimi. Kilkadziesiąt metrów dalej doganiają i zatrzymują jednego z mężczyzn. Twierdzą, że to on uszkodził im auto. – Nie miałem z tym nic wspólnego – kilka godzin później na komendzie mówi chłopak.
– Jeden z ochroniarzy mnie uderzył. Kiedy się przewróciłem, dostałem kilka razy z buta i z pięści. Podnieśli mnie z ziemi, wepchnęli do samochodu i zawieźli do najbliższego bankomatu. Kazali wypłacić 400 zł, mówiąc, że mam pokryć koszt naprawy zderzaka – zeznaje mężczyzna. – Wyszedłem z auta i wypłaciłem pieniądze. Obiecali, że mnie odwiozą tam, skąd mnie zabrali, ale na tym sprawa się nie skończyła. W samochodzie jeden z ochroniarzy zabrał mi telefon i zmusił mnie do podania kodu do aplikacji bankowej. Sprawdził, że na koncie mam więcej pieniędzy. Znów więc podjechaliśmy do bankomatu i pod przymusem wypłaciłem kolejne 400 zł. Dopiero wtedy mnie wypuścili – zeznaje przed policją mężczyzna.
Nawet 10 lat więzienia
– Potwierdziliśmy wersję pokrzywdzonego i szybko zidentyfikowaliśmy personalia osób wchodzących w skład załogi interwencyjnej, która tamtej nocy pełniła służbę – informuje Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji w Śródmieściu.
Dwaj ochroniarze zostali zatrzymani. Śledczy z Prokuratury Rejonowej dla Warszawy Śródmieścia postawili im zarzuty wymuszenia rozbójniczego i „bezprawnego pozbawienia wolności, działając wspólnie i w porozumieniu”. Grozi im do dziesięciu lat więzienia. Jeden z nich odmówił składania wyjaśnień, drugi marginalizował swój udział w przestępstwie.
Twierdził, że próbował powstrzymać bardziej agresywnego kolegę. Przyznał jednak, że wziął 200 zł z pieniędzy wymuszonych od młodego mężczyzny.
„Zwolnimy, jak ich skażą”
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, chodzi o pracowników firmy Solid Security. To jedna z największych agencji ochrony w Polsce. Zajmuje się ochroną mienia i osób. Krzysztof Lenard, radca prawny reprezentujący spółkę, o zarzutach dla pracowników dowiedział się od nas. Zaznacza, że nie zna szczegółów zdarzenia. Potwierdza jedynie, że funkcjonariusze policji w zatrzymali dwóch pracowników spółki. – Policja nie udzieliła nam dotąd jakichkolwiek informacji o podjętych wobec nich czynnościach i ich skutkach procesowych – mówi.
Firma ostateczną decyzję w sprawie zatrzymanych ochroniarzy odkłada jednak w czasie. – W przypadku potwierdzenia tych informacji pracownicy zostaną odsunięci od wykonywania obowiązków służbowych do czasu wyjaśnienia sprawy, natomiast w przypadku uznania przez sąd, że popełnili przestępstwo, zostaną natychmiast zwolnieni – zapowiada Krzysztof Lenard.
Jeden z ochroniarzy mnie uderzył. Kiedy się przewróciłem, dostałem kilka razy z buta i z pięści. Podnieśli mnie z ziemi, wepchnęli do samochodu i zawieźli do najbliższego bankomatu – zeznał napadnięty mężczyzna